Premier Tusk: wydatki na które nas stać
Odpowiedzialnie przed wysoką izbą mówię, że to są wydatki, na które nas stać - przekonywał Donald Tusk, zapowiadając zwiększenie waloryzacji emerytur i rent oraz ulg podatkowych na dzieci. Nie jestem geniuszem, ale człowiekiem odpowiedzialnym, który chce sensownie podzielić niedużą nadwyżkę - dodał.
W środę w Sejmie premier mówił o planach rządu na najbliższe miesiące. W ramach "dwóch kluczowych priorytetów" zapowiedział wzrost minimalnych emerytur i rent, zwiększenie ulg podatkowych dla dzieci i stworzenie możliwości skorzystania z nich niezależnie od dochodów. Przekonywał też, że w nowej perspektywie budżetowej UE znajdzie się 400 mld zł dla województw, co jest pomocą "większą niż plan Marshalla". Zapowiedział działania w celu zwiększenia obecności NATO w Europie i wzrost wydatków na zbrojenia w 2016 roku.
"Odpowiedzialnie przed wysoką izbą twierdzę, że to są te wydatki, na które nas stać" - powiedział. "Wzrost nie może być gołą statystyką i jeśli pojawią się choć najmniejsze możliwości, pieniądze muszą trafić do najbardziej potrzebujących" - dodał. Niewielka nadwyżka, którą zdaniem Tuska można wykorzystać, pojawiła się dlatego, że "uniknęliśmy zagrożenia recesją".
Według Tuska niska inflacja, z którą ostatnio mamy do czynienia, uderza przede wszystkim w emerytów i rencistów. Waloryzacja emerytur i rent jest bowiem uzależniona corocznie od inflacji, więc jak nie ma inflacji, to "nie ma czego waloryzować" - mówił premier, cytując formułowane przez niektórych opinie. "Ale z całą pewnością jest tak, że nie wszystkie ceny utrzymują się na tym samym poziomie czy są niższe, więc z punktu widzenia codziennego doświadczenia emerytów czy rencistów niektóre ceny pozostają na wysokim poziomie" - mówił premier, wskazując na ceny czynszów, energii czy leków.
Premier powiedział, że rząd szukał więc rozwiązania, które w 2015 roku pozwoli zachować reguły konstytucyjne i wskazania Trybunału Konstytucyjnego - zgodnie z którymi niemożliwa jest kwotowa waloryzacja emerytur - ale jednocześnie pozwoli zwiększyć wymiar waloryzacji dla emerytów i rencistów, mających najniższe świadczenia. Zaznaczył, że rząd proponować będzie Sejmowi przyjęcie wariantu, w którym zachowana zostanie konstytucyjna procentowa waloryzacja, ale - jak mówił - przy określeniu, że będzie to "nie mniej niż". Dodał, że zmiany ustawowe, które zostaną przedstawione Sejmowi, obejmą tych emerytów i rencistów, których świadczenie jest niższe niż 3300 zł. "A więc będzie to dotyczyć przygniatającej większości". Przyznał, że PSL proponował nawet nowelizację konstytucji, by umożliwić kwotową waloryzację rent i emerytur, ale na to potrzebny byłby czas.
Poza tym Tusk zapowiedział "zwiększenie kwoty pieniędzy przeznaczonej na waloryzacje, niezależnie od tego, ile wskazuje dzisiaj inflacja". "To oznacza podwojenie świadczenia dla tych, którzy uzyskaliby średnio 18 zł, ale wyraźna większość dostawałaby po 10 zł waloryzacji, gdybyśmy nie zwiększyli tej kwoty. Proponujemy zwiększenie tej kwoty globalnej dwukrotnie, co będzie oznaczało minimalne zwiększenie świadczenia emerytalnego o 36 zł". Jak ocenił szef rządu, "to oczywiście jest ciągle mało", ale - jak podkreślił - w porównaniu z planowanym do tej pory wzrostem świadczeń na poziomie 10 zł, proponowany przez rząd wzrost przynajmniej w jakimś stopniu powinien zadośćuczynić trudy życia codziennego polskim emerytom i rencistom. Zaznaczył, że podwyżka będzie dotyczyła też emerytów i rencistów z KRUS.
Premier poinformował, że rząd zaproponuje zwiększenie ulg podatkowych na trzecie i kolejne dzieci o 20 proc. Według szefa rządu oznaczać to będzie, że ulga na trzecie dziecko wzrośnie z 1 668 zł do 2 tys. zł. Na czwarte i kolejne dziecko wzrośnie z 2 224 zł do 2,7 tys. zł. Nowe ulgi - jeśli propozycje zaakceptuje Sejm - będzie można wykorzystywać na zasadach, zgodnie z którymi osoby mniej zarabiające (i nie płacące dostatecznie wysokich podatków) będą mogły otrzymać zwrot z kasy państwa - zapowiedział Tusk.
"Ci, którzy mało zarabiają, a mają trójkę, czwórkę, piątkę dzieci, będą mogli jeszcze więcej otrzymać tego zwrotu w związku z podwyższeniem ulgi na trzecie, czwarte, kolejne dziecko" - oświadczył. Jako przykład wskazał rodzinę z trójką dzieci, w której ociec zarabia 1,7 tys. zł (matka zajmuje się potomstwem): przy wspólnym rozliczeniu za 2014 r. zamiast 430 zł odliczenia od podatku uzyska ona 4,2 tys. zł zwrotu.
"Bardzo chcielibyśmy, aby polska rodzina miała większe możliwości finansowe z tego tytułu, że posiada dzieci. Dlatego już od tego roku podatkowego zaproponujemy przede wszystkim umożliwienie każdej polskiej rodzinie, która posiada dzieci, pełne wykorzystanie ulg na dzieci" - zapowiedział Tusk.
