O przyczynach katastrofy pod koniec roku?

(fot. Wikimedia Commons)
PAP / slo

Prokurator generalny Andrzej Seremet powiedział w piątek, że ma nadzieję, iż całkowita opinia na temat przyczyn katastrofy smoleńskiej zostanie wydana pod koniec roku. Jak mówił, biegli będą jeszcze badać kolejne próbki z wraku pod kątem obecności materiałów wybuchowych.

W czwartek Naczelna Prokuratura Wojskowa poinformowała, że biegli nie stwierdzili pozostałości materiałów wybuchowych na elementach wraku Tu-154M. Próbki pobrane z wraku tupolewa trafiły do kraju w grudniu zeszłego roku, ich badanie prowadziło Centralne Laboratorium Kryminalistyczne Policji w Warszawie. Premier Donald Tusk ocenił, że to koniec "awantury trotylowej" w sprawie katastrofy smoleńskiej.

Seremet w piątek w TOK FM przypomniał, że "gdy w październiku mieliśmy do czynienia z trotylowym zamieszaniem", wojskowi prokuratorzy zapowiedzieli, że za ok. pół roku przedstawią publicznie wyniki badań laboratoryjnych ws. obecności materiałów wybuchowych, stąd czwartkowa konferencja.

Pytany o ostateczne wykluczenia zamachu jako przyczyny katastrofy smoleńskiej, odparł: - Całkowita opinia zostanie wydana, mam nadzieję, pod koniec roku. Będzie to nie tylko opinia dotycząca tego wątku, o którym mówimy, ale także odnosząca się do przyczyn katastrofy.

DEON.PL POLECA

- Co do ustalenia przyczyn katastrofy nastąpi to w rozstrzygnięciu końcowym - powiedział.

Podkreślił, że jeszcze na przełomie lipca i sierpnia prokuratorzy pojadą na teren katastrofy, gdzie pobiorą kolejne próbki do badań pod kątem obecności materiałów wybuchowych. - W momencie, gdy pobierali wcześniej te próbki, z niektórych elementów, a konkretnie foteli, nie dało się w sposób właściwy ich zabezpieczyć, ponieważ była zbyt niska temperatura - wyjaśnił. - Teraz temperatura jest odpowiednia, biegli zbiorą te próbki, przebadają je i wtedy wątek badań dotyczący samego wraku zostanie zakończony - mówił.

Prokurator nie chciał komentować czwartkowej wypowiedzi premiera Donalda Tuska, że sprawa "awantury trotylowej" jest już zamknięta. Jak zaznaczył, nie ocenia wypowiedzi polityków, ponieważ prokuratura nie jest od tego.

Pytany: "czy znajdziemy coś jeszcze w sprawie trotylu, co mogłoby podważyć nadzieję premiera Tuska, że sprawa jest zamknięta", odparł: - Nie spodziewam się tego.

Sprawa badania próbek z Tu-154M stała się głośna, gdy w końcu października zeszłego roku "Rzeczpospolita" napisała, że śledczy jesienią 2012 r. na wraku samolotu znaleźli ślady trotylu i nitrogliceryny. Prokuratura wojskowa wskazywała, że wyświetlenie się napisu TNT na detektorze używanym przez ekspertów podczas pobierania próbek z wraku nie jest równoznaczne ze stwierdzeniem obecności trotylu.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

O przyczynach katastrofy pod koniec roku?
Komentarze (1)
NP
no proszę
4 lipca 2013, 09:40
Próbki pobrane z tupolewa nadają się do kosza Materiały do badań pobrane w Smoleńsku przyleciały z Moskwy dwa miesiące po powrocie biegłych, którzy je typowali. Nikt nie zweryfikował, co tak naprawdę przysłali nam Rosjanie. Przed skierowaniem próbek na badania nie sprawdzono ich np. za pomocą tych samych detektorów, których użyto w Smoleńsku. Biegli nie mieli ze sobą chromatografów. W odróżnieniu od spektrometrów służą one do wykrywania substancji powybuchowych. Policja dysponuje 17 takimi przenośnymi urządzeniami. [url]http://niezalezna.pl/43164-probki-pobrane-z-tupolewa-nadaja-sie-do-kosza[/url]