PG ma prawo ocenić inną prokuraturę
Prokurator generalny ma prawo zlecić prokuraturze cywilnej ocenę działań prokuratury wojskowej; Andrzej Seremet będzie dążył do tego, aby wyniki analizy poznała opinia publiczna. Na razie przesłano je do Naczelnej Prokuratury Wojskowej.
Powiedział o tym w poniedziałek dziennikarzom rzecznik Prokuratury Generalnej Mateusz Martyniuk.
Prokurator generalny zlecił Prokuraturze Apelacyjnej w Warszawie zbadanie czynności - m.in. sprawdzania bilingów - podejmowanych w postępowaniu dotyczącym przecieków do mediów w sprawie katastrofy smoleńskiej. Śledztwo prowadziła najpierw poznańska prokuratura wojskowa, w czerwcu ubiegłego roku trafiło ono do Prokuratury Okręgowej w Warszawie; ta w połowie grudnia śledztwo umorzyła.
Według rzecznika PG wyniki analizy prokuratury apelacyjnej trafiły do NPW. - Prokurator Seremet będzie dążył do tego, aby wyniki tej oceny poznała opinia publiczna - dodał i zaznaczył, że do jej ujawnienia może dojść "w najbliższych dniach".
- Nie jest to ocena, jakiej dokonał sąd, tylko jest to ocena prawna i prokurator generalny zawsze ma prawo oceniać zgodność z prawem działań zleconych przez podległych mu prokuratorów - wskazał Martyniuk. Analiza dokonana przez prokuraturę apelacyjną nie ma charakteru wiążącego.
- Faktem jest, że w toku tego postępowania prokurator zwracał się do operatorów sieci komórkowych o przekazanie wykazów połączeń telefonicznych dziennikarzy, a w niektórych postanowieniach o przekazanie treści esemesów. To działanie prokuratora zostało w określony sposób ocenione w analizie prokuratury apelacyjnej - powiedział Martyniuk.
Martyniuk poinformował też, że Seremet dwukrotnie w zeszłym roku spotykał się z prokuratorem płk. Mikołajem Przybyłem. Odniósł się w ten sposób do słów z oświadczenia płk. Przybyła, który wskazywał, iż Seremet miał być informowany o działaniach prokuratury i przebiegu postępowania dotyczącego przecieków do mediów.
- To były krótkie spotkania i prokurator generalny nie zapoznawał się na nich z materiałem postępowania. Trudno zresztą, aby legitymizował działania nie do końca zgodne z prawem - zaznaczył Martyniuk. Jak podkreślił, oba te spotkania odbyły się z inicjatywy Przybyła. Ponadto - jak przypomniał Martyniuk - prok. Seremet został w tym śledztwie przesłuchany jako świadek, więc tym bardziej nie mógł mieć dostępu do akt sprawy.
Prok. Przybył na konferencji prasowej, jeszcze przed postrzeleniem się mówił, że kilkakrotnie - ostatnio w marcu 2011 r. - referował Seremetowi stan śledztwa dotyczącego przecieków do mediów z postępowania w sprawie katastrofy smoleńskiej, "łącznie z przesłuchaniem pana prokuratora generalnego w charakterze świadka". - Pan prokurator generalny Andrzej Seremet miał szczegółową wiedzę na temat stanu śledztwa i podejmowanych czynności i je akceptował - dodał Przybył.
- Prokurator generalny, podkreślam z całą stanowczością, nie otrzymywał szczegółowych informacji na temat działań i konkretnych postanowień wydawanych w toku tego postępowania - powiedział dziennikarzom Martyniuk.
Wcześniej na konferencji prasowej gen. Parulski mówił o płk. Przybyle, że kilkakrotnie atakowano jego mieszkanie albo uszkadzano mu samochód. - Z tego co wiem, takie informacje nie docierały drogą oficjalną do prokuratora generalnego, prokurator generalny takich informacji nie uzyskiwał - mówił Martyniuk.
- Myślę, że w najbliższych dniach opinia publiczna pozna stanowisko prokuratora generalnego dotyczące wypowiedzi jego zastępcy, naczelnego prokuratora wojskowego - zapowiedział Martyniuk.
Skomentuj artykuł