Polski dziennikarz po 5 latach opuścił ukraiński areszt

(fot. shutterstock.com)
PAP / pk

Aleksander Orłow - polski obywatel, dziennikarz śledczy, który pisał o korupcji w Odessie - po prawie pięciu latach opuścił areszt. O decyzji ukraińskiego sądu poinformowała w czwartek Fundacja Otwarty Dialog. Oskarżony o zabójstwo Orłow będzie odpowiadał z wolnej stopy.

O zwolnieniu Orłowa z aresztu śledczego mówili też podczas czwartkowej konferencji prasowej zaangażowani w sprawę posłowie Michał Dworczyk (PiS) i Marcin Święcicki (PO).

- Rozmawiałem dziś z Orłowem, który omawia teraz ze swoim adwokatem dalszą strategię działania - powiedział poseł Święcicki. - Cieszymy się, że oskarżony wreszcie może spotkać się ze swoją żoną i córkami, których nie widział od blisko pięciu lat. Mamy nadzieję, że cała sprawa zakończy się pomyślnie. Wiemy, że jeśli tak się stanie, to Orłow chce wrócić do Polski - dodał.

Aleksander Orłow, posiadacz wyłącznie polskiego obywatelstwa, od połowy lat 90. opisywał przypadki korupcji w Odessie i innych regionach Ukrainy. Swoją działalnością - jak relacjonują przedstawiciele Fundacji Otwarty Dialog, którzy wielokrotnie interweniowali w jego sprawie - naraził się licznym wpływowym działaczom powiązanym z Partią Regionów i z byłym prezydentem Ukrainy Wiktorem Janukowyczem. W 2011 roku na podstawie zeznań zabójców - dwóch narkomanów, którzy wskazali go jako zleceniodawcę zbrodni - został aresztowany pod zarzutem zabójstwa.

DEON.PL POLECA

Postępowanie wobec niego było - zdaniem działaczy Fundacji - chaotycznym "festiwalem niekompetencji". Powołując się na informacje przekazane od oskarżonego i po zapoznaniu się prawników z materiałami ze śledztwa, Fundacja informowała m.in. o torturach wobec Orłowa, łamaniu jego praw obywatelskich oraz "nieznośnych warunkach przetrzymywania w areszcie", które miały skutkować pogorszeniem jego stanu zdrowia.

Komentowano także prowadzenie śledztwa w sprawie Orłowa przez osoby bez uprawnień śledczych i nieprawidłowościach w kolejnych posiedzeniach sądu, które wiele razy z powodu nieobecności przedstawicieli oskarżyciela były odwoływane. Podkreślano także, że akt oskarżenia zawierał więcej niż znajdowało się w materiale dowodowym.

Fundacja poinformowała, że w nocy ze środy na czwartek odbyło się kolejne, 155., posiedzenie ukraińskiego sądu w sprawie Orłowa. Podczas niego - jak czytamy na stronie Fundacji Otwarty Dialog - "po raz pierwszy prokuratura nie zablokowała wniosku obrony o zmianę środka zapobiegawczego na areszt domowy, a nawet go poparła". Decyzją odeskich prokuratorów Orłow po prawie pięciu latach przebywania w areszcie śledczym został wypuszczony na wolność, dzięki czemu podczas procesu będzie mógł odpowiadać z wolnej stopy.

- Z naszej perspektywy sukcesem było, że Orłow wreszcie mógł wyjść z aresztu, spotkać się z rodziną i że jego życie nie będzie zagrożone. Walka o niewinność to kolejny etap - skomentował w rozmowie z PAP Tomasz Czuwara z Fundacji Otwarty Dialog.

- Ukraiński system nie jest sprawiedliwy wobec obywateli. Jest silnie upolityczniony, niezależny i wcale nie stoi na straży sprawiedliwości. Sam fakt tego, że sprawa Orłowa będzie rozpatrywana według tego systemu, jest dla niego niebezpieczna. Niebezpieczne jest też to, że ludzie, którym się naraził pisząc o nieprawidłowych przejęciach i korupcji, cały czas są wpływowi i nadal przebywają na wolności" - dodał. "Trzeba także pamiętać, że na Ukrainie nadal bardzo dużo jest takich ludzi jak Orłow, którzy siedzą w więzieniach po kilka lat - przypomniał.

Czuwara przypomniał także, że przed oskarżeniem o zabójstwo kierownika dworca autobusowego, gdzie Orłow pracował, kilka lat wcześniej oskarżano go także o posiadanie narkotyków. W związku z przewlekłością tego procesu Europejski Trybunał Sprawiedliwości w Hadze zasądził mu odszkodowanie.

- Sprawa o zabójstwo nie jest więc pierwszym rozdziałem prześladowania Orłowa przez ukraiński wymiar sprawiedliwości. Wszystko - łącznie ze sposobem przygotowania aktu oskarżenia i materiału dowodowego na początku śledztwa - wskazuje na to, że Orłow jest prześladowany z poglądów politycznych - uważa członek zarządu Fundacji.

