Premier prosi o "odrobinę wyrozumiałości"

(fot. PAP/Rafał Guz)
PAP / drr

Rozumiem emocje, ale proszę też o odrobinę wyrozumiałości wobec prokuratury, która każdego dnia, oprócz śledztwa ws. katastrofy smoleńskiej, musi zmagać się z nieustanną presją ze strony opozycji - powiedział w piątek premier Donald Tusk.

Szef rządu był w piątek pytany przez dziennikarzy o niejednoznaczny przekaz prokuratury wojskowej ws. obecności trotylu na wraku Tu-154 M, który rozbił się pod Smoleńskiem.

Tusk zaznaczył, że "prokuratura pracuje pod zupełnie niezwykłą presją, szczególnie ze strony opozycji w sprawie 'zamachu smoleńskiego'". - I takie mam wrażenie, (że) prokuratorów wojskowych nigdy nie szkolono pod kątem walki medialnej i politycznej i o kształtowanie przekazu - mówił premier.

- Wszyscy oczekujemy od prokuratury, szczególnie wojskowej w tym przypadku (...) profesjonalizmu w działaniach, chciałbym też, aby ta niewątpliwie profesjonalna prokuratura była również w pełni zawodowa, profesjonalna jeśli chodzi o przekaz medialny - oświadczył premier.

DEON.PL POLECA


Ale - jak dodał - "prawdopodobnie trochę czasu jeszcze upłynie zanim wszyscy dostosujemy się do tych bardzo wysokich standardów i wymagań ze strony mediów i ze strony opozycji".

Tusk zaznaczył jednak, że wszystkie badania najwybitniejszych polskich specjalistów na okoliczność wybuchu na pokładzie Tupolewa - i tak rozumie jednoznaczne komunikaty ze strony prokuratury - "wykluczają zamach, a tak naprawdę o tym jest dyskusja".

Premier zwrócił uwagę, że te "wysokiej klasy i nadzwyczajnej czułości urządzenia (użyte do badania wraku Tu-154 M, który rozbił się pod Smoleńskiem - PAP) reagowały także podobnie przy badaniu drugiego Tupolewa, który jak wiecie nie uległ żadnej eksplozji ani katastrofie".

- Rozumiem emocje, ale proszę też o odrobinę wyrozumiałości wobec prokuratury, która każdego dnia, oprócz śledztwa, musi zmagać się z tą nieustanną presją ze strony opozycji - powiedział premier.

Szef rządu był też pytany, czy nie jest tak, że prokuratura ukryła przed opinią publiczną informacje o wykryciu śladów trotylu na wraku.

- Wydaje się, że prokuratura padła raczej ofiarą dość nieszczęsnej publikacji, która wywołała rzeczywistą eksplozję, ale eksplozję polityczną i eksplozję w mediach - powiedział Tusk.

Jak podkreślił, zgodnie z informacjami prokuratury, także tymi publicznie znanymi, publikacja "Rzeczpospolitej" ukazała się nie po zakończeniu badań, tylko w ich trakcie. - Dlatego proszę się nie dziwić, że prokuratura jest powściągliwa w komentowaniu fragmentów śledztwa - zaznaczył premier.

- Prokuratura nie jest od tego, aby informować co danego dnia stwierdzono, tylko jest zobowiązana, aby po zakończeniu wszystkich badań, przy użyciu wszystkich dostępnych instrumentów i metod, sformułować odpowiedzialne wnioski - powiedział Tusk.

Jak zaznaczył, bardzo by chciał, by "komunikaty i sposób zarządzania tym kryzysem politycznym wokół katastrofy smoleńskiej był prowadzony maksymalnie profesjonalnie". - Wolałbym, aby prokuratura potrafiła się komunikować zdecydowanie lepiej czy precyzyjniej - powiedział premier.

Ale - jak powiedział - nie zakłada w żadnym wypadku złej intencji, już nie mówiąc o próbie ukrycia czegokolwiek. - Prokuratura wojskowa nie ma żadnego powodu, by cokolwiek przed kimkolwiek ukrywać poza tym, że dobro śledztwa wymaga czasem pracy w skupieniu i ciszy - zaznaczył Tusk.

