Ojciec był wspaniałym, ale wiecznie zajętym człowiekiem

(fot. Robert Croma / Foter / CC BY-NC-SA)
PAP / ptt

Czesław Miłosz był wspaniałym ojcem, ale wiecznie zajętym - mówił na niedzielnym spotkaniu z czytelnikami syn noblisty, który gościł w Krakowie na 4. Festiwalu Miłosza. Opowiadał o latach spędzonych we Francji, legendarnym Instytucie Literackim i trudnych początkach w USA.

Antoni Miłosz opowiadał, jak to jest być synem noblisty. Wyznał, że w dzieciństwie próbował zrozumieć, dlaczego "ci wielcy rzadko mają potomstwo interesujące". - Można to chyba ująć tak, że w cieniu wielkiego drzewa nic nie rośnie. To jest za duże, i to psychicznie nie jest zdrowe. Ciągle chce się coś udowodnić, ciągle coś nas gryzie (…). Nie można się z tego wymknąć. To duży ciężar - mówił syn noblisty. Powiedział, że Czesław Miłosz myślał o swojej pozycji, chciał być istotny dla kultury polskiej.

Podkreślił, że ojciec był wspaniałym, bardzo ciepłym człowiekiem, ale równocześnie okropnym, bo wiecznie zajętym. Antoni Miłosz wspominał, że w dzieciństwie nie rozumiał, dlaczego ojciec nie wychodził do biura, jak inni ojcowie, ale zamykał się w pokoju, by pracować.

Syn noblisty nie najlepiej ocenił okres dzieciństwa spędzonego we Francji (zanim na stałe zamieszkali w USA), gdzie - jak mówił - próbowano zrobić z niego Francuza. Źle wspominał nauczycieli i surową szkołę.

Opowiadał też o legendarnym Instytucie Literackim w Maisons-Laffitte, założonym w Rzymie w 1946 r. przez Jerzego Giedroycia, Zofię Hertz, Zygmunta Hertza i Józefa Czapskiego, emigracyjnym wydawnictwie, które 1947 r. zostało przeniesione do podparyskiego Maisons-Laffitte. To właśnie tam wydawano paryską "Kulturę", a od 1962 r. "Zeszyty Historyczne". W "Kulturze" publikowano poza peerelowską cenzurą dzieła najważniejszych pisarzy i poetów, zarówno polskich jak i zagranicznych, np. Herberta, Hłaskę, Miłosza, Achmatową, czy Sołżenicyna. Od lat 50. Maisons-Laffitte stał się ośrodkiem politycznym prowadzącym tajne akcje w krajach komunistycznych.

- To była niesamowita instytucja. (…) Taki zbiór dziwolągów i fajnych ludzi - mówił Antoni Miłosz. Wspominał współzałożycieli Instytutu: Józefa Czapskiego oraz Zygmunta Hertza.

W 1960 Miłosz wraz z rodziną przeprowadził się do Stanów Zjednoczonych, gdzie wykładał literaturę słowiańską na Uniwersytecie Kalifornijskim w Berkeley i Harvardzie. Jak wspominał jego syn, poeta początkowo był negatywnie nastawiony do tego kraju. Był mu obcy obyczajowo, krytycznie oceniał amerykańską gospodarkę. Nie podobała mu się także fascynacja amerykańskich studentów marksizmem.

Ojciec - mówił Antoni Miłosz - potrafił jednak spokojnie rozmawiać ze studentami, a słysząc tezy, z którymi się nie zgadzał, zmieniał temat. Dzięki temu młodzi ludzie go zaakceptowali i zainteresowali się jego twórczością.

Antoni Miłosz urodził się w 1947 roku w Waszyngtonie. Jest projektantem systemów komputerowych, tłumaczem, kompozytorem. Studiował językoznawstwo, antropologię i chemię na Uniwersytecie Kalifornijskim w Berkley, a także neurofizjologię i neurofarmakologię na uniwersytecie medycznym w San Francisco. Był wykładowcą na Uniwersytecie w Santa Cruz. Jest członkiem Polskiego Stowarzyszenia Muzyki Elektroakustycznej. W 2011 roku nagrał płytę "Rzeki", na której zebrał wiersze ojca czytane przy akompaniamencie muzycznym. Przekładał również jego poezję na język angielski. Na stałe mieszka w USA.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Ojciec był wspaniałym, ale wiecznie zajętym człowiekiem
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.