Nowelizacja o bezpłatnych podręcznikach

(fot. Kancelaria Premiera / Foter / CC BY-NC-ND 2.0)
PAP / kn

Senacka komisja nauki, edukacji i sportu nie zgłosi poprawek do nowelizacji dotyczącej podręczników szkolnych. Przewiduje ona, że od 2017 r. z bezpłatnych podręczników będą mogli korzystać wszyscy uczniowie podstawówek i gimnazjów.

"To ustawa, co do której ważności mamy głębokie przekonanie. Od dawna wykazywana jest potrzeba mająca umożliwić wszystkim dzieciom korzystanie z dobrej jakości podręczników (...). Z badań CBOS-u wynika, że nie wszyscy rodzice uczniów byli w stanie sprostać rosnącym cenom podręczników, które z roku na rok obserwowaliśmy" - przypomniała wiceminister edukacji Joanna Berdzik podczas rozpatrywania nowelizacji na posiedzeniu senackiej komisji edukacji.
Rządowa nowelizacja, która trafiła do prac Senatu po przyjęciu jej przez Sejm 30 maja, zakłada, że od września 2014 r. z bezpłatnych podręczników i ćwiczeń korzystać będą uczniowie pierwszych klas szkół podstawowych, a od 2017 r. wszyscy uczniowie szkół podstawowych i gimnazjalnych. Podręczniki, które mają służyć uczniom co najmniej trzy lata, będą własnością szkół.
W trakcie posiedzenia senatorowie zadawali pytania dotyczące m.in. mechanizmów finansowania zakupu podręczników dla uczniów w klasach IV-VI szkół podstawowych i w gimnazjach, możliwości korzystania z bezpłatnych podręczników przez uczniów niepełnosprawnych, a także uwag senackiego biura legislacyjnego dotyczącego nowelizacji. W ocenie biura nowela nie zawiera przepisów określających m.in. zasadę odpowiedzialności za naruszenie przepisów dotyczących zamówień publicznych.
Krytyczną ocenę nowelizacji przedstawił senator PiS, przewodniczący komisji Kazimierz Wiatr. Przywołał opinię specjalisty z zakresu prawa karnego prof. Piotra Kruszyńskiego, który negatywnie ocenił przepisy noweli zakazujące oferowania szkołom korzyści za wybór określonych podręczników lub ćwiczeń. "Przepis ten (...) w sposób zdecydowany ograniczy zakres zachowań mogących stanowić czyny nieuczciwej konkurencji" - cytował opinię Wiatr.
W odpowiedzi wiceszefowa MEN podkreśliła, że intencją resortu "było stworzenie takiej sytuacji, w której absolutnie wszelkie kontakty wydawców ze szkołami będą pozbawione jakichkolwiek znamion nieuprawnionej działalności". "Z analiz naszych legislatorów wynika, że rozwiązanie przez nas przyjęte jest właściwe (...). Jesteśmy przekonani, że nasze rozwiązanie zabezpiecza przejrzystość i transparentność" - przekonywała Berdzik.
Przewodniczący Sekcji Wydawców Edukacyjnych w Polskiej Izbie Książki Jarosław Matuszewski zarzucił rządowi, że jego argumentacja na rzecz nowelizacji ogranicza się jedynie do tego, że podręczniki będą za darmo. "W celach tej ustawy nie ma jednej podstawowej rzeczy - jakości edukacji. Nigdzie nie mówi się, że teraz nasza edukacja będzie dzięki temu lepsza. Nikt nie mówi, że skoro polskie dzieci wspięły się na trzecie miejsce w Europie w testach gimnazjalnych to teraz będzie szansa, że będą na drugim miejscu" - mówił Matuszewski.
Odpowiadając przedstawicielom wydawnictw Berdzik zwróciła uwagę, że o jakości edukacji nie decydują podręczniki, ale nauczyciele. "Ta ustawa ma szansę zmienić paradygmat nauczania, bo nie tylko reguluje kwestię zakupu podręczników, ale także kwestię współpracy nauczycieli w zakresie wspólnych programów nauczania oraz wspólnego wyboru zasobów edukacyjnych. Ma ona szansę zmienić myślenie o tym, jak należy uczyć młodsze dzieci" - powiedziała wiceminister edukacji.
Podczas posiedzenia senatorowie PO zgłosili wniosek o poparciu rządowej nowelizacji bez poprawek. Poparło go trzech senatorów, jeden był przeciw, dwóch wstrzymało się od głosu.
Nowelizacja dotycząca podręczników szkolnych uzupełnia i rozszerza uchwalone 21 lutego br. przepisy umożliwiające Ministerstwu Edukacji Narodowej zlecenie ich przygotowania i wydania. Ustawa zobowiązuje MEN do stopniowego wyposażenia uczniów klas I-III szkół podstawowych w bezpłatne podręczniki i ćwiczenia oraz do zapewnienia dotacji celowej na zakup podręczników i ćwiczeń dla uczniów klas IV-VI i gimnazjalistów.
Prace nad rządowym "Naszym elementarzem", który we wrześniu ma trafić do rąk uczniów pierwszych klas szkół podstawowych, już trwają. W połowie maja rozpoczęto druk pierwszej z czterech zaplanowanych części podręcznika dla najmłodszych uczniów.
DEON.PL POLECA

