Na Śląsku wizyta u lekarza tylko z kartą chipową

PAP / drr

W woj. śląskim od 11 lat każda wizyta w przychodni, przyjęcie do szpitala czy skorzystanie z usług medycznych opłacanych przez NFZ wiąże się z użyciem karty chipowej. To potwierdzenie ubezpieczenia oraz nośnik, gdzie rejestrowane są informacje o świadczeniach.

Elektroniczna karta ubezpieczenia zdrowotnego (KUZ) służy do weryfikacji w systemie śląskiego oddziału NFZ statusu ubezpieczeniowego pacjenta. Jest także nośnikiem danych osobowych oraz służy do autoryzacji świadczeń wykonanych w ramach kontraktu ze śląskim NFZ.

System działa od 2001 roku. Wdrożyła go ówczesna Śląska Regionalna Kasa Chorych, którą kierował Andrzej Sośnierz - późniejszy szef całego NFZ oraz poseł PiS i PJN. Jako prezes NFZ Sośnierz chciał rozszerzyć system na cały kraj, ostatecznie jednak nie doszło do realizacji projektu.

Karty używa blisko 5 mln mieszkańców woj. śląskiego. Jest wydawana za darmo. Aby ją otrzymać, trzeba mieć nadany numer PESEL i złożyć stosowny wniosek. Pacjent dostaje kartę po zweryfikowaniu jego danych i prawa do ubezpieczenia w Centralnym Wykazie Ubezpieczonych.

Karty trzeba użyć np. w rejestracji w przychodni, w szpitalnej izbie przyjęć czy w innych ośrodkach, które udzielają świadczeń medycznych na podstawie kontraktu z NFZ.

Karta wkładana jest - np. przez rejestratorkę w przychodni - do czytnika. Na tej podstawie przychodnia identyfikuje pacjenta, otrzymując jednocześnie potwierdzenie jego ubezpieczenia. Z użyciem karty drukowane są recepty. Po ich wypisaniu przez lekarza i realizacji w aptece fundusz dysponuje informacją, który lekarz zapisał pacjentowi jakie leki oraz gdzie pacjent je wykupił; są też dane np. o wystawionych skierowaniach do specjalisty.

Śląskie to jedyny region w Polsce, gdzie wprowadzono takie karty - na wzór kart bankomatowych. Zastąpiły one inne dowody ubezpieczenia: odcinki renty i książeczki zdrowia. Pacjenci otrzymywali karty stopniowo za pośrednictwem swoich lekarzy rodzinnych i przychodni. Trwało to ok. półtora roku.

Jak podawano w 2001 roku, koszt wprowadzenia systemu wyniósł prawie 22 mln zł. Twórcy przedsięwzięcia przekonywali, że dzięki uszczelnieniu systemu koszty szybko zaczęły się zwracać. Dzięki informacjom z systemu wykrywano m.in. nadużycia w obrocie lekami czy przepisywanie określonych specyfików osobom nieuprawnionym.

Osoby nieubezpieczone oraz mieszkańcy innych województw, którzy nie posiadają karty, mogą korzystać z opieki zdrowotnej na terenie woj. śląskiego po okazaniu dokumentów potwierdzających ubezpieczenie.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Na Śląsku wizyta u lekarza tylko z kartą chipową
Komentarze (5)
Marcin Zieliński
7 stycznia 2012, 20:32
A więc jednak można... Mieszkam od wielu lat w Niemczech i karta chipowa stosowana jest tutaj przez ubezpieczycieli (Krankenkasssen) skutecznie od wielu lat.
6 stycznia 2012, 16:20
 pochodzę z żoną ze śląska byliśmy na wakacjach i przydarzył się mały wypadek żona musiała pójść do tamtejszej przychodni. Pielęgniarka w rejstracji zrobiła wielkie oczy gdy zobaczyła kartę chipową poczym wzięła jakąś kartkę i napisała ...jej nr/sic/ ludzie ,gdzie my żyjemy. To jedna z niewielu sytuacji gdy byłem zadowolony z organizacji opieki medycznej na Śląsku.
S
Sakaszwili
6 stycznia 2012, 16:11
Widać od lat wyraźny opór przeciwko kartom chipowym. Dzięki zbiorczym informacjom można rzeczywiście sporo "zobaczyć" np. jak jakiś lekarz masowo przepisuje pacjentom konkretny lek, czy przypadkiem nie przepisuje leków tylko jednego producenta itp. Zarządzający systemem zdrowotnym nie chcą pewnych jasnych rozwiązań. Np. tego, że pieniądze "idą" za pacjentem. To spowodołałoby, że więcej ludzi mogłoby chcieć skorzystać z pomocy specjalistów, zwłaszcza takich osób, które rzadko korzystają z różnych powodów. A tak, dana placówka ma limity zapisane w kontraktach których głównym celem wydaje się być ograniczenie korzystania ze świadczeń medycznych (oraz np. premiowanie "swoich", dostają więcej kontraktów - owszem są przetargi i konkursy ale wszystko można odpowiednio zaplanować jak w administracji publicznej).
jazmig jazmig
6 stycznia 2012, 10:15
Bardzo dziwne, że nie wprowadzono tego systemu w całym kraju.  To nie jest dziwne, to jest normalne. NFZ nie potrzebuje ścisłej kontroli, bo skończyłyby się przewały na ogromne kwoty. Oni chętnie będą karali lekarzy, którzy omyłkowo źle wypełnili reneptę, ale pozwolą, aby firma farmaceutyczna zarobiła krocie na kiepskim leku sprzedawanym w ogromnych ilościach.
8
8I1EK
6 stycznia 2012, 09:53
Bardzo dziwne, że nie wprowadzono tego systemu w całym kraju. Ministerstwo Zdrowia powinno jak najszybciej wprowadzić to rozwiązanie. Wydaje się mnóstwo pieniędzy na dziwne cele, ale to, co ważne, nie jest wspierane.