Miller: Przyspieszyć proces przyjęcia euro
Szef sejmowego klubu SLD Leszek Miller zaapelował we wtorek do rządu Donalda Tuska o przyspieszenie prac nad wejściem Polski do strefy euro. Były premier postuluje też podniesienie w 2012 r. płacy minimalnej do ok. 1800 zł.
Zdaniem szefa klubu SLD, 10 krajów Unii Europejskich, w tym Polska, które nie należą do strefy euro, jest "skazanych na rolę drugorzędną". Miller uważa, że podział Europy na dwie prędkości rozwoju stał się już bowiem właściwie faktem.
- Mamy wyraźnie wyodrębnione kraje, które posługują się wspólną walutą, stają się jądrem Europy, stają się też grupą, która będzie decydowała o najważniejszych sprawach makroekonomicznych - powiedział Miller w Gdyni na konferencji prasowej.
W jego opinii, najkorzystniejszym kursem dla Polski i jej gospodarki podczas wejścia do strefy wspólnej waluty powinno być 4,5 złotego za jedno euro.
Miller podkreślił, że po akcesji akcesji Polski do UE w 2004 r. i wejściu do strefy Schengen w 2007 r. przyjęcie euro "zamknie proces integracji Polski z Europą".
Polityk SLD zadeklarował jednocześnie, że jeżeli rząd podejmie "śmiałe decyzje" przyspieszające proces wejścia Polski do strefy euro, to "będzie miał w nas sojusznika".
Szef klub SLD powiedział także, że w związku z ubożeniem części społeczeństwa w Polsce należy w przyszłym roku podnieść płacę minimalną do poziomu 50 proc. średniego wynagrodzenia, tj. ok. 1800 zł.
Miller zaznaczył, że podniesienie płacy minimalnej przełożyłoby się na większą konsumpcję, a tym samym, poprzez różne podatki, także większe wpływy do kasy państwa. - To by się w sumie dla gospodarki, pracowników i pracodawców opłacało - ocenił.
Zaznaczył przy tym, że "trzeba by równolegle zwiększyć kwotę wolną od podatku z 3 do ok. 12 tysięcy złotych". - Oznaczałoby to, że budżet państwa i pracodawcy podzielą się mniej więcej po połowie kosztami zwiększenia płacy minimalnej - stwierdził b. szef rządu.
Szef klubu SLD podkreślił, że każdy projekt rządu klub Sojuszu będzie oceniał według dwóch kryteriów: czy będzie miał charakter "propaństwowy, a nie propartyjny" oraz czy będzie "prosocjalny".
Miller powtórzył, że nie będzie kandydował na przyszłego szefa SLD. Ma też nadzieję, że będzie on wyłoniony w prawyborach.
Polityk SLD nie udzielił jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, czy spotka się z Januszem Palikotem ws. ustawy o związkach partnerskich. Stwierdził, że w Sejmie powinni rozmawiać "wszyscy ze wszystkimi".
- Ja nie ukrywam swojego poglądu na temat Prawa i Sprawiedliwości i jego prezesa, ale panie posłanki i posłowie PiS mają taką samą legitymację jak i ja. Zostali tak samo wybrani jak i ja i będą mieli takie same poselskie legitymacje. Zatem są partnerami do rozmów dla wszystkich, jak SLD. Tak też widzę kontakty z Januszem Palikotem - powiedział Miller.
Przypomniał, że to posłowie SLD złożyli w ostatniej kadencji Sejmu projekt ustawy o związkach partnerskich. - Odbyło się jej pierwsze czytanie i ja już potwierdziłem, że złożymy ją powtórnie (w nowej kadencji Sejmu) - dodał.
Janusz Palikot powiedział w poniedziałek, że jego ugrupowanie poprze inicjatywę SLD. - Tylko siądźmy, spotkajmy się, nie kamery, nie cyrk, tylko ustalmy po prostu, jaka ta ustawa ma być, co trzeba w niej poprawić. Zróbmy dobrą ustawę, SLD to zgłosi, my to poprzemy - oświadczył wówczas Palikot.
Miller powiedział we wtorek również, że podczas zaplanowanego na środę spotkania z b. premierem Włodzimierzem Cimoszewiczem, b. sekretarzami generalnymi SLD oraz liderami struktur wojewódzkich partii chce m.in. poinformować o kierunkach pracy nowego klubu SLD i "uzyskać dla tych działań aprobatę".
Skomentuj artykuł