Marek Pasionek: ekshumacje ofiar nie są planowane
Obecnie nie są ani przygotowywane, ani planowane ekshumacje ofiar katastrofy smoleńskiej - poinformował w poniedziałek zastępca prokuratora generalnego Marek Pasionek. Dodał, że na pierwszą połowę maja planowane jest spotkanie prokuratorów z rodzinami ofiar.
W początkach kwietnia po sześciu latach śledztwo ws. katastrofy smoleńskiej przejęła od zlikwidowanej prokuratury wojskowej Prokuratura Krajowa; sprawa trafiła do zespołu ośmiu prokuratorów. Na jego czele stanął prok. Pasionek, kierownikiem zespołu został prok. Marek Kuczyński, zaś w jego skład wszedł m.in. dotychczasowy referent śledztwa ws. katastrofy smoleńskiej ppłk Karol Kopczyk. Jednocześnie do PK przekazane zostały akta "będących w toku, zawieszonych i zakończonych postępowań" wyłączonych z głównego śledztwa lub z nim powiązanych.
- Od dwóch tygodni, czyli 4 kwietnia śledztwo prowadzi zespół w PK. Trwa bardzo intensywna, rzeczowa analiza zgromadzonego dotychczas materiału dowodowego. W ciągu tych 14 dni trudno podjąć decyzje w oparciu o materiał dowodowy zgromadzony w ciągu sześciu lat śledztwa. Decyzja w sprawie ewentualnych ekshumacji będzie musiała być rozważona na późniejszym etapie - powiedział Pasionek na konferencji prasowej.
Obecnie nie są ani przygotowywane, ani planowane ekshumacje ofiar katastrofy smoleńskiej - zaznaczył zastępca PG.
Jak dodał, musi być powołany zespół biegłych z zakresu medycyny sądowej, którzy zapoznaliby się z dokumentacją medyczną, m.in. z Rosji. Przypomniał, że w dokumentacji tej stwierdzono "liczne nieprawidłowości" wobec ok. 90 proc. ofiar katastrofy. - Prokurator nie może nad tym przejść do porządku dziennego - oświadczył.
Między czerwcem 2011 r. a listopadem 2012 r. prokuratura wojskowa przeprowadziła dziewięć ekshumacji ofiar katastrofy. W ich wyniku wykazano złożenie ciał sześciu ofiar w niewłaściwych grobach. Z kolei w odniesieniu do 87 ofiar katastrofy prokuratura wystąpiła o opinie do Katedry Medycyny Sądowej wrocławskiego uniwersytetu medycznego. Opinie te wydawane były na podstawie analizy dokumentacji - zarówno dokumentów sekcyjnych otrzymanych z Rosji, a także zgromadzonych przez prokuraturę polskich dokumentów medycznych odnoszących się do osób, które zginęły w katastrofie.
Odrębne śledztwo w sprawie m.in. "poświadczenia nieprawdy w dokumentacji medycznej z sekcji zwłok ofiar katastrofy smoleńskiej oraz znieważenia zwłok" prowadziła Prokuratura Okręgowa w Warszawie, do której partiami trafiały materiały przekazywane przez wojskową prokuraturę okręgową. Jeszcze w 2014 r. w sprawie tej sformułowano wniosek do Rosji o przesłuchanie w charakterze świadków ponad 20 biegłych, którzy wykonali sekcje zwłok ofiar katastrofy. Akta tej sprawy także trafiły do PK. Jak informowano, śledztwo to dotyczyło dokumentacji 60 ofiar katastrofy.
Pasionek poinformował również, że w pierwszej połowie maja planowane jest spotkanie prokuratorów z rodzinami ofiar katastrofy smoleńskiej, podczas którego będą z nimi konsultowane m.in. kwestie ewentualnych ekshumacji. Przypomniał, że teoretycznie przeprowadzenie ekshumacji wbrew woli rodzin jest możliwe, ale zdaje sobie sprawę z "delikatności sytuacji". - Szereg rodzin znam i jestem w stanie w sposób czysto ludzki ten ból towarzyszący tym rodzinom zrozumieć - podkreślił.
Pytany, czy kwestia ewentualnych ekshumacji dotyczy także prezydenta Lecha Kaczyńskiego, Pasionek odpowiedział, że teoretycznie "dotyczy to wszystkich ofiar katastrofy".
Jak zaznaczył - odnosząc się do całości śledztwa ws. katastrofy smoleńskiej - obecnie nie da się określić jak długo może jeszcze potrwać to postępowanie. - Nie wykluczamy kontynuowania wątków, które zostały umorzone lub doczekały się odmowy wszczęcia śledztwa - zastrzegł.
- Nie ma żadnego horyzontu czasowego - powiedział Pasionek, pytany przez PAP o to, ile może jeszcze potrwać śledztwo. Jak dodał, trudno jest taki horyzont zakreślić na dziś, grupa prokuratorów ma do przeanalizowania tysiąc tomów akt śledztwa bazowego i drugie tyle postępowań związanych pośrednio lub bezpośrednio z katastrofą smoleńską.
