Reforma uczelni. Jest podpis prezydenta
Ustawy wprowadzające m.in. opłaty za drugi kierunek studiów oraz pozwalające uczelniom samodzielnie tworzyć programy kształcenia zostały we wtorek podpisane przez prezydenta. PiS i "Solidarność" zapowiadają zaskarżenie noweli do Trybunału Konstytucyjnego.
Prezydent podpisał we wtorek nowelizację ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym i ustawy o stopniach i tytule naukowym oraz o stopniach i tytule w zakresie sztuki.
Z kolei minister nauki i szkolnictwa wyższego Barbara Kudrycka powiedziała, że środowiska studenckie angażowały się w proces tworzenia nowego prawa o szkolnictwie wyższym, wykazując się "nadzwyczajną odpowiedzialnością" za obecny i przyszły kształt szkolnictwa wyższego w Polsce. - Wiele uwag studentów zostało uwzględnionych. (...) Prawdą jest, że obecna ustawa gwarantuje rzecz, na której najbardziej zależało studentom, stwarza mechanizmy do poprawy jakości dydaktyki - powiedziała Kudrycka.
Wieczorem w Polsat News minister zwróciła uwagę, że „rząd przyjął dzisiaj skorygowany plan finansowy do 2014 r". - Po wdrożeniu zmian, na co dajemy sobie ok. 1,5 roku, zostaną poprawione warunki finansowania szkolnictwa wyższego - zapowiedziała.
Pozytywnie o noweli wypowiedziała się przewodnicząca Parlamentu Studentów RP Dominika Kita. - Zmiany, które dzisiaj się zainicjowały, zdecydowanie są krokiem w dobrym kierunku. (...) To, że studenci są bardzo ważną częścią życia akademickiego, struktury uczelnianej, chyba nie jest już czymś mało oczywistym - powiedziała Kita i dodała, że liczy na kolejne, dalej idące zmiany unowocześniające szkolnictwo wyższe.
Według przewodniczącej KRASP rektor Uniwersytetu Warszawskiego prof. Katarzyny Chałasińskiej-Macukow, ustawy nie spowodują rewolucji na uczelniach. Szkoły będą jednak musiały włożyć sporo pracy w przystosowanie się do nowych wymagań, np. do zmiany organizacji studiów, spowodowanej wprowadzeniem Krajowych Ram Kwalifikacji. zaznaczyła, że korzystny lub negatywny efekt nowych przepisów i tak będzie zależał od ich wdrożenia na konkretnych uczelniach. - Np. możliwość zatrudniania osób bez habilitacji na stanowiskach profesorskich można wykorzystać, żeby zatrudniać znakomitych specjalistów z zagranicy, którzy mają znakomite kwalifikacje, a pracują w kraju gdzie habilitacji nie ma, albo wykorzystywać do awansowania młodych ludzi, bo uczelni brakuje kogoś do minimum kadrowego - powiedziała.
- Jestem przekonany, że ustawa jest sprzeczna z konstytucyjnym prawem do nauki, wprowadzając ograniczenia i niejasne kryteria. W gruncie rzeczy jest krzywdząca dla tych studentów, którzy studiują na wydziałach, osiągających najlepsze wyniki w nauce – powiedział Ujazdowski. Poinformował, że wniosek do TK trafi po świętach wielkanocnych.
Własny wniosek o zbadanie zgodności z konstytucją zapisu nowelizacji do Trybunału Konstytucyjnego zapowiedziała też Krajowa Sekcja Nauki NSZZ "Solidarność". Jej przedstawiciel Julian Srebrny powiedział, że nowelizacja odbiera niektórym pracownikom uczelni prawa, które już nabyli. Chodzi o asystentów i adiunktów, którzy będą mogli pracować na swoich stanowiskach maksymalnie przez osiem lat. Jeśli w tym czasie nie uzyskają wyższego stopnia naukowego, czeka ich degradacja. Zarzut odbierania praw nabytych to, zdaniem NSZZ "Solidarność", podstawa do zaskarżenia nowelizacji ustaw do Trybunału Konstytucyjnego.
Z kolei studenci z Demokratycznego Zrzeszenia Studenckiego (DZS) zapowiedzieli, że przygotowują właśnie studencką strategię rozwoju szkolnictwa wyższego - alternatywną do strategii Ernst&Young i strategii rektorskiej. - Mamy nadzieję, że zdążymy do października i wtedy opublikujemy naszą wizję szkolnictwa wyższego w Polsce - zaznaczył przedstawiciel DZS Maciej Łapski. - Kiedy taki alternatywny program powstanie, to będziemy mogli skuteczniej walczyć o zmianę prawa i walczyć z kolejnymi nowelizacjami, które z pewnością niedługo się pojawią - powiedział.
Zlikwidowane zostało stanowisko docenta, a na stanowisku adiunkta i asystenta pracownik będzie mógł być zatrudniony maksymalnie przez osiem lat. Jeśli w tym czasie nie uzyska wyższego stopnia naukowego a tym samym możliwości awansu, to czeka go degradacja.
Naukowiec, który nie ma habilitacji, ale ma znaczne, twórcze osiągnięcia, będzie mógł zostać samodzielnym pracownikiem naukowym i np. być promotorem prac doktorskich, pod warunkiem, że Centralna Komisja do Spraw Stopni i Tytułów wyrazi na to zgodę. Prawo do zatrudnienia jako samodzielni pracownicy naukowi zyskają też doktorzy, którzy przez co najmniej pięć lat pracowali jako samodzielni pracownicy naukowi za granicą, w krajach, w których habilitacji nie ma.
Ustawy podpisane przez prezydenta wejdą w życie 1 października 2011 r. Przy czym wejście w życie przepisów wprowadzających najbardziej radykalne zmiany zostało odroczone. Krajowe Ramy Kwalifikacji mają zacząć obowiązywać po roku od wejścia w życie ustawy, ograniczenia okresu zatrudnienia asystentów i adiunktów za dwa lata, ograniczenia liczby etatów za trzy lata. Niektóre przepisy mają jeszcze inne vacatio legis - np. ulga na przejazdy autobusowe i kolejowe dla doktorantów zacznie obowiązywać od stycznia 2012 r., kiedy będzie już nowy budżet.
Skomentuj artykuł