Rząd chce finansować odbudowę osiedli

Podchybie k. Lanckorony - premier Donald Tusk rozmawia z wójtem Zofią Oszacką podczas spotkania z mieszkańcami uszkodzonych przez osuwiska domów (fot. PAP/Stanisław Rozpędzik)
PAP / drr

Premier Donald Tusk, który w środę odwiedził Lanckoronę (Małopolska) poinformował, że w kilku miejscowościach najbardziej poszkodowanych przez powódź, trzeba odbudować całe osiedla. W tym celu - mówił - powstaną specjalne programy, które będą to finansowały.

Premier odwiedził w środę miejscowości w gminie Lanckorona: Podchybie i Łaśnicę. Lanckorona znacznie ucierpiała z powodu powodzi. W tej gminie z powodu osuwisk około 70 budynków nie nadaje się do użytku. Odbudowa tych mieszkań prawdopodobnie będzie niemożliwa, a mieszkańców czeka przeprowadzka. Ewakuowanych zostało blisko 140 mieszkańców.

Szef rządu zapowiedział, że w kilku miejscach w Polsce, m.in.: w Lanckoronie, Wilkowie (Lubelskie), Sandomierzu (Świętokrzyskie), rząd wspólnie z władzami gminy i województwa zorganizuje odrębne programy, które pozwolą na odbudowanie całych miejscowości. Tusk dodał, że tam, gdzie trzeba będzie wybudować całkiem nowe osiedla, program pomocowy do 100 tys. zł nie będzie obowiązywał. Program ten jest skierowany bowiem do indywidualnych osób, chcących odbudować swój dom.

Według szefa rządu teraz trzeba będzie podjąć szybko decyzje, na podstawie ekspertyz geologów, czy tereny najbardziej poszkodowane przez powódź nadają się do ponownej zabudowy. - Najważniejsze są teraz wszystkie decyzje rozstrzygające, czy te tereny, gdzie są usuwiska, nadają się pod zabudowę, czy nie - zaznaczył.

Premier poinformował też, że zwróci się do wojewody małopolskiego o skrócenie procedur związanych z pomocą poszkodowanym. - Poproszę wojewodę, żeby jednoznacznie powiedział geologom "upraszczajcie decyzje", tzn. jeśli istnieje jakieś ryzyko, to już tutaj nie budujemy - zaznaczył.

Tusk zapewnił, że nie będzie takich sytuacji, aby ludzie poszkodowani przez powódź byli pozbawieni pomocy. - Wszyscy mają pomoc od strony organizacyjnej, mają gdzie mieszkać i mają także środki na życie. To było dla mnie ważne, żeby to natychmiast uruchomić - podkreślił.

Premier poinformował również, że powstanie odrębny program pomocowy dla rolników, którzy ucierpieli w wyniku powodzi.

Tusk ocenił, że pomimo iż obecna powódź jest poważniejsza od tej z 1997 roku, straty będą mniejsze. - Jeśli chodzi o dane meteorologiczne, to ta powódź jest bez porównania większa niż w 1997 roku. A jeśli chodzi o straty, to w dużej mierze zadziałało to, co zbudowano w Polsce po 1997 roku - zaznaczył.

Jego zdaniem kluczowa była obrona dużych miast - jak mówił - "póki co w stu procentach skuteczna". - Kozanów (dzielnica Wrocławia, zalana przez powódź - PAP) jest incydentem, a nie zasadą. Obroniono Opole, Warszawę, Wrocław i średnie miejscowości. Sandomierz jest dramatycznym, ale wyjątkiem od reguły, jeśli chodzi o większe miasta - zauważył szef rządu.

Zaznaczył jednocześnie, że za wcześnie jeszcze mówić o stratach, ale - w jego ocenie - "będą mniejsze niż 1997 roku, mimo że woda była większa". Tusk podczas spotkania w Łaśnicy kolejny raz podziękował też strażakom za "genialną pracę, dobrą od strony organizacyjnej współpracę Państwowej Straży Pożarną z Ochotniczą Strażą Pożarną". Jak dodał, wszyscy podkreślają niezwykłą ofiarność strażaków.

Premier na miejscu rozmawiał z mieszkańcami. Stanisław Jura pokazywał swój dom. Piętrowy, najokazalszy w okolicy. Szkody widać już na pierwszy rzut oka; między innymi taras pękł na pół, mocno popękany jest cały budynek. Jednak Jura należy do zamożniejszych mieszkańców w okoli; powódź najbardziej dotknęła rodziny niezamożne - jak np. tę Heleny Pocielej.

Helena Pocielej ma już ponad 70 lat - jej mąż parę miesięcy temu miał wylew, leży w szpitalu w Zatorze. - 40 lat tu mieszkam. Co dzień przychodzę do domu. Mam tam parę kurek, dwa króliki. Na stałe już chyba do niego nie wrócę. Tuż za nim osunęła się ziemia. Wójt mówi nam, że dom runie do miesiąca. Martwię się o męża - jeszcze o niczym nie wie - powiedziała. Kobieta martwi się też o przyszłość. Jej renta rolnicza to 400 zł kwartalnie, za rehabilitację męża trzeba płacić 35 złotych dziennie. - Teraz tracimy dom. W przepaść osuwa się dorobek życia - mówiła.

W trudnej sytuacji jest też Paweł Skorut. W czasie powodzi nie ewakuował się. Jego skromny dom jest z drewna.  - Tak szybko to on nie runie - mówił. Zofia Frosztęga ma dom murowany. Wie już, że musi go opuścić. - Ciśnienie mam 220. Wylądowałam w szpitalu; myślałam, że to zawał. To była noc. Obudziły mnie trzaski. Słyszałam jak dom pęka. Nie wiem co z nami będzie. Ja mam 400 złotych rolniczej renty, mąż 600 na kwartał. Za co wybudujemy nowy dom? - pytała.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Rząd chce finansować odbudowę osiedli
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.