Prawnicy o szansach na rozwiązanie kryzysu wokół TK
Niezbędny jest kompromis polityczny, żeby zakończyć pat prawny wokół Trybunału Konstytucyjnego - uważa prof. Genowefa Grabowska. Zdaniem dr hab. Piotr Uziębły, aby Trybunał mógł funkcjonować wystarczy, by politycy przestrzegali przepisów konstytucji.
Prawnicy, którymi rozmawiała PAP, nie są zgodni w ocenie możliwości zakończenia kryzysu wokół TK i propozycji "kompromisu politycznego", którą premier Beata Szydło zaproponowała w czwartek przedstawicielom opozycyjnych ugrupowań parlamentarnych.
Premier przedstawiła propozycję, by 8 na 15 sędziów TK wskazywała opozycja. Po spotkaniu szefowa rządu oświadczyła, że szefowie klubów PO, PSL i Nowoczesna tę propozycję odrzucili. Przedstawiciele opozycji wyjaśniali natomiast, że przyjmując taką propozycję "sankcjonowaliby łamanie prawa". Mówili też, że prezydent Andrzej Duda powinien niezwłocznie zaprzysiąc trzech sędziów TK wybranych w poprzedniej kadencji Sejmu.
Zdaniem prof. Genowefy Grabowskiej z Wyższej Szkoły Menedżerskiej w Warszawie kryzys, w jakim obecnie znalazł się TK, nie jest już do rozstrzygnięcia przez prawników i - jak mówiła - muszą się tym zająć ci, którzy go spowodowali, czyli politycy.
Ekspertka podkreśliła, że konieczna jest wola polityczna wszystkich stron do zakończenia sporu wokół TK. Jej zdaniem dopiero wówczas, gdy politycy się porozumieją, prawnicy będą mogli "zapisać te warunki", czyli opracować zmiany przepisów sankcjonujące nowe rozwiązania. Jej zdaniem, żeby uzyskać kompromis, politycy muszą przystąpić do takich rozmów bez warunków wstępnych i stawiania ultimatum.
"Cechą dojrzałej demokracji jest to, że się poszukuje porozumienia i nie odchodzi od stołu, dopóki jest na nim jakaś propozycja. Tę propozycję można modyfikować podczas dyskusji, można się z nią nie zgadzać i zgłaszać inne, ale zatrzaśnięcie drzwi przed podjęciem rozmów nie jest dobrą wróżbą ani dla demokracji, ani dla tych, którzy tak robią, bo na nich spada odium braku woli porozumienia" - oceniła.
Według prof. Grabowskiej o tym, że spór wokół Trybunału można rozwiązać jedynie na drodze politycznej, wskazuje również propozycja prezesa Andrzeja Rzeplińskiego, który w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" wskazał, że "miękkim" rozwiązaniem sprawy dopełniania składu TK mogłoby być odebranie przez prezydenta przysięgi od jednego z trzech sędziów wybranych przez Sejm poprzedniej kadencji.
"Ze strony prezesa, który nie powinien składać propozycji politycznych, ale ją złożył, jest to próba myślenia, co dalej. Przecież chyba wszystkim nam zależy, żeby TK działał, żeby był organem, który szanujemy" - oceniła ekspertka.
Zdaniem prof. Grabowskiej, obecnie TK praktycznie nie jest w stanie normalnie funkcjonować. Jak mówiła, przedłużanie tego stanu jest niepokojące i dlatego, że składane są indywidualne skargi konstytucyjne obywateli, którzy czekają na odpowiedź, co może rodzić zarzuty o przewlekłość postępowania. Jak mówiła, takie osoby - jeśli nie uzyskają sprawiedliwości w kraju - "pójdą do Strasburga".
Natomiast w ocenie dr hab. Piotr Uziębły z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Gdańskiego, do zakończenia kryzysu wokół TK wystarczy, by politycy przestrzegali tego, co wynika z przepisów konstytucji. "Gdyby wszyscy się na to zdecydowali, to myślę, że sprawa byłaby rozwiązana, nie byłoby problemu natury politycznej w kontekście TK" - ocenił.
Jak mówił, praktycznym warunkiem zakończenie sporu powinno być w pierwszej kolejności obsadzenie trzech wakujących mandatów. "Moim zdaniem, prezydent powinien przyjąć ślubowanie od sędziów wybranych przez poprzedni parlament. Druga rzecz to kwestia poczekania na ocenę konstytucyjności noweli ustawy o TK, bo ona będzie warunkować dalsze funkcjonowanie Trybunału" - ocenił.
Zdaniem prawnika trudno nazwać kompromisem propozycję PiS, by 8 na 15 sędziów TK wskazywała opozycja. "Jakby nie patrzeć, to mandaty w TK są obsadzone, więc jeśli byśmy chcieli dzielić je na nowo, trzeba by wygasić kadencje obecnych sędziów, a to byłoby ewidentnie niekonstytucyjne. Nawet jeśli zmienimy konstytucję w tej mierze, to wygaszenie kadencji byłoby wątpliwe chociażby z zasady demokratycznego państwa prawnego" - powiedział.
Dlatego - jak mówił - można dyskutować co najwyżej o takich rozwiązaniach na przyszłość. Zwrócił też uwagę, że dzielenie stanowisk w TK między opozycję i rządzących oznaczałoby, że każdy kolejny Sejm wybiera nowych sędziów, żeby opozycja miała większość. "Moim zdaniem jeśli dyskutować, to o odpolitycznieniu procesu wyboru sędziów TK, a a nie o jeszcze dalszym upolitycznieniu" - stwierdził Uziębło.
Skomentuj artykuł