Największe tajemnice kariery Ewy Kopacz
Bezwzględna, wybuchowa i w pełni zależna od Donalda Tuska. Będąc dyrektorem ZOZ-u w Szydłowcu zadłużyła placówkę na ponad 3,5 mln złotych, a kierując resortem zdrowia doprowadziła - jak zarzuca jej opozycja - do niekontrolowanej prywatyzacji i powstania gigantycznych kolejek do specjalistów. Z drugiej strony, chwalona jako dobra i pełna poświęcenia lekarka oraz sprawny marszałek Sejmu. Portal Money.pl ocenia dotychczasową karierę Ewy Kopacz.
Prezydent Bronisław Komorowski spotka się w południe z kandydatką PO-PSL na premiera Ewą Kopacz i powierzy jej misję tworzenia nowego rządu. Nowa prezes Rady Ministrów ma 14 dni na wygłoszenie expose i uzyskanie wotum zaufania w Sejmie. Zatem skład rządu i jego plany poznamy najpóźniej 29 września. Bardziej prawdopodobne, że stanie się to na posiedzeniu Sejmu zaplanowanym na 24-26 września.
Ewa Kopacz zostanie drugą - po Hannie Suchockiej (lata 1992-1993) - w historii Polski, kobietą na stanowisku prezesa Rady Ministrów. Jest też drugim na tym stanowisku lekarzem. Pierwszym w latach 1936-39 był Felicjan Sławoj-Składkowski.
Jej kariera polityczna jest bardzo błyskotliwa. W ciągu sześciu lat z dyrektora SPZOZ w 12-tysięcznym Szydłowcu przeniosła się na fotel ministra zdrowia. Następnie - w 2011 roku - objęła drugą po prezydencie funkcję w państwie - marszałka Sejmu. Teraz obejmie tekę premiera.
Ewa Kopacz (z domu Lis) pochodzi ze Skaryszewa, małej miejscowości pod Radomiem. Wychowywała się w Radomiu, a maturę zdała w tamtejszym II Liceum Ogólnokształcącym im. Marii Konopnickiej nazywanym Konopeją. W 1981 roku po studiach medycznych w Lublinie rozpoczęła się jej lekarska kariera. Będąc jeszcze na studiach - w pociągu - poznała swojego późniejszego męża - Marka Kopacza. Podobno była to miłość od pierwszego wejrzenia. Ich związek był pełen nie do końca wyjaśnionych zakrętów, łącznie z dość tajemniczą jego śmiercią przed niespełna rokiem.
Marek Kopacz przez wiele lat pracował w prokuraturze, był m.in. szefem prokuratury w Skarżysku-Kamiennej. Latem 1998 roku roku ktoś podłożył bombę pod auto stojące przed domem Kopaczów. Jak donosiła wówczas prasa, Kopacz uniknął śmierci, bo z powodu konkursu rzutów karnych przedłużyła się transmisja jednego z meczów piłkarskich MŚ we Francji. Ładunek eksplodował w czasie, kiedy były mąż pani marszałek zazwyczaj odprowadzał samochód na parking. Zamachowców lub zamachowca do tej pory nie ustalono. Uniknął śmierci, ale jego kariera na stanowisku prokuratora potrwała zaledwie do jesieni 2000 roku, kiedy to został odwołany przez ówczesnego ministra sprawiedliwości Lecha Kaczyńskiego za jazdę po pijanemu. Później pełnił rolę radcy prawnego przy PZPN i pracował jako zastępca dyrektora szydłowieckiego ZOZ-u, którym wcześniej kierowała Ewa Kopacz.
Z mężem, z którym ma córkę Katarzynę (także lekarka, ginekolog), rozwiodła się po cichu w 2008 roku. Cztery lata później jego ciało znaleziono w ich domu w Szydłowcu. Sekcja wykazała, że do jego śmierci nie przyczyniły się osoby trzecie. Nie udało się jednak wskazać bezpośredniej przyczyny zgonu.
Szydłowiecka placówka po kilkuletnich rządach Ewy Kopacz zasłynęła z gigantycznego długu, który gdy odchodziła ze stanowiska jesienią 2001 roku przekraczał 3,5 mln złotych.
