Sejm odrzucił sprawozdanie KRRiT za 2009 r.
Odrzucenie sprawozdania KRRiT to światełko w tunelu dla zmian w mediach publicznych. Nie sądzę, byśmy dostali Radę, która będzie jeszcze gorsza - uważa medioznawca prof. Wiesław Godzic.
"Z tym, że nie należy za bardzo się cieszyć i sądzić, że nowa Rada dokona jakichś radykalnych kroków. Jednak to rady nadzorcze w tej chwili rządzą w mediach publicznych i sytuacja jest nadal w rękach polityków" - powiedział Godzic.
"Krajowa Rada stwierdziła - jak mi się wydaje - że ona nie jest partnerem nadawców ani odbiorców, tylko naczelnym policjantem. Myślę tu o wszystkich restrykcyjnych działaniach, myślę o sytuacjach, gdzie wyraźnie nie kontroluje się Radia Maryja oraz bardzo wielu wystąpień także nie najwyższego lotu w TVP, a doszukuje się często dziury w całym w działaniach mediów prywatnych" - uważa Godzic.
"Jednym słowem była to Rada niewyraźna, taka, której mogłoby nie być w sytuacji, kiedy media publiczne potrzebują gwałtownej reformy. Upadek mediów publicznych może być częściowo jej przypisany jako wina" - powiedział medioznawca.
Pytany czy dostrzegał jakiekolwiek pozytywy w działalności KRRiT ostatniej kadencji powiedział: "w sumie pozytywem jest to, że Rada jednak była i nie zrobiła niczego gorszego, nie rozpoczęła totalnej wojny z rozmaitymi nadawcami. Próbowała kontynuować edukację medialną, ale też nie za dobrze to oceniam, na taką trójkę".
Ta Rada działała bez żenady, realizując swoje cele i swoją służebną rolę wobec interesów politycznych. Prędzej czy później trzeba było z tym skończyć - powiedział prof. Maciej Mrozowski, oceniając odrzucenie sprawozdania KRRiT za 2009 r.
Medioznawca ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej i Uniwersytetu Warszawskiego ocenił, że Platforma Obywatelska ma "słuszne prawo do obalenia" Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Jak powiedział, obecna Rada jest "efektem manipulacji politycznych i zabiegów poprzedniej koalicji, która (...) całkowicie sobie rozdała stanowiska w Radzie, a tym samym sobie rozdawała stanowiska w radach nadzorczych i zarządach mediów publicznych".
"To doprowadziło do skandalicznego upolitycznienia. Za samej lewicy tak nie było, jak za lewicy z PiS. Tam był jednak zawsze ktoś z zewnątrz, jakieś pozory parytetów i otwartości" - dodał.
Skomentuj artykuł