"Wiemy już, że taka podwyżka będzie wynosiła ok. 6 proc. Będzie ona dokonana w podobny sposób jak teraz, ta od września. To znaczy, nie ma ona na razie odzwierciedlenia w kształcie budżetu, będziemy chcieli po prostu przesunąć środki budżetowe wewnątrz budżetu tak, jak stało się to w tym roku" - mówił Piontkowski w poniedziałek na konferencji prasowej w Wysokiem Mazowieckiem (Podlaskie). Odbyła się tam ogólnopolska inauguracja nowego roku szkolnego 2019/2020.
"Nauczyciele mogą mieć perspektywę tego, że ich wynagrodzenie będzie systematycznie wzrastało. Chcemy, aby polska oświata była dobrze finansowana. Aby nauczyciele byli zadowoleni ze swoich wynagrodzeń, aby uczniowie uczyli się w jak najlepszych warunkach" - zapewniał Piontkowski.
Szef MEN dodał, że jest umówiony z premierem i ministrem finansów na to, by w kolejnym roku szkolnym "nauczyciele odczuli podwyższenie wynagrodzenia". Mówił, że sześcioprocentowa podwyżka nie będzie miała miejsca od stycznia, nie sprecyzował od kiedy miałaby obowiązywać, bo musi to być ustalone w z premierem i ministrem finansów. "Musimy pamiętać, że także inne grupy zawodowe też powinny otrzymać wzrost wynagrodzenia i cała sfera budżetowa będzie miała podwyżkę w przyszłym roku na poziomie 6 proc." - powiedział Piontkowski.
Minister edukacji pytany o to, czy resort ma informacje o tym, że w niektórych szkołach brakuje nauczycieli, powiedział, że to temat, który obrósł w mity. Ocenił, że "nie ma zjawiska braku nauczycieli na ogromną skalę". Zaznaczył, że zapewnianie kadry w szkołach to rola samorządów, dyrektorów szkół. Wskazał, że po tym, gdy podniesiono wiek emerytalny nauczycieli, "doszło do blokady wymiany pokoleń" wśród nauczycieli, młodzi nie wchodzili do tego zawodu, mieli z tym problem.
"Część z nich nie mogąc się doczekać pracy w szkole, po prostu zmieniła zawód i nie pracuje jako pedagog, czy nauczyciel. Aby ich dzisiaj zachęcić do powrotu do szkoły, być może część miast powinna wyłożyć dodatkowe pieniądze, bo zgodnie z prawem ma taką możliwość i zachęcić ich wyższymi stawkami" - dodał Piontkowski.
Minister Dariusz Piontkowski wyjaśnił, że wziął udział w inauguracji roku szkolnego w Wysokiem Mazowieckiem m.in. dlatego, że w tym powiecie nie było wiosną strajku nauczycieli.
"To był jeden z niewielu powiatów w Polsce, gdzie nauczyciele uznali, że dobro uczniów jest ważniejsze niż walka tylko i wyłącznie o większe wynagrodzenia. I warto docenić takich nauczycieli, stąd między innymi początek roku (szkolnego - PAP) tutaj" - wyjaśnił szef MEN.
W Wysokiem Mazowieckiem Dariusz Piontkowski oglądał mobilne centrum edukacyjne. W poniedziałek po południu minister edukacji pojechał jeszcze na inaugurację roku szkolnego do Jedwabnego (Podlaskie).
Skomentuj artykuł