Młodzi naukowcy pozytywnie o reformie uczelni
Reforma polskich uczelni idzie w dobrym kierunku, ale wymaga jeszcze dopracowania - uważają młodzi naukowcy, doktoranci i studenci, z którymi rozmawiała PAP podczas wtorkowego wysłuchania publicznego dotyczącego nowelizacji ustaw reformujących szkolnictwo wyższe.
Wysłuchanie publiczne - na którym głos zabrali reprezentanci m.in. środowiska rektorów, naukowców, doktorantów i studentów - odbyło się w Sali Kolumnowej Sejmu. Wysłuchanie dotyczyło dwóch rządowych projektów nowelizacji: ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym oraz ustawy o stopniach i tytułach naukowych.
"Reforma polskich uczelni wprowadza rozwiązania idące w dobrym kierunku, jednak mogłyby być bardziej śmiałe i dalej idące" - powiedział dr Krzysztof Piech z Rady Młodych Naukowców, która opiniuje rozstrzygnięcia prawne dotyczące sektora polskiej nauki i uczelni. Podkreślił, że obecna pozycja młodych naukowców w Polsce (terminem młodego naukowca określa się osobę do 35. roku życia) jest za słaba i wymaga wsparcia. Według Rady, najpoważniejszą barierą w rozwoju młodych naukowców jest brak wystarczających pieniędzy na prowadzone przez nich badania naukowe.
Piech skrytykował pozostawienie stopnia doktora habilitowanego w systemie naukowego awansu. "To jest uzasadnione jedynie do czasu wprowadzenia reform, które podniosą jakość przygotowywanych rozpraw doktorskich oraz wprowadzą jasny, transparentny system ewaluacji postępów naukowych" - ocenił.
Dobrym pomysłem - według młodego naukowca - jest ograniczenie wieloetatowości na uczelniach. "Poważną barierą rozwoju naukowego jest ograniczona możliwość zatrudniania młodych naukowców. Podzielamy konieczność ograniczenia wieloetatowości w szkolnictwie" - podkreślił. Zgodnie z projektem, naukowiec, który będzie chciał podjąć drugie zatrudnienie (trzeci etat będzie zabroniony) lub prowadzić działalność gospodarczą, będzie musiał uzyskać zgodę rektora lub kierownika jednostki naukowej.
Z kolei Krajowa Reprezentacja Doktorantów postulowała większe doprecyzowanie przepisów. Resort nauki chce utworzyć fundusz projakościowy, z którego dodatkowe pieniądze otrzyma 30 proc. najlepszych doktorantów. Jednak według organizacji, należy "dokładnie określić, jaki procent z dotacji projakościowej ma być przeznaczony dla doktorantów".
Doktoranci podkreślają też, że stypendium doktoranckie nie może być wliczane do dochodu uprawniającego do pomocy materialnej. "W chwili obecnej osoba otrzymująca stypendium doktoranckie najczęściej zostaje pozbawiona możliwości ubiegania się o pomoc materialną. Stypendium doktoranckie, z reguły przydzielane w najniższej możliwej wysokości, traci charakter stypendium motywacyjnego o charakterze naukowym, a staje się świadczeniem socjalnym, czy wręcz quasi-wynagrodzeniem za prowadzenie zajęć dydaktycznych" - tłumaczyła przewodnicząca Krajowej Reprezentacji Doktorantów Kinga Kurowska.
Z kolei rzecznik praw studenta Robert Pawłowski zwrócił uwagę na fundusz pomocy materialnej dla studentów, którego kwota sięga 1,5 mld zł rocznie. "To wyjątkowo źle zabezpieczone pieniądze publiczne. Stypendia dawno oderwały się od swojego pierwotnego celu - motywowania do podjęcia studiów i osiągania najwyższych wyników w nauce" - mówił Pawłowski, podkreślając, że "uczelnie, na które przerzucono obowiązek dystrybucji bezzwrotnej pomocy materialnej, są skazane na rolę wysoce niekompetentnego ośrodka pomocy społecznej".
Wysłuchanie publiczne, które jest jawną debatą z udziałem wszystkich zainteresowanych stron, dotyczyło projektów, które zakładają m.in. swobodę uczelni w tworzeniu kierunków i programów studiów. Rektor uczelni będzie mógł być wybierany w drodze konkursu. Więcej pieniędzy mają otrzymać najlepsze wydziały i instytuty uczelni; wyłaniane będą Krajowe Naukowe Ośrodki Wiodące, które otrzymają ponad 10 mln zł rocznie przez pięć lat. Rząd chce, by znowelizowane przepisy obowiązywały od 1 października 2011 r.
Skomentuj artykuł