- Rzeczywiście placówka była pogrążona w długach. Większość przychodni i szpitali popadła wtedy w długi. To był efekt między innymi ustawy z 2003 roku, znacząco podnoszącej pensje personelu i zmieniającej zasady opodatkowania placówek - broni byłej szefowej w rozmowie z Money.pl Andrzej Piotrowski, obecny dyrektor SPZ ZOZ Szydłowiec. W pamięci szczególnie utkwiła mu jedna cecha: -Jest bardzo mocna psychicznie, potrafiła wytrzymać więcej nawet od wielu kolegów po fachu. Podobno dawała też ludziom pieniądze, by kupowali leki dla dzieci.
- To ja wprowadziłem Ewę Kopacz na polityczne salony. Była szeregowym działaczem Unii Wolności, radną Sejmiku i ja jako szef regionu UW, wyciągnąłem ja z Szydłowca - wspomina w Money.pl Paweł Piskorski, współtwórca Platformy Obywatelskiej, a po wyrzuceniu z partii zaciekły przeciwnik Donald Tuska. Ewa Kopacz została jego zastępczynią i z nim przeszła do powstającej PO. To był zdecydowanie dobry ruch, bowiem Unia przepadła w wyborach w 2001 roku, a Platforma wprowadziła do parlamentu swoich posłów i senatorów. Również Ewa Kopacz zdobyła poselski mandat.
Po prasowych doniesieniach, że Piskorski kupił nieruchomości za kwotę znacznie wyższą od wartości środków zadeklarowanych w oświadczeniu majątkowym. Zarząd krajowy natychmiast postanowił o wykluczeniu go z partii. Tymczasem wierna nowemu szefowi - Donaldowi Tuskowi - Ewa Kopacz szybko robi karierę.
- Po wyborach w 2005 roku spodziewałem się, że szefową komisji zdrowia w Sejmie zostanie Elżbieta Radziszewska. No, ale ona była tylko kompetentna, a poza tym bliżej związana wtedy Janem Rokitą, niedoszłym premierem z Krakowa, a Ewa Kopacz do kompetencji dodała bezwzględne posłuszeństwo premierowi Tuskowi - mówi w Money.pl Bolesław Piecha, były minister zdrowia, a teraz europoseł PiS.
To z tego czasu pochodzą doniesienia o bliskich kontaktach Ewy Kopacz z Donaldem Tuskiem. Zajmowała się ciężko chorą siostrą premiera - Sonią. Doradzała i jeździła z nią po specjalistach. Zajmowała się też chorującą matką późniejszego premiera. Weszła do gabinetu cieni Jana Rokity. Jako alternatywa dla prof. Zbigniewa Religi, ministra zdrowia w rządzie Kazimierza Marcinkiewicza. Po zwycięskich dla Platformy wyborach w 2007 roku, już nikt nie dziwi się gdy Ewa Kopacz ląduje na fotelu ministra zdrowia.
Wydatki na leczenie Polaków od początku urzędowania Ewy Kopacz wzrosły o ponad 30 procent. Budżet NFZ za jej czasów wzrósł z ponad 41 do blisko 60 mld zł. Jednak, mimo szumnych zapowiedzi reformy służby zdrowia, nie udało się uporać z największą zmorą pacjentów leczących się publicznie, czyli z kolejkami do specjalistów. W najgorszych przypadkach pacjenci czekali ponad dwa lata. Pensje w publicznej służbie zdrowia wzrosły za jej rządów o jedną trzecią, jednak nadal były znacznie niższe od średniej krajowej.
Zasłynęła tym, że nie zgodziła się na zakup szczepionek przeciwko świńskiej grypie, za co ją chwalono, ale też tym, że wrobiła swojego następcę Bartosza Arłukowicza w fatalnie przygotowaną ustawę refundacyjną. Politycy opozycji przypisali też Ewie Kopacz kilkuletnie opóźnienia prac nad koszykiem świadczeń gwarantowanych, słaby nadzór nad NFZ w połączeniu z szumnymi zapowiedziami jego likwidacji oraz nieudolna - ich zdaniem - komercjalizacja szpitali. - Do tego dochodzą gigantyczne kolejki do specjalistów mimo znaczącego wzrostu budżetu NFZ - zaznacza Bolesław Piecha.