- Ponieważ ta analiza musi służyć temu, by wytypować czynności, które należy wykonać, powtórzyć je ewentualnie bądź sięgnąć po takie instrumenty z udziałem podmiotów zagranicznych, bo i takie rozważamy, które gotowe by były przyjść nam z pomocą. To jest operacja, którą na pewno należy rozpisać co najmniej w miesiącach - powiedział.
Podkreślił też, że prokuratura nie będzie eliminować żadnych założeń co do przyczyn katastrofy smoleńskiej, w tym także takiej, że mogła ona być efektem "działań osób trzecich". - Żadna z wersji nie została zamknięta - oświadczył.
- Żadnych założeń nie czynimy. Absolutnie tożsame, jeśli chodzi o sposób zaangażowania w wyjaśnianiu, będą działania podejmowane wobec wszystkich wersji, nic nie jest mniej lub bardziej priorytetowe - podkreślił Pasionek.
Pytany, czy jest możliwa zmiana kwalifikacji prawnej polskiego śledztwa (dziś jest to nieumyślne spowodowanie katastrofy), Pasionek odparł, że "wszystko jest możliwe, jeśli pojawią się dowody". Według Pasionka, prokuratura chce się także "bliżej przyjrzeć" sprawie remontu Tu-154 w Samarze.
- Przed sądem okręgowym toczy się proces wobec kilku osób związanych merytorycznie z wątkiem organizacji lotu, co nie zmienia postaci rzeczy, że ten etap organizacji i przygotowania lotu będzie podlegał analizie. Jeśli pojawią się nowe dowody, ten wątek śledztwa będzie kontynuowany - zaznaczył.
Pasionek zapowiedział ponadto "ofensywę dyplomatyczną" w sprawie przedłużającego się śledztwa strony rosyjskiej i nieoddania Polsce wraku samolotu i jego "czarnych skrzynek". - Dotychczasowe zabiegi zmierzające do pozyskania tego dowodu nie przyniosły oczekiwanego rezultatu, natomiast niewątpliwie będziemy je ponawiać, gdyż w ocenie prokuratorów dowód rzeczowy winien być w Polsce, by podlegać oględzinom - poinformował prokurator.
Ocenił zarazem, że rosyjskie śledztwo nie zostanie zamknięte, zanim nie zakończy się śledztwo polskie. - Sprawa przestała być dla nich priorytetowa - powiedział.
Pytany o "ewentualną skargę do gremiów międzynarodowych" Pasionek odpowiedział, że "jeśli chodzi o kwestie natury prawnej, to pochylamy się nad tym tematem i rozważamy to, w najbliższym czasie wejdziemy też w kontakt z przedstawicielami MSZ celem poczynienia jakichś wspólnych kroków". - Niewątpliwie oprócz tych zabiegów, jakie czynić może prokurator generalny, to jakaś ofensywa dyplomatyczna, jeśli jest możliwa, to jest niewątpliwie wskazana - zaznaczył.
Pasionek ocenił jednocześnie, że "w Polsce jest dwóch prawników znających materiał śledztwa". - Jednym z nich jest obecny sędzia TK Piotr Pszczółkowski (który wcześniej był pełnomocnikiem bliskich niektórych ofiar katastrofy - PAP), zaś drugim dotychczasowy referent sprawy ppłk Kopczyk - powiedział.
Dodał, że nie jest przewidziane, aby inne śledztwa związane z katastrofą smoleńską przejęte przez PK - w razie podjęcia decyzji o ich kontynuowaniu - zostały przekazane na niższe szczeble prokuratury. "Powołanie zespołu ds. katastrofy smoleńskiej w PK miało właśnie za cel zgromadzenie w jednym miejscu wszystkich postępowań, by w sposób miarodajny i kompleksowy je ocenić. Są różne wątki, które nawet z pozoru niepowiązane, po powtórnej analizie mogą rzucić pewne nowe światło na postępowanie" - wskazał.
- Śledztwo prowadzone będzie zgodnie z zasadami sztuki, ale nie będzie prowadzone wspólnie z mediami, bo to jest niemożliwe - zaznaczył Pasionek.
Śledztwo ws. katastrofy jeszcze przez prokuraturę wojskową zostało przedłużone do 10 października 2016 r. 10 kwietnia 2010 r. zginęło w niej 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński, jego małżonka oraz wielu wysokich rangą urzędników państwowych i dowódców wojskowych. Prokuratura wojskowa postawiła zarzuty dwóm rosyjskim kontrolerom lotów ze Smoleńska (nie zdołano im ich przedstawić) oraz dwóm wojskowym z rozwiązanego po katastrofie 36. pułku lotniczego. Własne śledztwo prowadzi strona rosyjska, która wiele razy podawała, że przed jego zakończeniem nie zwróci Polsce wraku Tu-154 i jego "czarnych skrzynek".
Skomentuj artykuł