"Oszczędności na kolei prowadzą do tragedii"

"Oszczędności na kolei prowadzą do tragedii"
(PAP/Jacek Bednarczyk)
PAP / slo

- Jest coraz gorzej z bezpieczeństwem polskiej kolei. Liczą się pieniądze, a nie zdrowie i życie ludzkie. Jako związek apelowaliśmy po poprzednich katastrofach o zmianę podejścia, ale sytuacja się nie zmieniła, doszło do kolejnej tragedii - powiedział  przewodniczący Sekcji Krajowej Kolejarzy NSZZ Solidarność Henryk Grymel o katastrofie kolejowej w okolicach miejscowości Szczekociny koło Zawiercia.

- Urząd Transportu Kolejowego nie wywiązuje się ze swoich zadań, obecnie nie ma szefa. Kontrolowana jest czystość toalet i ubiór pracowników, a nie stan techniczny taboru, torów. Nie jest sprawdzany poziom wyszkolenia maszynistów, czy mają odpowiednie certyfikaty. W wielu przypadkach warunki pracy są urągające.

Specjalista w zakresie m.in. systemów transportowych, prof. Stanisław Krawiec z Wydziału Transportu Politechniki Śląskiej, o przyczynach pogarszającego się stanu bezpieczeństwa na kolei - w kontekście sobotniej katastrofy kolejowej pod Szczekocinami:

- Moja refleksja ogólna to pogarszający się stan bezpieczeństwa infrastruktury kolejowej w skali całego kraju. To rozważanie teoretyczne, nie dotyczy akurat ściśle tego przypadku, bo tam jest nowa infrastruktura, wszystko było wyremontowane, tam prawdopodobnie zawinił gdzieś człowiek (...)

W całym systemie kolejowym przewidziane są sytuacje nadzwyczajne - i są procedury na te sytuacje. Taką procedurą jest np. sygnał zastępczy na semaforze - białe migające światełko. To jest też sygnał zezwalający (na przejazd) - ale w sytuacji awaryjnej. Jeżeli ten stan awaryjny zdarza się rzadko, człowiek jest w stanie podejść do tego problemu w sposób nadzwyczajny i tak się nim zainteresować, żeby się nie pomylić.

Jeżeli jest to sytuacja częsta, a na niektórych stacjach kolejowych jest to wręcz standard, to sytuacja nadzwyczajna staje się zwykłą sytuacją. Poziom bezpieczeństwa obniża się o kilka szczebli i potem jest tak, jak jest. To, co się zdarzyło w nocy, to sytuacja tragiczna, ale liczba wykolejeń, liczba nastawianych w ten sposób semaforów, jest w skali kraju - według moich nieoficjalnych wieści - przerażająca.

Bezpieczeństwo jest zatem obniżane w ten sposób, że sytuacje awaryjne stają się standardowymi. Wtedy jest łatwiej o błąd ludzki, bo sygnał zastępczy omija procedury kontrolne. Jak to się stanie standardem, to wracamy do dziewiętnastego wieku. Jedziemy wtedy na radio, na migające światełko, na rozkaz szczególny, czyli papier, który się wręcza maszyniście. Tu jest pole do błędu ludzkiego.

Nie ma innej metody na poprawę bezpieczeństwa niż wprowadzanie nowoczesnych rozwiązań, ale nie jest też tak, że informatycy zastąpią kolejarzy. Mentalność kolejarska kształtowała się w swoim czasie inaczej niż teraz. Kiedyś to była służba, dzisiaj zwykła praca.

W tym kontekście niektóre linie próbuje doprowadzać się do dobrego stanu, co jest jedyną słuszną metodą. Ale po drodze zdarzają się niestety takie rzeczy."

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

"Oszczędności na kolei prowadzą do tragedii"
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.