Premier: ile uzbieramy, tyle wypłacimy

Premier: ile uzbieramy, tyle wypłacimy
Premier Donald Tusk i minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski podczas posiedzenia Sejmu 30 bm., na którym ma zostać rozpatrzony wniosek NSZZ "Solidarność" o przeprowadzenie referendum ws. reformy emerytalnej. (fot. PAP/Tomasz Gzell)
PAP / wm

Premier Donald Tusk przekonywał w piątek, że istotą zaproponowanej przez rząd reformy emerytalnej jest solidarność pokoleń. - Staramy się to projektować nie pod bieżący interes polityczny, tylko z założeniem, że podejmujemy bardzo poważne ryzyko - podkreślił.

- Przygotowujemy projekt, którego skutki rozłożone są na prawie 30 lat, jeśli chodzi o dochodzenie do punktu końcowego, jakim jest zrównanie wieku emerytalnego. To jest świadectwo, że staramy się projektować element tego systemu nie pod bieżący interes polityczny, tylko z założeniem, że podejmujemy bardzo poważne ryzyko polityczne, w duchu odpowiedzialności za pokolenie, które będzie przechodziło na emeryturę za 30 lat - mówił Tusk w debacie nad wniosek NSZZ "Solidarność" o referendum w sprawie wieku emerytalnego.

Jak podkreślał szef rządu, istotą projektu jest "solidarność dzisiejszych polityków (...) z tymi, którzy za 30, 40, 50 lat będą w Polsce pracować, a później będą przechodzić na emeryturę".

DEON.PL POLECA

- Trzeba mieć dużo wyobraźni i dużo odpowiedzialności, żeby podejmować decyzje w imię solidarności pokoleniowej, myśląc o tych, którzy w momencie, kiedy podejmą pracę, nie będą w stanie dzielić się taką częścią swojego zarobku, żeby utrzymać rosnącą armię ludzi w wieku emerytalnym - powiedział premier.

Reformę emerytalną, która - mówił Tusk - "polega na tym, że tyle, ile uzbieramy, tyle będziemy mogli podzielić na tych, którzy chcą korzystać ze świadczenia emerytalnego" wprowadzano w okresie, gdy w rządzeniu współuczestniczyła NSZZ "S".

- Pamiętam, że w roku, w którym wprowadzano reformę emerytalną rządziła Solidarność i Unia Wolności, moja ówczesna partia. Ja nie odwracam się plecami do tamtej reformy, staram się wyciągać żelazne konsekwencje z tego tytułu, że wówczas tę reformę wprowadzono - dodał Tusk. Jak zaznaczył, już wówczas eksperci mówili, że konsekwencją wprowadzenia tej reformy emerytalnej - systemu kapitałowego, będzie podniesienie wieku emerytalnego.

"Twierdzenie, że tylko podnosimy wiek emerytalny jest demagogią"

Premier podkreślał, że twierdzenie, iż celem rządzących jest tylko podniesienie wieku emerytalnego to demagogia.

- Istotą demagogii jest twierdzenie, że nasz projekt jest ot, po prostu podniesieniem wieku emerytalnego, to znaczy, że teraz w związku z tym projektem ludzie będą musieli dłużej pracować - mówił premier podczas debaty nad wnioskiem o referendum w sprawie podwyższenia wieku emerytalnego, który złożyła Solidarność.

- Dlaczego to jest demagogia? Bo kiedy rozmawiamy o systemie emerytalnym, to długość pracy w kontekście systemu emerytalnego ma sens wtedy, gdy opisujemy ją latami przepracowanymi i latami, które przeżywamy na emeryturze - tłumaczył szef rządu. Według premiera gdy rozmowa dotyczy systemu emerytalnego, to "jedyny sens ma porównywanie tych dwóch wartości, a precyzyjniej rzecz ujmując - trzech".

Premier tłumaczył, że chodzi o liczbę lat, gdy nie pracujemy - bo przygotowujemy się do aktywności zawodowej - i tych, które przeżywamy po uzyskaniu wieku uprawniającego do uzyskania emerytury. Zwrócił uwagę, że z roku na rok ludzie coraz dłużej przygotowują się do podjęcia pierwszej pracy i ta tendencja jest wyraźna.

- Więc ta proporcja jest bezdyskusyjna. To nie jest proporcja Platformy, SLD, PiS, Solidarnej Polski czy Ruchu Palikota. To są fakty, o których wiedzą wszyscy - mówił Tusk.