Dziś większość polskich rodzin, argumentował, nie jest w stanie - ze względu na niskie zarobki, a jednocześnie niski PIT - wykorzystać całej ulgi, która im przysługuje. "Zarabiam dużo, płacę wysoki podatek, więc dzięki temu, że płacę wysoki podatek mam z czego odpisać sobie tę ulgę. Jeśli posiadam trójkę, czwórkę dzieci i mam wysokie zarobki, to ta ulga jest naprawdę solidna. Ale jeśli zarabiam mało i płacę niski podatek, to często przysługująca mi ulga jest o wiele większa, niż mogę sobie odpisać. Proponujemy zmienić ten stan rzeczy" - powiedział premier.
Wyjaśnił, że ta zmiana polegałaby na tym, że wszyscy mogliby wykorzystać wysokość ulgi w 100 proc. "To oznaczałoby, że ci którzy nie płacą tak wysokiego PIT-u (...), będą mieli pieniądze w postaci zwrotu. Państwo zapłaci to, co brakuje, aby móc cieszyć się ulgą. To jest bardzo poważna zmiana" - powiedział. Zaznaczył, że na tej zmianie skorzysta 52 proc. podatników z trójką dzieci. "To jest - tak sądzę - ok. 1 mln 200 tys. rodzin skorzysta na tej zmianie" - podsumował.
Premier mówił też w środowym wystąpieniu o kwocie 400 mld zł, które trafią do Polski w ramach nowej perspektywy budżetowej UE, a przeznaczone zostaną na tzw. "kontrakty terytorialne" z województwami. Podkreślał, że teraz na rządzie i władzach województw spocznie wielkie zadanie podzielenia tej kwoty. Dodał, że w efekcie tego podziału przypadnie średnio 15-20 mld zł na województwo.
"Tu mówimy o bonusie, który stanowi minimum wydatków i ten bonus zbudowany jest w przygniatającej większości, w 90 proc., na środkach europejskich" - zaznaczył premier. "Ta nowa perspektywa europejska, jeśli uda nam się wydatki dobrze zaprojektować i dobrze wydawać, to będzie wielokrotność planu Marshalla sprzed dziesiątek lat" - podkreślał.
Słowa te wywołały reakcje posłów, na co Tusk wyraził zdziwienie, że po lewej stronie sali słyszy głosy niedowierzania. "Przecież to jest także wasza zasługa" - zwrócił się do posłów SLD. "Dziękuję za komplementy, słyszę tu głos posła Ruchu Palikota, to jest Twojego Ruchu, że jestem geniuszem. Nie, jestem po prostu człowiekiem odpowiedzialnym, który w ramach możliwości polskiego państwa, w ramach możliwości, jakie daje wysiłek polskiego podatnika, chce sensownie wspólnie z wami podzielić tę ciągle niedużą nadwyżkę, jaką dysponujemy" - mówił premier.
Ostatnią część wystąpienia premier poświęcił Ukrainie. Zdaniem premiera w kontekście konfliktu na Ukrainie warunkiem polskiego bezpieczeństwa jest "utrzymanie Polski we wspólnocie międzynarodowej (...) tak, by ta wspólnota zachowywała się możliwie w taki sposób, w jaki my chcemy". "Dla mnie problem ukraiński, to przede wszystkim (...) problem bezpieczeństwa Polski" - podkreślił premier.
Zdaniem Tuska Polska nie może angażować się w pomoc Ukrainie samotnie i proponować rozwiązania, które "będą dumnie brzmiały, ale nie będą akceptowane i pozostawią nas na aucie". Według szefa rządu informacje z ostatnich godzin z Ukrainy powodują, że "nikt już poważnie nie może traktować informacji o separatystach na Ukrainie". "Na wschodniej Ukrainie operują regularne jednostki rosyjskie" - mówił Tusk. Jak zapewnił, są to informacje potwierdzone przez NATO, ale także informacje polskiego wywiadu i "są on jednoznaczne". "Mówię o tym, by wzrastało poczucie odpowiedzialności za to, jak polskie władze i politycy będą się zachowywać w tych krytycznych miesiącach" - mówił.
Tusk zapowiedział więc, że Polska będzie dążyć "krok po kroku" do zwiększenia obecności sił NATO w Polsce. "Im bardziej Polska jest osadzona w strukturach NATO, tym jest bezpieczniejsza wobec konfliktu na Ukrainie" - przekonywał. "Nasze starania muszą dotyczyć także większej obecności NATO. Tu chyba jest konsensus, może nie zawsze słyszalny w każdym zakątku tej sali, ale jednak konsensus co do większej obecności NATO na wschodniej flance, w Polsce" - mówił premier. Według szefa rządu "krok po kroku udaje się nam przekonywać naszych partnerów, by ta obecność była większa". Premier podkreślił, że jest przekonany, że potwierdzi to także szczyt NATO w Newport, który odbędzie się na początku września. Zaznaczył, że to jest dla Polski "także kluczowy priorytet".
Tym niemniej, zapowiedział premier, jeszcze w 2015 roku nie zwiększymy pułapu wydatków na obronę, utrzymamy go na poziomie procentowym z 2014 r., ale będziemy chcieli uzyskać wskaźnik 2 proc. w roku 2016.
Tusk zapowiedział także, że jeszcze we wrześniu szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz przedstawi szczegółową informację na temat sprawy podsłuchów. "Potem podejmę stosowne decyzje" - powiedział.
Skomentuj artykuł