W końcu października "Rzeczpospolita" napisała, że śledczy znaleźli na wraku Tu-154M ślady trotylu i nitrogliceryny. Prokuratura wojskowa zaprzeczyła tym doniesieniom. Zaznaczyła, że ślady - znalezione podczas pobytu biegłych w Smoleńsku - mogą oznaczać obecność tzw. substancji wysokoenergetycznych. Jak wtedy wyjaśniał Szeląg, urządzenia wykorzystywane w Smoleńsku mogą w taki sam sposób sygnalizować obecność materiału wybuchowego, jak i innych związków np. pestycydów, rozpuszczalników i kosmetyków. W połowie listopada prokuratura ujawniła, że urządzenia reagowały tak samo podczas badań drugiego samolotu Tu-154M.

Autor tekstu pt. "Trotyl na wraku tupolewa" Cezary Gmyz wraz z trzema innymi osobami, w tym z redaktorem naczelnym "Rz" Tomaszem Wróblewskim, zostali zwolnieni z pracy w gazecie.

W czwartek odbyło się posiedzenie sejmowej komisji sprawiedliwości i praw człowieka, na wniosek posłów PiS, w sprawie ewentualnej obecności śladów materiałów wybuchowych na wraku Tu-154M. - Niektóre z detektorów użytych w Smoleńsku wykazały na czytnikach cząsteczki trotylu (TNT), co nie oznacza jednak, że mamy do czynienia z całą pewnością z materiałami wybuchowymi - poinformował naczelny prokurator wojskowy płk Jerzy Artymiak.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Premier prosi o "odrobinę wyrozumiałości"
Komentarze (6)
J
jaroslaw-dabrowski2
9 grudnia 2012, 08:31
teraz widzimy tą transparętność PO, i widać jakim prokuratorom oddaje się tak ważne śledztwo którzy się sami ośmieszają ,żenada .A w sprawie większej cierpliwości względem prokuratury to ta myśle że się wyczerpała , zresztą jaki premier taka prokuratura.
T
Tadeusz
7 grudnia 2012, 16:02
Od kiedy premier jest rzecznikem prasowym prokuratury? Gdzie tu niezależność??? Czy stawianie pytań jest presją? A może powstanie komisja śledcza od nacisków mediów i opozycji na prokuraturę?...
A
atakitam
7 grudnia 2012, 15:30
wyrozumiałość dla prokuratury = wyrozumiałość dla kłamstw premiera nie ma wyrozumiałości dla kłamstwa
P
pg
7 grudnia 2012, 14:34
Zdaje się,że pan premier ma dużo większe możliwosci wywierania presji na prokuraturę. I robi to oczywiście w swoim interesie, tak aby sprawę zagmatwać i nigdy nie wyjaśnić. Dlaczego to robi, nie wiem. Natomiast jak słucham tego co mówi to zawsze mam wrażenie, że to są szczyty obłudy i zakłamania. Potok słów. Jak wiadomo wielu słów potrzebuje właśnie kłamstwo. 
AP
Adrian Podsiadło
7 grudnia 2012, 14:03
Tusk zaznaczył, że "prokuratura pracuje pod zupełnie niezwykłą presją, szczególnie ze strony opozycji w sprawie 'zamachu smoleńskiego'". ---- To chyba zrozumiałe panie premierze Tusk, że w sprawie zamachu potrzebna jest presja. Pan chyba też postawił w stan najwyższej gotowości wszelkie służby państwowe, aby odpowiedzialnych za zamach, o którym Pan wspomniał, znaleźć i rozliczyć.
P
PL
7 grudnia 2012, 12:43
ALbo jest sie fachowcem albo dzeciakiem ktory nie potrafi pracowac w stresie... moze warto przekazac zadania tym ktorzy sobie z tym poradza... a ich i tak nie przywroca do pracy- cenzor juz o to zadba....