Piraci drogowi ratują budżety samorządów

Piraci drogowi ratują budżety samorządów (fot. flickr.com/ etgeek)
PAP / "Rzeczpospolita"

Gminy zarabiają krocie na mandatach, a niektóre na dochodach z grzywien opierają swoje budżety. Chce to zmienić SLD - informuje "Rzeczpospolita".

Samorządowych urządzeń kontrolujących szybkość na drogach jest więcej niż policyjnych. Gminy łapią kierowców na blisko 160 radarów, a policja ma ich 124. Inwestycje w te kosztujące ok. 160 tys. zł urządzenia bardzo szybko się zwracają. Gminy-rekordzistki z wpływów za mandaty uzyskują nawet połowę swego budżetu, a dochody sięgają milionów złotych.

Fotoradar naprawdę pomaga w walce z drogowymi piratami. Ale celem nadrzędnym jest poprawa bezpieczeństwa, a nie chęć zarabiania pieniędzy - ocenia mł. insp. Kąkolewski, radca Biura Ruchu Drogowego Komendy Głównej Policji,.

Samorządy od kieszeni kierowców chcą odciąć posłowie SLD. Nad zmianami w prawie pracuje już Komisja Infrastruktury. Zdaniem posła Marka Wikińskiego (SLD) to, co się dzieje, jest patologią, a idea poprawy bezpieczeństwa została wypaczona.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Piraci drogowi ratują budżety samorządów
Komentarze (3)
Aleksandra Adamczyk
6 września 2010, 08:17
Radarami egzekwowania prawa się nie wymusi. Jesteś kierowcą Robercie? Przed radarem ludzie zwalniają, a potem rura i grzeją, aż zobaczą następny radar. Albo ludzie z własnego przekonania będą jeździć bezpiecznie (co nie znaczy wolno, czasem wolno jest bardziej niebezpiecznie niż szybciej) albo potrzebujemy radarów oddalonych od siebie o mniej więcej 1m na wszystkich drogach. Poza tym radary to ogromny koszt konserwacji i napraw, który muszą pokrywać gminy. W Teleexpresie była swego czasu informacja (potwierdzona nota bene przez rzecznika policji), że w województwie śląskim nie działa ani jeden radar.
RJ
Robert Jęczeń
6 września 2010, 08:06
A ja jestem za radarami. Skoro jest ograniczenie do 50 w zabudowanym, dlaczego większość jedzie 80-90? Prawo powinno być egzekwowane, w przeciwnym razie fatalnie to świadczy o sile państwa i uczy kierowców i innych ludzi, że przepisy są od tego, żeby je łamać (a przecież są po to, by ich przestrzegać, bo to ułatwia współżycie ludzi). Psychologicznym efektem są drobne machlojki oraz oszustwa niewykryte i oszustwa wykryte czyli tzw. afery.
Aleksandra Adamczyk
6 września 2010, 07:54
Coś mi się wydaje, że to odbrzydliwe kłamstwo. Moja kuzynka pracuje w gminie i twierdzi, że jeśli radar stoi na drodze krajowej, to z mandatów oni dostają jakieś groszowe wpłaty. Żeby zgarniali więcej radar musiałby stać na drodze gmennej , a te nie są drogami głównymi "przez wieś", więc ruch tam mały i się radaru stawiać nie opłaca. Mnie osobiście radary denerwują. Nie pomagają tylko korkują. Jedzie sobie człowiek po dwupasie do Bielska, a tu co kilometr radar. I weź tu szukaj tego radara, żeby przypadkiem nie przekroczyć prędkości. Człowiek zamiast na drodze, koncentruje się na szukaniu metalowego pudełka na poboczu.