"Polityka Tuska poniosła dotkliwą porażkę"
Polityka premiera Donalda Tuska w sprawie wyjaśniania przyczyn i okoliczności katastrofy smoleńskiej poniosła bardzo dotkliwą porażkę - powiedział w czwartek szef PiS Jarosław Kaczyński.
Prezes PiS przypomniał, że jego partia domaga się zwołania w trybie pilnym nadzwyczajnego posiedzenia Sejmu w sprawie raportu MAK. Według niego, Sejm powinien przyjąć przez aklamację uchwałę odrzucającą raport, który "zniesławia Polskę" i "jest całkowicie niewiarygodny".
Kaczyński komentował m.in. czwartkowe słowa premiera, że raport MAK nie jest kompletny oraz zapowiedź, że Polska zwróci się do Rosji z wnioskiem o podjęcie rozmów w celu uzgodnienia wspólnej wersji raportu. Donald Tusk nie wykluczył, że gdyby rozmowy się nie powiodły, Polska odwoła się do "instytucji międzynarodowych".
Kaczyński uważa, że premier w czwartek mógł uczynić coś, co by wyszło poza "dotychczasową rutynę". - I też niczego takiego nie uczynił - oświadczył.
Szef PiS zauważył, że również prezydent Bronisław Komorowski mógł zareagować na raport MAK, co byłoby uwzględnione przez światowe media. Ale - dodał - tego nie zrobił.
Kaczyński ocenił, że Międzypaństwowy Komitet Lotniczy jest "instrumentem polityki rosyjskiej" i nie spełnia standardów instytucji, która by mogła oceniać katastrofy lotnicze w sposób obiektywny. - Takie standardy są określone choćby w rozporządzeniu Unii Europejskiej, Parlamentu Europejskiego i Komisji Europejskiej z jesieni zeszłego roku. Tam jest bardzo wyraźnie napisane, że nie może być tak, żeby jedna komisja przeprowadzała różnego rodzaju procedury zmierzające do tego, żeby dopuszczać samoloty do lotu, dopuszczać lotniska i jednocześnie oceniała katastrofę - powiedział szef PiS.
W ocenie Kaczyńskiego, w przypadku MAK-u jedna komisja robi obie rzeczy na raz.
- MAK ustami swojej przewodniczącej, pani generał, stwierdził, że ten lot miał charakter jednorazowego lotu pasażerskiego. Otóż, wedle Konwencji Chicagowskiej, takie loty rzeczywiście są. To są po prostu loty czarterowe - podkreślił.
Jak dodał, lot TU-154M 10 kwietnia do Smoleńska "to nie był żaden lot czarterowy, to był lot wojskowy". - Z punktu widzenia interesów Rosji, to stwierdzenie jest bardzo istotne, ale oczywiście nie ma najmniejszych podstaw, żeby je przyjąć - mówił lider PiS.
Kaczyński odniósł się także do słów szefowej MAK Tatiany Anodiny, która powiedziała podczas konferencji w Moskwie m.in., że we krwi dowódcy Sił Powietrznych gen. Andrzeja Błasika stwierdzono obecność alkoholu. Błasik był w kokpicie samolotu, co według MAK stanowiło pośrednią presję na załogę.
- Jeżeli chodzi o to wydarzenie, które zostało przez panią Anodinę opisane, a które stało się także przedmiotem szczególnego zainteresowania światowych mediów, a więc ś.p. generał Błasik będący pod wpływem alkoholu, to ja przypominam, że na to nie ma żadnych dowodów - powiedział szef PiS.
Jak zaznaczył, ciało gen. Błasika zostało zidentyfikowane po 11 dniach, "co już samo przez się niezmiernie utrudnia stwierdzenie, czy w ciele był alkohol". - Po drugie - żadnej dokumentacji w tej sprawie, mimo polskich żądań, bo to było w tych naszych uwagach, nie dostarczono - zaznaczył Kaczyński.
- Znając Rosję (...), skoro coś mówią, ale nie dostarczają dokumentów, to znaczy, że mówią nieprawdę. I tak to traktujemy, to jest po prostu mówienie nieprawdy - powiedział Kaczyński.
Według niego nieprawdą jest to, że Rosjanie nie wydali zgody na lądowanie Tu 154M. - Samolot zszedł na 100 metrów, schodził niżej, komenda widnokrąg nie padła. Padła właściwie w momencie katastrofy - mówił.
Kaczyński komentował też czwartkową wypowiedź rosyjskiego ministra spraw zagranicznych Siergieja Ławrowa, który oświadczył, że śledztwo zostało przeprowadzone zgodnie z międzynarodowymi normami prawnymi, ujętymi w Konwencji Chicagowskiej, na wniosek rządu Rosji i rządu Polski.
- Pan Ławrow chciał wręcz podyktować, i obawiam się, że w jakiejś mierze mu się to udało, co ma być w tej sprawie mówione przez czynniki oficjalne Polski - powiedział Kaczyński.
Skomentuj artykuł