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Nowelizacja o bezpłatnych podręcznikach
Komentarze (3)
R
Radujmysię
7 czerwca 2014, 11:15
Wielkim sukcesem reformy szkolnictwa było nie tak dawno wprowadzenie wielu podręczników do wyboru. Ciekawe czy ktoś wtedy robił badania czego chcą rodzice? Dziś, znowu za wielkie pieniądze publiczne, realizuje się kolejny "sukces". Sukcesem bowiem jest wszystko co wprowadza władza: gimnazja i ich brak, jeden podręcznik i ich wybór, jeden przewoźnik kolejowy i kilku, wprowadzenie OFE i ich likwidacja. To wszystko kosztuje, a urzędnicy eksperymentują bez przerwy, bo to nie ich pieniądze, bo za nic tak naprawdę nie odpowiadają. Np. prof.Buzek jest wielki i zawsze ma rację mimo, że wprowadził tak dziś krytykowane reformy: szkolną, podziału administracyjnegio, ubezpieczeń. Prof.Buzek nigdy się bowiem nie myli i zawsze ma rację tak jak tow.Miller, red.nacz.GW i jeszcze pewne grono "wybranych wielkich ludzi". Wielkich i dobrych z definicji - taki jest aksjomat zwolenników walki z wszelkimi dogmatami.
CB
Człowiek bez klapek na oczach
7 czerwca 2014, 03:20
Rząd nie robi nic za darmo. Darmowe podręczniki nie mają tyle na celu zadbać o zdrowe kręgosłupy maluszków i o odciążenie finansowe rodziców, ale o wtargnięcie w niewinną rzeczywistość dziecka i narzucenie zarówno jemu, jak i jego rodzicom programu gender(w tym akceptacja dewiacji seksualnych,wczesne rozbudzanie seksualności u dziecka itd). Rodzic niewiele będzie miał do powiedzenia, gdy zorientuje się w sytuacji, jakich rzeczy naucza sie jego dziecko. Nie będzie mógł zrobić nic, bo takie będzie prawo ustanowione przez rząd. Sama minister Edukacji Narodowej stwierdziła, że nie odpowiada ona za to, że program może nie być zgodny z przekonaniami życiowymi rodziców i że wartości i przekonania swoje rodzic może zaszczepiać w weekendy u swojej pociechy i w godziny pozalekcyjne. Prawda jest jednak taka, iż dziecko które w szkole będzie miało odmienne zdanie od ,,podręcznikowego'', będzie poprostu karane stopniami, albo jeszcze w inny sposób, a rodzicom będzie się próbowało odebrać takie dziecko, bo uniemożliwia mu on ,,edukację''  
E
Ewa
7 czerwca 2014, 06:41
"Człowiek" -  nie jest mozliwe aby jakikolwiek podręcznik był zgodny z przekonaniami rodziców gdyż takie przekonania w danej grupie uczniów wcale nie muszą sie pokrywac. I co wtedy? Nauczycielka bedzie uczyć Jasia inaczej, Krzysia jeszcze inaczej a Małgosię zupełnie czegoś innego? Bo tak różne sa przekonania ich rodziców? Trzeba to jakoś ujednolicić.Bo w przeciwnym wypadku zawsze jakaś grupa dzieci o innych przekonaniach rodziców będzie odrzucona, a przeciez nie o to chodzi, by karac dziecko odrzuceniem.To raz. Dwa, czemu to uczenie "Ala ma kota" ma wzbudzic  dewiacje seksualne? Dewiacje są najczęsciej wzbudzane kiedy dziecko jest molestowane przez najblizszych, lub kogos komu zaufało. Chyba własnie tego powinno się uczyc by dziecko umiało powiedziec "nie".