- Chcę powiedzieć bardzo otwarcie - we wszystkich rozmowach, które nie mają charakteru publicznego, kiedy nie ma kamer i nie ma manifestantów, wszyscy moi rozmówcy - z opozycji, rządzący, ze środowisk społecznych mówią mi, kiedy rozmawiamy w cztery oczy: +wiemy, że podniesienie wieku emerytalnego nie ma alternatywy - oświadczył szef rządu.

W reakcji na te słowa na sali plenarnej rozległy się okrzyki: "Kłamstwo, kłamstwo!".

Tusk kontynuował: Nic dziwnego, bo gdyby mówili co innego, dawaliby świadectwo "kompletnej ślepoty na fakty".

Gwarancja emerytur umożliwiących przeżycie

Tusk oświadczył, że istotą proponowanych przez rząd zmian jest umożliwienie wypłacania emerytur na poziomie, który umożliwia przeżycie. Jak zaznaczył, obecny system emerytalny nie zapewni nawet wypłat "emerytur głodowych".

- Istotą tej ustawy jest umożliwienie wypłacania emerytur na poziomie, który umożliwia przeżycie. Nie mówimy tego i każdy odpowiedzialny, kto będzie rekomendował nasz projekt, nie powinien używać argumentu, że naszym celem jest, żeby emerytury były wysokie - oświadczył Tusk podczas debaty nad wnioskiem Solidarności o referendum emerytalne.

- Nie mamy złudzeń, ta reforma czy ta zmiana jak wolą niektórzy, nie da gwarancji bajecznie wysokich emerytur. Ona jest zaledwie wstępem, zaledwie krokiem na rzecz zagwarantowania emerytur w ogóle, dziś i w przyszłości - powiedział szef rządu.

Jak zaznaczył, obecny system emerytalny w kontekście zmian demograficznych "nie jest w stanie funkcjonować i nie zapewni ludziom wypłat emerytur nawet tych głodowych".

Premier mówił, że choć ludziom w Polsce żyje się ciężej niż w wielu państwach UE", to nie można jednak z tego faktu wyciągać wniosku, że Polacy mogą w tej sytuacji pracować krócej. Dodał, że ma odwagę stwierdzić coś, co jest oczywiste: "nie jesteśmy tak bogaci jak większość państw UE; nadrabiamy ten dystans, ale o wiele za wolno, aby móc sobie dzisiaj powiedzieć: będziemy mieć taką opiekę socjalną, taki system emerytalny jak w Szwecji".

- Nie, dzisiaj to nie jest możliwe. Jeśli chcemy, żeby te marzenia stały się kiedyś faktem - i raczej mówimy o pokoleniu naszych dzieci - to my musimy dzisiaj więcej pracować, taka jest prawda - oświadczył szef rządu.

Premier vs. przewodniczący "S"

Premier, po zakończeniu krótkiej przerwy w piątkowych obradach Sejmu zarządzonej po jego wypowiedzi pod adresem szefa NSZZ "Solidarności" Piotra Dudy, zapewnił, że ma dla przewodniczącego "S" najwyższy szacunek.

Premier powiedział z mównicy sejmowej, że w przerwie obrad podszedł do szefa NSZZ "S" i "wyraził ubolewanie, jeśli dotknęło go sformułowanie, które w sposób oczywisty nie dotyczyło jego osoby". - Proszę o sięgnięcie do stenogramów, będzie to jasne - dodał Tusk. Premier zapewnił, że ma najwyższy szacunek dla Dudy. - I nie tylko dzisiaj, mam nadzieję, pan przewodniczący się o tym przekonuje - powiedział szef rządu. 

Wcześniej w piątek przemawiając w sejmowej debacie premier Tusk odnosząc się do pytania we wniosku "S" o referendum premier, zwracając się do szefa NSZZ "Solidarność" Piotra Dudy powiedział:

- Nie na tym polega odpowiedzialność przywódcy, panie przewodniczący, to jest tak łatwa rzecz, ja bym się, powiem szczerze, wstydził na pana miejscu podejmować tak łatwych zadań. Myślę, że nie po to pana wybierano na szefa Solidarności, aby się pan podejmował zadań, które właściwie jest w stanie wykonać każdy pętak, bo to jest najprostsze, co może być.

Po tych słowach na sali sejmowej podniosła się wrzawa i słychać było okrzyki m.in. - hańba". Wtedy marszałek Sejmu Ewa Kopacz zarządziła przerwę, w której zebrał się Konwent Seniorów, a premier podszedł do szefa NSZZ "Solidarność".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Premier: ile uzbieramy, tyle wypłacimy
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.