Komercjalizację za czasów Ewy Kopacz bardzo krytycznie oceniła też w 2011 roku Najwyższa Izba Kontroli. Pula zobowiązań ciążących na placówkach, gdy odchodziła ze stanowiska była, nawet większa niż gdy je obejmowała i do tej pory pozostaje na zbliżonym poziomie.
Źródło: Ministerstwo Zdrowia.
Ostrożniejszy, choć też krytyczny, jest Marek Balicki z SLD, minister zdrowia w rządach Leszka Millera i Marka Belki. - Byli różni ministrowie, ale nie powiem, że pani minister Kopacz była najgorsza. Przez te cztery lata zasadnicza naprawa systemu służby zdrowia nie nastąpiła - ocenia w Money.pl.
Jej rządy w resorcie zdrowia wychwala za to jej były kolega i obecny szef szydłowieckiego ZOZ-u. - To za jej czasów zaczęły się dla nas tłuste lata i to także dzięki jej programowi wyszliśmy z długów - podkreśla Andrzej Piotrowski.
W czasie urzędowania na stanowisku ministra Ewa Kopacz - na polityczne zamówienie premiera - wypowiedziała wojnę dopalaczom. Jak szumnie zapowiadała, przeforsowana wtedy w ekspresowym tempie antydopalaczowa ustawa miała się stać wzorem dla całej Europy. Naloty na sklepy i ich likwidacja doprowadziły nawet do tego, że po pogróżkach, przydzielono jej dodatkową ochronę BOR-u. Kampania - rozpętana niedługo przed wyborami - nie stała się jednak początkiem dla ogólnoeuropejskiej kampanii przeciwko dopalaczom.
Po katastrofie w Smoleńsku, gdy wielu polityków nie zdecydowało się jechać na miejsce katastrofy ona to zrobiła. Ewa Kopacz identyfikowała ofiary, między innymi Marię Kaczyńską. Zajmowała się też rodzinami ofiar, które pojechały do Rosji. Potem PiS atakował ją ostro i oskarżał o pomyłki związane z identyfikacją ciał ofiar i fałszowaniem dokumentacji medycznej. Łatwo jest mówić tym, którzy tam nie byli i osądzać tych, którzy tam byli. Tym, którzy stracili w Smoleńsku najbliższych, wolno więcej. Tak sobie to tłumaczę - odpowiedziała po latach w jednym z wywiadów.
Po kolejnym zwycięstwie w wyborach parlamentarnych w 2011 roku, jej lojalność i postawa po katastrofie smoleńskiej, zostają szczególnie wynagrodzona. Ewa Kopacz dostaje laskę marszałka Sejmu. To pierwsza kobieta w historii Polski na stanowisku, które jest drugie pod względem konstytucyjnej ważności w państwie.
Marszałek obiecała, że skończy z sejmową zamrażarką, w której za czasów Komorowskiego i Schetyny na tym stanowisku zamrożono blisko 100 projektów ustaw złożonych przez opozycję.
- Z sentymentem wspominam naszą współpracę. W Prezydium Sejmu dawała wypowiedzieć się każdemu i brała wszystkie racje pod uwagę, szybko podejmując decyzje - mówi portalowi Money.pl wicemarszałek Jerzy Wenderlich z SLD.
Politycy PiS skarżą się jednak, że - jak mówi Bolesław Piecha: W sprawach niewygodnych dla premiera pani marszałek chowa do szuflady wnioski opozycji, by opinia publiczna nie mogła poznać szczegółów.
Zdaniem Pawła Piskorskiego, Donald Tusk nie rezygnuje z udziału w polskiej polityce i postawieniem marszałek Sejmu na stanowisku premiera zabezpiecza sobie powrót. - Przetrzyma drugą kadencję Bronisława Komorowskiego w Pałacu Prezydenckim i sam wystartuje w wyborach prezydenckich - prognozuje. Jego zdaniem Kopacz i Tusk są na na siebie skazani. On jej gwarantuje spokój wokół Kancelarii Rady Ministrów, a ona przypilnuje mu partii w czasie urzędowania w Brukseli.
Skomentuj artykuł