Po katastrofie "chcą zobaczyć, co to Katyń"
Po tragicznej śmierci polskiego prezydenta i jego delegacji w Smoleńsku do Zespołu Memorialnego w Katyniu przyjeżdża coraz więcej ludzi, którzy chcą dowiedzieć się, czym jest Katyń - przyznał dyrektor Zespołu Memorialnego Igor Grigoriew.
"Ci, którzy przyjeżdżają do Smoleńska turystycznie bądź służbowo, wszyscy uważają za swój obowiązek przyjechać do Katynia, wiedząc o tej tragedii - ponieważ informacja o niej rozeszła się szeroko po całym świecie. Wiedząc, że delegacja leciała do Katynia, ludzie po prostu chcą zobaczyć, co to jest Katyń, dlaczego leciał tam prezydent, wysokiej rangi goście, urzędnicy polscy" - powiedział dyrektor Zespołu Memorialnego.
Według niego liczba osób odwiedzających to miejsce wzrosła w tym roku o 15 tysięcy w porównaniu z poprzednimi latami. "Możliwe, że ta liczba jeszcze się zwiększy, bo według stanu na 1 października odwiedziło nas 47 tysięcy osób, a co roku jest to między 30-32 tysiące, w zwykłe lata" - dodał Grigoriew.
Zaznaczył, że wpływ na to miała nie tylko katastrofa smoleńska, ale też fakt, że w tym roku minęło 70 lat od zbrodni katyńskiej i 10 lat od otwarcia Zespołu Memorialnego. Jednak, jak zauważył, "wszyscy ci, którzy przyjeżdżają na miejsce, gdzie zginęła polska delegacja, gdzie rozbił się samolot, praktycznie wszyscy, z niewielkimi wyjątkami, przyjeżdżają do Katynia".
Nie zmieniła się proporcja wśród zwiedzających z Polski i z Rosji. "Udział Polaków i Rosjan nie zmienia się - 10 procent to Polacy, 90 to Rosjanie" - mówi dyrektor Zespołu Memorialnego.
"Jeśli wcześniej główną grupę naszych gości stanowili przede wszystkim przyjeżdżający Polacy i mieszkańcy Smoleńska, obwodu smoleńskiego, to w tym roku ta geografia znacznie się rozszerzyła. W tym roku po raz pierwszy mieliśmy gości z Japonii, Indonezji, Australii, Niemiec, całej Europy Zachodniej. Nie było ich tak wielu, jednak wcześniej praktycznie ich nie było w ogóle, a w tym roku się pojawili" - wyjaśnił Grigoriew.
Zauważył: "Jeśli zaś wziąć pod uwagę Rosję, to w tym roku mieliśmy gości praktycznie ze wszystkich regionów (kraju)".
Zapytany o przygotowania przed niedzielną pielgrzymką rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej dyrektor powiedział, że Zespół Memorialny nie jest specjalnie przygotowywany, jedynie został uporządkowany.
"Od nas nie wymaga się jakiegoś specjalnego przygotowania. Przyjmujemy jednakowo, z szacunkiem i miłością zwykłych obywateli Polski, naszych obywateli, rosyjskich, białoruskich - dzisiaj były dwa autobusy (z Białorusi) - bo naszym głównym zadaniem jest utrzymanie, jeśli nie w idealnym, to normalnym stanie, tych grobów, tego memoriału. To robimy codziennie, niezależnie od tego, czy przyjedzie Pierwsza Dama, czy nie" - powiedział Grigoriew.
Jak jednocześnie zaznaczył, ma znaczenie, że Zespół Memorialny odwiedzają goście takiej rangi, "bo jest to też informacja, która będzie rozpowszechniona w świecie".
"Jest to również jeszcze jeden krok ku temu, by jakaś nowa grupa ludzi zainteresowała się, przyjechała i zobaczyła, co to jest Katyń. To przyjmujemy z największą radością" - dodał dyrektor Grigoriew.
W sobotę na terenie Zespołu Memorialnego przy ciepłej, słonecznej pogodzie, spacerowali zwiedzający. Napotkani w rosyjskiej części Giennadij i Lidia powiedzieli PAP, że przychodzą tu bardzo często.
"My sami jesteśmy ze Smoleńska. Nam także jest gorzko i przykro, że wszystko tak się stało i współczujemy rodzinom zabitych. Nasi dziadkowie i babcie także zginęli w czasie wojny. Jednakowo opłakujemy Polaków, naszych rosyjskich ojców, babcie i dziadków. Bywamy tu bardzo często, wszystko to jest nam znajome, bliskie" - powiedziała pani Lidia.
Skomentuj artykuł