Maria Kaczyńska wróciła do Polski. Z warszawskiego lotniska Okęcie kondukt żałobny odprowadził jej trumnę do Pałacu Prezydenckiego. Wcześniej, z udziałem m.in. Marty Kaczyńskiej oraz Jarosława Kaczyńskiego, odbyła się ceremonia powitania prezydentowej. Na trasie konduktu oczekiwali ludzie chcący oddać hołd tragicznie zmarłej Pierwszej Damie.
Samolot z trumną z ciałem Marii Kaczyńskiej wzbił się w powietrze ok. 7.35. Na lotnisku w Warszawie wylądował o 10:35.
Przykryta biało-czerwoną flagą trumna z ciałem Pierwszej Damy została wyprowadzona z samolotu przez żołnierzy z kompanii honorowej i umieszczona na katafalku na lotnisku wojskowym na Okęciu.
Kardynał Józef Glemp - który poprowadził krótką ceremonię - mówił, że nagła śmierć wyrwała Marię Kaczyńską z naszego grona, napełniła bólem i żałobą jej najbliższych.
Oprócz przedstawicieli Kościoła (kardynała Józefa Glempa, prymasa abp Henryka Muszyńskiego, bp Piotra Jareckiego), na lotnisku oczekiwała najbliższa rodzina m.in. córka Marta Kaczyńska, szwagier Jarosław Kaczyński, przedstawiciele Kancelarii Prezydenta m.in. minister Jacek Sasin i wiceszef BBN Witold Waszczykowski.
Na lotnisku nie było przedstawicieli rządu, bo zgodnie z prośbą rodziny miała to być uroczystość rodzinna.
Po uroczystości z lotniska wyruszył kondukt żałobny do Pałacu Prezydenckiego - tą samą trasą, którą przebył prezydent Lech Kaczyński. Ulicami: Żwirki i Wigury, Krzyckiego, Raszyńską, Alejami Jerozolimskimi, przez Rondo Dmowskiego, Marszałkowską, przez Plac Bankowy, ulicami Senatorską, Miodową i stamtąd na Krakowskie Przedmieściem.
Tysiące warszawiaków oczekiwali wzdłuż trasy i pod Pałacem Prezydenckim na przyjazd trumny z ciałem małżonki prezydenta. Przybyli z kwiatami, flagami i zniczami. Bardzo dużo jest ludzi młodych - uczniów i studentów.
W skupieniu czekali na możliwość oddania hołdu prezydentowi i jego małżonce.
Po mszy świętej w kaplicy Pałacu Prezydenckiego trumny z ciałami pary prezydenckiej zostały przeniesione do Sali Kolumnowej, gdzie odbyło się nabożeństwo z udziałem rodziny i przedstawicieli Kancelarii Prezydenta.
Przy trumnach krótko modliła się córka pary prezydenckiej i rodzina, hołd Marii i Lechowi Kaczyńskim oddają też współpracownicy prezydenta. Wartę honorową przy trumnie pary prezydenckich pełnią żołnierze kompanii reprezentacyjnej Wojska Polskiego.
Od wtorku hołd parze prezydenckiej, przy trumnach Marii i Lecha Kaczyńskich, mogą oddawać też Polacy.
Pożegnanie Pierwszej Damy
Tuż po godz. 8 czasu lokalnego trumna z ciałem prezydentowej Kaczyńskiej została przewieziona z moskiewskiego Biura Ekspertyz Sądowych na lotnisko.
Wcześniej w Biurze - jak relacjonowali świadkowie - z Marią Kaczyńską pożegnał się jej brat Konrad Mackiewicz. W dłonie siostry włożył perłowy różaniec. Następnie hołd zmarłej przy otwartej trumnie złożyła dwójka ministrów z Kancelarii Prezydenta Andrzej Duda i Bożena Borys-Szopa.
Duda przykrył trumnę biało-czerwoną flagą, brat prezydentowej położył na niej kwiaty, a Borys-Szopa ustawiła zdjęcie uśmiechniętej prezydentowej.
- To jest trudne do powiedzenia. Chcieliśmy witać pana prezydenta w sobotę na lotnisku wracającego z Katynia. Witaliśmy go wczoraj, dzisiaj przyjechaliśmy tutaj po naszą panią prezydentową. To dla nas olbrzymi zaszczyt - mówiła w trakcie uroczystości pożegnalnych Borys-Szopa, określając zmarłą jako wspaniałą Pierwszą Damę, cudowną, ciepłą kobietę. Wyraziła przekonanie, że w Warszawie "na pewno czekają nie tylko bliscy, ale i przyjaciele, współpracownicy i niewątpliwie mieszkańcy stolicy".
Duda relacjonował, że brat prezydentowej, żegnał się z siostrą sam, po czym zaprosił jego i Borys-Szopę do pomieszczenia, w którym znajdowała się otwarta trumna. - My również pożegnaliśmy panią prezydentową - podkreślał.
Po krótkiej modlitwie trumna została wyniesiona do samochodu.
Pożegnanie Pierwszej Damy na lotnisku Domodiedowo odbyło się w asyście polskich i rosyjskich żołnierzy. W uroczystościach uczestniczyli ministrowie z Kancelarii Prezydenta Andrzej Duda i Bożena Borys-Szopa oraz ambasador Polski w Rosji Jerzy Bahr.
Modlitwy i czuwanie trwa
Przed Pałacem Prezydenckim od soboty gromadzą się tłumy ludzi. Zapalają znicze, składają kwiaty i modlą się.
- Przychodzę tutaj już trzeci dzień rano i chciałabym tak przychodzić przez wszystkie dni żałoby - mówiła pani Barbara. - Bardzo współczuję bliskim ofiar katastrofy, sama przeżyłam śmierć najbliższych i wiem co to znaczy - dodała ze łzami w oczach
- Ta tragedia jest straszna, brakuje mi słów, dowiedziałem się o niej poza Warszawą i bardzo ją przeżyłem" - powiedział Eugeniusz Drewnowski. - Znało się tych ludzi od dawna, bo są w moim wieku. Brak słów po prostu. Przeżywam to jak każdy obywatel naszego kraju.
- Jak wszyscy Polacy dowiedziałem się o katastrofie w sobotę rano. I pierwsza myśl, jaka w sercu się rodzi to niedowierzanie, że coś takiego mogło się zdarzyć - wspominał pierwsze tragiczne chwile o. kapucyn Marek Strycharski. - To jest nieustannie dla mnie ogromne przeżycie, które do tej pory w sercu działa i staram się to tragiczne wydarzenie odnieść jakoś do Słowa Bożego, do tego, co dla mnie jako człowieka wierzącego, jest istotne i ważne.
Skomentuj artykuł