Pijany narciarz staranował kobietę na stoku
Ciężkich obrażeń ciała doznała narciarka, w którą wjechał pijany narciarz na stoku w Białce Tatrzańskiej. Narciarz miał ponad 2 promile w wydychanym powietrzu.
- 35-letnia mieszkanka Krakowa w wyniku wypadku doznała złamania barku, stłuczenia głowy i wstrząśnienia mózgu - mówi rzecznik zakopiańskiej policji Kazimierz Pietruch.
Do wypadku doszło w niedzielę. Pierwszej pomocy kobiecie udzielili dyżurujący na stoku w Białce Tatrzańskiej ratownicy Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. Narciarka została przewieziona do szpitala.
47-letniego narciarza z Śląska zatrzymała policja wezwana przez świadków wypadku i obsługę wyciągu. - Po otrzymaniu opinii biegłego lekarza, który wypowie się jakiego rodzaju obrażeń doznała poszkodowana narciarka, policja przedstawi sprawcy zarzut umyślnego uszkodzenia ciała - dodał Pietruch. Nietrzeźwemu narciarzowi grozi za to do roku pozbawienia wolności.
W chwili wypadku mężczyzna miał ponad 2 promile alkoholu w wydychanym powietrzu. Jak powiedział PAP Pietruch, spożywanie alkoholu na stokach narciarskich nie jest zabronione. - W tym przypadku spożycie alkoholu przez sprawcę wypadku będzie czynnikiem obciążającym - dodał.
W Polsce, podobnie jak w innych krajach europejskich, obowiązuje tzw. kodeks narciarski, czyli 10 podstawowych, ale dobrowolnych zasad bezpieczeństwa w ruchu narciarskim. Mówi on m.in. o tym, że narciarz powinien mieć wzgląd na innych uczestników stoku; powinien panować nad prędkością. Określa też, w jaki sposób można wyprzedzać narciarza i co trzeba zrobić w razie wypadku. Zdaniem policji ten kodeks powinien w Polsce zostać usankcjonowany przepisami karnymi, ponieważ wielu miłośników białego szaleństwa lekceważy te zasady.
Podczas tej zimy bezpieczeństwa na stokach narciarskich w całej Polsce będzie pilnowało 200 policjantów. Mundurowi na nartach będą pouczali i karali mandatami osoby, które swoją jazdą stwarzają zagrożenie dla innych.
Skomentuj artykuł