Premier Morawiecki: wieloletni budżet UE musi być oparty o zdrowy, dobry kompromis
Wieloletni budżet UE musi być oparty o zdrowy, dobry kompromis i Polska jest gotowa do tego kompromisu - powiedział w piątek dziennikarzom w Brukseli premier Mateusz Morawiecki przed nieformalnym szczytem UE.
Szef polskiego rządu bierze udział w nieformalnym szczycie unijnych przywódców, podczas którego politycy mają omawiać m.in. budżet UE po 2020 roku oraz zmiany w funkcjonowaniu europejskich instytucji.
"Polska ma bardzo jasno określone cele" - zapewnił polski premier. Zaznaczył jednocześnie, że chcemy utrzymać te cele, które "do tej pory dobrze działały dla Polski". Wśród nich wymienił kontynuację dotychczasowej polityki rolnej i polityki spójności, która wspomaga nasze inwestycje.
Morawiecki w rozmowie z dziennikarzami podkreślił, że piątkowe spotkanie zainauguruje "wielkie negocjacje w kontekście kolejnej perspektywy budżetowej". Projekt przyszłego wieloletniego unijnego budżetu Komisja Europejska ma przedstawić na początku maja.
"Rozumiemy oczywiście również nowe cele, szczególnie przedstawiane przez niektóre państwa członkowskie i wiele z nich również nam się podoba, jesteśmy pozytywnie do nich nastawieni" - powiedział premier. Wśród tych nowych celów Morawiecki wymienił politykę obronną, wspólne działanie w zakresie migracji i pomocy uchodźcom na miejscu.
Szef rządu zaznaczył, że Polska wskazuje, iż na "nowe cele" w unijnym budżecie muszą się też znaleźć "nowe środki". Jak poinformował, na czwartkowym nieformalnym spotkaniu z przywódcami krajów członkowskich UE zorganizowanym przez premiera Belgii Charles'a Michela wspomniał o tym, jakie mogą być źródła nowych środków w unijnym budżecie.
"Muszą się one znaleźć zarówno na skutek eliminacji rabatów - niektóre kraje do dzisiaj, tak jak Wielka Brytania od wielu lat, tak też kilka innych krajów korzysta z ulg, z rabatów. Myślę, że rabaty mogłyby powoli odchodzić do przeszłości" - ocenił Morawiecki.
Z największego rabatu w unijnym budżecie korzysta Wielka Brytania. Został on wynegocjowany jeszcze przez premier Margaret Thatcher w 1984 roku. Poza Wielką Brytanią z różnego rodzaju rabatów korzystają także inne państwa członkowskie.
Szef polskiego rządu zwrócił jednocześnie uwagę na nowe źródła, które mogłyby zasilić unijny budżet. "My pokazujemy, jak dużym sukcesem była eliminacja luki w VAT" - mówił.
"W całej UE Komisja Europejska określa lukę w podatku VAT na kwotę 155 mld euro - to jest kwota wyższa niż całoroczny budżet UE, a więc częściowe wyeliminowanie tej luki doprowadziłoby do znaczącego wzrostu dochodów wszystkich państw członkowskich i na skutek tego również wzrostu dochodów budżetu UE" - wskazał premier.
Podkreślił w tym kontekście, że "pewne działania firm, które w Europie prawie wcale nie płacą podatków, powinny być wyeliminowane". "Polska bardzo jednoznacznie wypowiada się przeciwko rajom podatkowym" - podkreślił.
Jak dodał w tym kontekście Polska chce "prowadzenia realnej polityki przez wszystkie kraje członkowskie w taki sposób, żeby (...) wyeliminować unikanie opodatkowania przez najbogatszą część ludności, bogate bardzo firmy, zazwyczaj firmy międzynarodowe".
"Dla nas to są bardzo ważne potencjalne nowe źródła dochodów" - ocenił Morawiecki.
"Wszystko po to, żeby ten nowy budżet UE, który negocjujemy (...) był dla Polski dobry, jak najlepszy, też odpowiadał na wyzwania przyszłości, na konieczność zaalokowania środków na badania, na rozwój, na innowacje - my tego też chcemy. Wskazujemy jednak też na to, że budżet musi być oparty o zdrowy, dobry kompromis; Polska jest gotowa do tego kompromisu. Pokazujemy nasze nowe cele i o tym tutaj będziemy rozmawiać" - dodał.
Podczas piątkowego szczytu unijni przywódcy będą debatować też o kwestiach instytucjonalnych, w tym o składzie Parlamentu Europejskiego po wyborach w 2019 roku i ewentualnych listach ponadnarodowych.
Inną kwestią, którą zajmą się liderzy UE, będzie propozycja "wiodących kandydatów" procedury znanej jako "Spitzenkandidaten", w ramach której europejskie partie polityczne miałyby wskazywać swoich pretendentów do objęcia stanowiska szefa Komisji Europejskiej. Choć zarówno KE jak i PE mocno popierają ten pomysł, budzi on sprzeciw wielu stolic.
Skomentuj artykuł