Pojechali po próbki do Moskwy. Co przywiozą?

(fot. elcommendante / flickr.com)
Dorota Kania / „Gazeta Polska Codziennie”/ slo

W najbliższych dniach do Polski mają trafić próbki ze Smoleńska, na których biegli znaleźli ślady materiałów wybuchowych. Polscy prokuratorzy pojechali po nie do Moskwy. Przywieziony materiał zostanie teraz poddany badaniom laboratoryjnym.

Jutro po południu ma się zebrać sejmowa komisja sprawiedliwości i praw człowieka, na której śledczy z Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie mają mówić na temat obecności materiałów wybuchowych na wraku Tu-154 M.

W ubiegłym tygodniu do Rosji pojechali polscy prokuratorzy prowadzący śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej. Przywiezione do Polski próbki mają być poddane kolejnym badaniom.

- Powinny one ponownie być sprawdzone za pomocą tych samych urządzeń, których użyto w Smoleńsku, a później poddane badaniom laboratoryjnym. Jeśli odczyt z urządzeń będzie taki sam, jaki został zapisany w pamięci danego urządzenia podczas badań w Smoleńsku, wtedy będzie można mieć pewność, że próbki nie zostały naruszone - mówi nam specjalista z zakresu badań pirotechnicznych.

Z dokumentów, do których dotarła "Gazeta Polska Codziennie", wynika, że celem wyjazdu polskich biegłych, którzy na przełomie września i października pojechali do Smoleńska, było poszukiwanie m.in. na wraku rządowego tupolewa śladów wskazujących na wybuch.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Pojechali po próbki do Moskwy. Co przywiozą?
Komentarze (3)
R
rozbawiony
4 grudnia 2012, 09:35
@balin "Zaniedbań szefa sił powietrznych" - co masz na myśli? "a także zwierzchnika sił zbrojnych" - co masz na myśli? Czyżby Lech Kaczyński był miał przejąć stery? Lemingowe teorie dotyczące ekonomii, praw, matematyki i historii, są takie zabawne. Obligacje są złe, oprocentowanie lokat zawsze ujemne, zobowiązanie do niewprowadzania danin to zobowiązanie do podniesienia podatków, Miro, Grzesiu nic złego nie zrobili, Tusk nie był źródłem przecieku w aferze hazardowej, dwa plus dwa równa się tyle, ile Donald powie, a w Smoleńsku to Lech pozabijał ze zdalnym Jarkiem 96 osób w wyperfumowanym samolocie, ścinając przy okazji kilka drzew w promieniu 100 metrów. Fajne siekiery mieli. Wiecie, lemingi w przyrodzie są niezbyt mądre, przy tym całkiem agresywne. Takie wkurzone ratlerki.
4 grudnia 2012, 08:54
Powiedzmy, że coś znajdą. I co, czy jakiekolwiek media (prócz tych naprawdę niezależnych) odważą się o tym mówić? Niezależnych znaczy pisowskich. Dopowiedzmy zatem znając ich zachowanie (mediów pisowskich) jeśli cokolwiek znajdą, to uznają to za koronny dowód na wybuch. Presja jest ogromna, bo waża sie losy tej partii. Wybuch to najwygodniejsza wersja dla PISu, odwraca cała uwagę od zaniedbań szefa sił powietrznych, a także zwierzchnika sił zbrojnych, buduje mit martyrologii partii i mit Lecha Kaczyńskiego. No i oczywiście całkowicie odrzuca tezę o nacisku na pilota.
O
olka
4 grudnia 2012, 08:18
Powiedzmy, że coś znajdą. I co, czy jakiekolwiek media (prócz tych naprawdę niezależnych) odważą się o tym mówić?