W sprawę Orłowa angażowały się także polskie i ukraińskie władze. Z polskiej strony interweniowali - poza Dworczykiem i Święcickim - także Małgorzata Gosiewska (PiS). Posłowie odwiedzali oskarżonego w areszcie oraz - w ramach misji sejmowej - obserwowali jego proces. Sprawa dziennikarza stała się również 10 marca b.r. przedmiotem posiedzenia sejmowej Komisji do Spraw Łączności z Polakami za Granicą.

W Odessie interweniowała także przewodnicząca Rady Najwyższej Oksana Syroid i były szef ukraińskiego MSZ Borys Tarasiuk. Zdaniem Dworczyka, to właśnie one miały kluczowy wpływ na zmianę środka zapobiegawczego.

Poręczenia za Orłowa - na co zwrócił uwagę w rozmowie z PAP poseł Dworczyk - złożyło kilku deputowanych ukraińskiej Rady Najwyższej, m.in. Pawlo Kostenko i Oleksandr Urbańskij. Ze strony polskiej byli to również przedstawiciele innych ugrupowań, np. Kornelia Wróblewska (Nowoczesna).

- Wczoraj na posiedzeniu sądu te poręczenia zostały doręczone. Na tej podstawie sąd wydał decyzję, że zwalnia Orłowa z aresztu śledczego oraz, o co też walczyliśmy, że cały akt oskarżenia będzie jeszcze raz zweryfikowany przez prokuraturę - zaznaczył poseł Święcicki. Jak podkreślał na konferencji, wyjaśnienie sprawy może przyspieszyć też wyłączenie jej ze wspólnego oskarżenia, które wniesiono zbiorczo przeciw niemu i dwóm narkomanom wskazującym go jako zleceniodawcę zbrodni.

Na prośbę Fundacji ukraińscy adwokaci z Kijowa zbadali oskarżenia wobec Orłowa. Według ich oceny - jak powiedział Święcicki - zarzuty wobec Orłowa są niewiarygodne, a akt obarczony jest błędami proceduralnymi. - Akt oskarżenia został przygotowany przez prokuraturę w czasach największego nasilenia korupcji" - dodał. "Jego aresztowanie może wynikać z zemsty za tropienie korupcji i chęci uniemożliwienia mu dalszej pracy na tym polu - podkreślił.

Jednak, jak zastrzegł Dworczyk, zaangażowanie polskich polityków nie oznacza, że uznają go za niewinnego. - Jako parlamentarzyści i przedstawiciele polskich władz, uważamy po prostu, że żaden obywatel Polski nie powinien być przetrzymywany bez sądu przez tak długi czas - skomentował.

- Ostatnio nastąpiło widoczne przyspieszenie postępowania wobec Orłowa. Sądzę, że wpłynęła na to aktywizacja naszej dyplomacji w ostatnich miesiącach, zarówno na poziomie rządowym, jak i dyplomatycznym, międzyparlamentarnym - mówił także Dworczyk. - Tydzień temu w czasie wizyty w Kijowie jako przedstawiciele grupy bilateralnej spotkaliśmy się z szeregiem ważnych polityków ukraińskich, z którymi rozmawialiśmy na temat przypadku Orłowa. Co najważniejsze, spotkaliśmy się z nowym Prokuratorem Generalnym Jurijem Łucenko, który sam był doświadczony przez reżim Janukowycza, za rządów którego zatrzymano i oskarżono Orłowa - dodał.

- Bez wątpienia zmiana na stanowisku Prokuratora Generalnego dobry znak, który zapowiada rozpoczynający się proces zmian w prokuraturze ukraińskiej. Ta do tej pory była jednym z najpoważniejszych problemów sąsiedniego państwa. Wierzę, że to co wydarzyło się dziś w nocy, jest zapowiedzią nadchodzących zmian - zaznaczył.

- W sprawie Orłowa pisma do prezydenta Poroszenki pisał m.in. prezydent Bronisław Komorowski w ostatnich dniach swojego urzędowania. Marszałek Sejmu Kidawa-Błońska zwróciła się natomiast do Przewodniczącego Rady Najwyższej Wołodymyra Hrojsmana. Za czasów poprzedniego Prokuratora Generalnego pojawiały się także zwroty do jego zastępcy. W tej sprawie rozmawiałem ja, posłanka Małgorzata Gosiewska. Zaangażował się także gubernator Obwodu Odeskiego Michaił Saakaszwili, który pomógł nam nawiązać rozmaite kontakty. Skutkiem tego była tylko niewielka poprawa więziennych warunków Orłowa. Przez ministra Kwiatkowskiego prosiłem o interwencję także prezydenta Andrzeja Dudę. Dopiero wizyta u Łucenki odniosła jakiś skutek - uważa Święcicki.

Nieznana jest data kolejnego posiedzenia sądu w sprawie Orłowa.

Szczegóły dotyczące sprawy można znaleźć w raporcie Fundacji Otwarty Dialog dostępnym na ich stronie internetowej.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Polski dziennikarz po 5 latach opuścił ukraiński areszt
Komentarze (1)
MR
Maciej Roszkowski
27 maja 2016, 15:38
Dlaczego  dowiadujemy sie o tym dziś. Czy w czasie ostaniego kilkuletniego festiwalu przyjaźni, poparcia etc, etc ktoś naszych władz lub mediów zająknął się na ten temat? Co na to niezliczone fundacja obrony niezliczonych praw, NGO  co na to wolne polskie media, co MSZ?