Seremet o postępach śledztwa ws. katastrofy
Polskim biegłym udało się odcyfrować kilkadziesiąt słów z czarnej skrzynki prezydenckiego samolotu, z których część "będzie miała poważne znaczenie" - poinformował prokurator generalny Andrzej Seremet.
Podczas briefingu o śledztwie w sprawie katastrofy Seremet powiedział, że co dwa tygodnie będą się odbywać konferencje prasowe prokuratury wojskowej w związku z tym śledztwem.
Seremet podziękował też za deklarację zaufania tym rodzinom ofiar katastrofy smoleńskiej, które publicznie mówiły o zaufaniu do prokuratury.
W ramach śledztwa Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie zgromadzono już 40 tomów akt; przesłuchano w sumie już 204 świadków (włącznie z Jarosławem Kaczyńskim, który zeznawał we wtorek).
Planowane jest przesłuchanie kolejnych 100 osób, przede wszystkim w wątku dotyczącym organizacji lotu do Smoleńska.
W październiku Seremet planuje wizytę w Rosji, w sierpniu jedzie tam zaś naczelny prokurator wojskowy.
Mówiąc o sekcji zwłok ofiar katastrofy, Seremet powiedział, że polscy prokuratorzy uczestniczyli tylko przy sekcji zwłok prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
- Tylko przy jednych badaniach sekcyjnych uczestniczył prokurator, chodziło o sekcję ciała prezydenta. W pozostałych przypadkach polscy prokuratorzy rzeczywiście nie uczestniczyli w badaniach sekcyjnych - powiedział Seremet.
Jak dodał, było to zresztą fizycznie niemożliwe, bo przybyli do Moskwy w chwili, gdy większość badań została zakończona.
- Chcę powiedzieć, że nie jest to sytuacja nadzwyczajna. Podobnie wyglądała sprawa z badaniami sekcyjnymi ofiar polskich wycieczkowiczów we Francji po katastrofie autobusu przed kilku laty - powiedział prokurator generalny.
- Mówię o tym, bo zostały złożone wnioski o ekshumację, w których podnosi się rozmaite zastrzeżenia co do postępowania prokuratury, co do zgody na pochówek bez własnych badań sekcyjnych - powiedział Seremet, zaznaczając, że w podobnych sytuacjach prokurator nie wydaje zgody na pochówek.
- Przy działaniach technicznych - jeśli można to tak określić - brali udział polscy specjaliści z odpowiedniej jednostki wojska polskiego do zadań logistyczno-funeralnych. Byli obecni m.in. przy czynnościach związanych z zalutowywaniem trumien - dodał.
Seremet wyjaśnił także, że godziny śmierci ofiar katastrofy były w protokołach podawane w przybliżeniu, bo nie dysponowano wtedy wiedzą na temat dokładnego czasu katastrofy.
Skomentuj artykuł