Matki po utracie dziecka zostawione same sobie. Brak pomocy psychologa to nie jedyny problem [RAPORT NIK]

(fot. Joey Thompson / Unsplash)

W szpitalach skontrolowanych przez NIK, pacjentkom, które poroniły lub utraciły dziecko już po porodzie, nie zapewniono wystarczającej opieki. Problemy dotyczą także prawa do pochówku dziecka.

Jak czytamy w opublikowanym 9 lutego raporcie "NIK o opiece nad pacjentkami w przypadku poronień i martwych urodzeń" kierujący szpitalami nie zadbali o właściwą organizację procesu opieki i udzielania świadczeń, jak również zachowanie standardów opieki okołoporodowej.

"Często opieka nad pacjentkami doświadczającymi tych szczególnych sytuacji, ograniczała się do udzielenia niezbędnej pomocy medycznej, nie zapewniała natomiast szerszego wsparcia" - piszą autorzy raportu. W Polsce w latach 2017-2019 co roku około 1700 kobiet urodziło martwe dziecko, a u około 40 tysięcy osób ciąża zakończyła się poronieniem. To około 10-15% wszystkich ciąż.

Kontrola NIK objęła 37 szpitali z siedmiu województw. W przypadku ponad 50% skontrolowanych szpitali dokumentacja pacjentek była prowadzona nierzetelnie i nie dało się ustalić, czy zostały im zapewnione właściwe świadczenia. Najczęściej opieka sprowadzała się do udzielenia niezbędnej pomocy medycznej, ale zabrakło szerokiego wsparcia. Brakowało m.in. odpowiedniej komunikacji z kobietami, które utraciły dziecko.

"Praca w tak trudnych emocjonalnie warunkach wymaga dodatkowego wsparcia w radzeniu sobie z takimi sytuacjami. Natomiast lekarze, położne i pielęgniarki wielu skontrolowanych szpitali nie mieli zapewnionych odpowiednich i w wystarczającym wymiarze szkoleń i porad, jak radzić sobie ze stresem w takich sytuacjach" - czytamy w raporcie. Same położne i lekarze twierdzili, że przeprowadzenie odpowiednich szkoleń w zakresie komunikacji jest koniecznością. Szczególnie przejmującym był przypadek jednego ze szpitali, gdzie pacjentkom, które poroniły, wręczano broszury o karmieniu piersią i przestrzeganiu diety matki. Zgłaszano również brak empatii w stosunku do pacjentek.

W prawie połowie szpitali brakowało odpowiedniego sprzętu, a organizacja sal porodowych nie zapewniała pacjentkom intymności i godności. Pacjentki w niektórych szpitalach przebywały na tych samych salach, co inne kobiety, które były w ciąży lub w połogu już po narodzinach. W żadnym ze skontrolowanych szpitali nie było osobnego pomieszczenia, które mogłoby służyć za miejsce pożegnania ze zmarłym dzieckiem.

Skala pomocy psychologicznej również się różniła, a brak stałej pomocy był najczęściej wskazywanym problemem. Przeprowadzona anonimowa ankieta wykazała, że 35% pacjentek nie miało możliwości skorzystania z pomocy psychologa. W trzech zbadanych szpitalach nie było w ogóle takiej szansy. "Sami lekarze i dyrektorzy szpitali przyznają, że odczuwają brak psychologów na swoich oddziałach, ale nie mają możliwości zatrudnienia tego specjalisty" - informują autorzy raportu. Ograniczenia wynikają m.in. z instytucjonalnych wytycznych, które nakładają obowiązek zatrudnienia psychologa tylko w największych oddziałach, które przyjmują najcięższe przypadki, ale także ze słabej organizacji pracy.

W pięciu szpitalach nie zapewniono lekarzom co najmniej 11 godzin odpoczynku po zakończeniu dyżuru. W zdecydowanej większości szpitali (68%) lekarze wykonywali swoje obowiązki nieprzerwanie przez ponad 24 godziny, a w ekstremalnych przypadkach na dyżurze trwającym 88 godzin.

Nierzetelnie dokumentowano sposób postępowania z ciałami zmarłych dzieci. NIK zwraca uwagę na brak uniwersalnej procedury, która obowiązywałaby wszystkie oddziały. W 1/4 szpitali brakuje w dokumentacji informacji o tym, czy kobiety decydowały lub rezygnowały z prawa do pochówku. "W konsekwencji, w pięciu szpitalach, które nie posiadały tego dokumentu, zwłoki dzieci po poronieniach i martwo urodzonych przechowywano przez długi czas - w skrajnym przypadku było to sześć lat" - czytamy w dokumentacji.

Po przeprowadzeniu raportu NIK zawnioskował do Ministra Zdrowia o zmianę odpowiednich rozporządzeń dotyczących opieki matek, które utraciły dzieci oraz uregulowanie sytuacji obecności psychologów na oddziałach.

Czytaj dalej:

Redaktor i publicysta DEON.pl, pracuje nad doktoratem z metafizyki na UJ, współpracuje z Magazynem Kontakt, pisze również w "Tygodniku Powszechnym"

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Matki po utracie dziecka zostawione same sobie. Brak pomocy psychologa to nie jedyny problem [RAPORT NIK]
Komentarze (2)
MA
~Mała Anusia
13 lutego 2021, 14:57
Nie mam czasu czytać, wiec skomentuję tylko tytuł. Lepiej żeby on brzmiał: "Samotne matki po utracie dziecka zostawione same sobie". Nie trzeba psychologa, jeśli pomoc po utracie dziecka matka znajdzie w mężu, rodzicach i najbliższym otoczeniu. Jeżeli rodzina nie chce lub nie umie sprostać temu zadaniu, to wtedy jak najbardziej powinno się matce pomóc. Przydałby się też tekst o ojcach pozostawionych samym sobie po utracie dziecka. Oni też cierpią.
KW
~ka we
4 listopada 2021, 21:38
nie zawsze bliscy są przygotowani na to by być wsparciem w takiej trudnej sytuacji, wielu od tematu ucieka, nie wie jak się zachować. Nikt się nie przygotowuje na taką sytuację bo nikt jej nie planuje. Profesjonalne wsparcie przygotowanego psychologa mogłoby wiele ułatwić.