Ruszył proces b. ministra Nowaka ws. zegarka

Ruszył proces b. ministra Nowaka ws. zegarka
(fot. PAP/Jacek Turczyk)
PAP / drr

Nie sądziłem, że rzeczy osobiste, takie jak zegarek, muszę wpisywać do oświadczenia majątkowego; zrobiłbym to, gdybym był tego świadom - oświadczył przed sądem Sławomir Nowak, oskarżony ws. złożenia fałszywego oświadczenia majątkowego. W środę ruszył jego proces.

Wyjaśnienia Nowaka potwierdzili jego żona i rodzice.

Prokuratura zakwestionowała pięć oświadczeń majątkowych składanych przez Nowaka - jako posła PO i ministra transportu w rządzie Donalda Tuska - w okresie od listopada 2011 r. do marca 2013 r. Nowak nie wykazał w nich zegarka renomowanej firmy o wartości - jak wynika z dwóch opinii biegłego - minimum 17 tys. zł, według rachunku kupionego w marcu 2011 r. za 20,5 tys. zł. Przepisy nakazują wpisywać do oświadczenia przedmioty warte co najmniej 10 tys. zł.

Nowak został oskarżony o to, że złożył fałszywe oświadczenia majątkowe, nie wykazując w nich zegarka. Grozi mu za to do 5 lat więzienia. Sejm uchylił mu immunitet poselski, a prokuratura w marcu tego roku skierowała przeciw niemu akt oskarżenia. W związku ze sprawą Nowak złożył dymisję z funkcji ministra. Przyjmując ją, premier Tusk uznał, że jego minister zachował się z klasą.

W śledztwie Nowak nie przyznał się do zarzuconych mu czynów i odmówił składania wyjaśnień, więc jego wyjaśnienia przed sądem były pierwszymi złożonymi w tej sprawie. Jak mówił, jako osoba publiczna zawsze przywiązywał szczególną wagę do przejrzystości swej pracy. "Ten proces nie jest o to, czy złamałem przepis ustawy, ale o to, czy jestem uczciwym i porządnym człowiekiem. Nigdy nie sprzeniewierzyłem się przepisom prawa ani normom i zasadom porządku publicznego" - zapewniał.

Ujawnił, że oświadczenia majątkowe od 2007 r. wypełnia wspólnie ze swą najbliższą współpracownicą - Karoliną K., do której - jak podkreślił - miał i ma pełne zaufanie. "To pierwsze oświadczenie, z 2007 r. wypełniliśmy wspólnie, bazując na wcześniejszych doświadczeniach i doświadczeniach innych osób. Kolejne wypełniała już ona sama - pytając mnie o ewentualne zmiany w statusie majątkowym" - mówił.

Jak wyjaśnił, zegarek otrzymał od żony i rodziców jako zaległy prezent na przypadające w 2009 r. 35. urodziny, a nie wykazał go w oświadczeniu, bo nie miał świadomości, że jest to składnik majątku, który należy ujawniać. Dodał, że pieniądze - zbierane przez żonę i rodziców - dał swemu wieloletniemu koledze, by w jego imieniu kupił wybrany zegarek. "Miał rabat w tym sklepie" - dodał Nowak. Pytany, czemu sam nie dokonał zakupu, odparł, że "nie chciał być widziany z dużą gotówką w pobliżu Sejmu" m.in. dlatego, aby nie dać szansy na zrobienie sobie zdjęcia, gdy kupuje zegarek.

"Do dziś mam wątpliwości, czy rzeczy osobiste takie jak zegarek, drogi garnitur, markowa damska torebka, czy komputer osobisty powinny być wpisywane do oświadczenia majątkowego" - dodał Nowak, przywołując przykłady samolotu Janusza Palikota, którego nie wpisał on do oświadczenia, czy wydatków Jarosława Kaczyńskiego na obsługę prawną, na którą otrzymał on pieniądze z klubu PiS. "W obu tych sprawach prokuratura nie postawiła zarzutów, rodzi się pytanie o równe traktowanie osób mających takie same obowiązki" - dodał.

Nowak zauważył, że wielu posłów ma problemy z wypełnianiem oświadczeń majątkowych, bo nikt nie szkoli ich co do tego, jak to robić. Jak dodał, przed nagłośnieniem jego sprawy żaden poseł - poza Ryszardem Kaliszem - nie wpisywał zegarków do oświadczeń majątkowych, a po zarzutach wielu posłów dokonywało korekt w swoich oświadczeniach.

"Niedawno rozmawiałem z posłami, którzy są autorami ustaw antykorupcyjnych. Łapali się za głowę i mówili, że nie było intencją ustawodawcy łapanie za nadgarstek osoby publicznej, która za własne pieniądze nabywa coś legalnie" - powiedział. "Czyli ci autorzy prawa łapią się za głowy nad tym, co stworzyli?" - pytała sędzia Dorota Radlińska. "Intencją było ujawnianie ukrywanego majątku, kont w Szwajcarii, firm w rajach podatkowych itp. Ścigać należy tych, którzy nieuczciwie bogacą się na polityce" - odparł Nowak.

Żona i rodzice Nowaka potwierdzili przed sądem, że to oni składali się przez kilka lat na zegarek. "Gdyby mój syn wiedział, że ten zegarek trzeba wpisać, to na pewno by to zrobił. Od kiedy syn zaangażował się w życie polityczne, był bardzo transparentny" - zeznała łamiącym się głosem matka Nowaka. Potwierdziła, że na prośbę syna zamiast prezentów na różne okazje przekazywali mu z mężem - za pośrednictwem synowej - gotówkę na zegarek, o którym minister marzył.

Według jej zeznań były to kwoty 300-400 zł przekazywane przez kilka lat - jej zdaniem łącznie uzbierało się ok. 4000 zł. W tym czasie - jak zeznała matka - jej mąż miał rentę około 1000 zł, a ona otrzymywała emeryturę ok. 1500 zł. Potwierdził to ojciec Nowaka. "Tak żona uzgodniła z żoną syna. U nas było tak, że przy różnych okazjach dawało się w prezencie pieniądze. W domu ja się finansami nie zajmowałem - robiła to moja żona" - dodał mężczyzna.

Żona oskarżonego zeznała w sądzie, że to był jej pomysł, iż "dobry zegarek będzie dopełnieniem wizerunku polityka". "Zresztą mąż od dawna o tym marzył, ale uważał, że kwota jest duża. Ja postanowiłam zrealizować jego marzenie i namówiłam jego oraz teściów do zbierania pieniędzy. Oni pomysł podchwycili" - mówiła Monika Nowak.

"Mąż był zaskoczony całą sprawą, nie wiedział o co chodzi - dlaczego miałby wpisywać do oświadczenia majątkowego zegarek, który dostał w prezencie od rodziny. Gdyby wiedział, że ma wpisać ten zegarek do oświadczenia, to po prostu by to zrobił. Nie miał powodu, by go ukrywać. Jestem zaskoczona, że tego typu rzeczy trzeba wykazywać w oświadczeniu majątkowym - to przedmiot osobisty" - mówiła żona oskarżonego.

Następna rozprawa - 21 maja.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Ruszył proces b. ministra Nowaka ws. zegarka
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.