Sezon na niewolników, czyli studenckie wakacje

PAP / psd

Ponad 40 proc. studentów i absolwentów, którzy wzięli udział w badaniu portalu NieParzęKawy.pl uważa, że bezpłatne staże i praktyki to niewolnictwo XXI wieku - informuje "Dziennik Polski".

Zbliżają się wakacje i sezon urlopowy, a to oznacza poszukiwanie przez firmy dodatkowych rąk do pracy. Dla młodych ludzi to szansa na zdobycie doświadczenia, wpis w CV i nauczenia się rzeczy, których nie znajdą na uczelni. Zetknięcie z rynkiem pracy nie zawsze jednak pozostawia miłe wspomnienia.

"Pracodawcy wykorzystują bezrobocie i szukają taniej siły roboczej" - tak stwierdziło ponad 40 proc. ankietowaych, biorących udział w badaniu portalu NieParzęKawy.pl, pomagającego studentom i absolwentom przygotować się do startu w życie zawodowe i stanowiącego bazę dobrych praktyk.

DEON.PL POLECA

33 proc. ankietowanych uznało, że "nie wszystkie praktyki muszą być płatne, aby były wartościowe". 10 proc. przyznało, że praktykanci "sami dają się wykorzystywać i zepsuli rynek pracą za darmo". Zaledwie 6 proc. stwierdziło, że bezpłatne praktyki to naturalne rozpoczęcie kariery zawodowej.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Sezon na niewolników, czyli studenckie wakacje
Komentarze (37)
Jadwiga Krywult
4 lipca 2013, 08:54
@jacek: Bezpłatne są tylko te praktyki studenckie, które mają studenci na bezwartościowych kierunkach studiów, różnych -logiach i -fiach. Jeśli komuś podoba się studiowanie motylków, to nie widzę przeciwskazań, ale niech nie żąda, by mu ktoś za to płacił. @TheONA: Proszę, jak to kształcenie humanistyczne stało się nagle bezwartościowe w oczach prawdziwych rekinów. @Słaba: Studia uniwersyteckie nie dają zawodu tylko wykształcenie. Jest rónica. Wykształcenie różni się od hobby. Jest związane z rozszerzeniem horyzontów myślowych, ale się w nim nie zamyka. Wykształcenie to także ukształtowanie patrzenia człowieka na świat. Niektórzy twierdzą, że wykształcenie jest tym, co pozostaje w człowieku, kiedy już zapomni to, czego go nauczono. I wszystko jasne. Nie ma powodu, żeby pracodawca płacił za ukształtowanie patrzenia człowieka na świat, za rozszerzone horyzonty myślowe itp., trzeba czegoś oprócz. O tym pisał @jacek.
J
jacek
3 lipca 2013, 22:52
Sens - dla mnie wiąże się z jakością. Jeśli studia nie mają "jakości", to są bez sensu. Być może gdyby rozszerzyć tematykę omawianą na kierunkach studiów, które krytykowałem i jednocześnie zrezygnować na nich ze schematu "zakuć-zdać-zapomnieć", to moje argumenty stracą rację bytu. Mówię to zresztą świadom braków niekiedy również i w moim nauczaniu. Tylko że u nas student musi koniec końców znać to C++ czy Javę, nawet jeśli ja na jednym, czy drugim wykładzie zawalę, bo po prostu sobie nie poradzi na kolejnym przedmiocie. Tak samo musi rozumieć fizykę, żeby zaliczyć teorię obwodów czy półprzewodniki. Musi znać matematykę, by zrozumieć statystykę, metody numeryczne. Ta wiedza mu nie może uciec. Gdy zdobędzie tytuł i znajdzie pracę, wcale nie jest łatwiej. Inżynier, który się nie uczy, natychmiast wypada z rynku pracy. Przynajmniej w mojej działce, ale sądzę, że choćby w takim budownictwie nie jest inaczej. Nauka kończy się pewnie przy przejściu na emeryturę.
3 lipca 2013, 22:39
Ciekawe zagadnienia podjął jacek, trudno zaprzeczyć. Z tym że wcześniejsza polemika taka naprawdę dotyczyła sposobu komunikacji i wypowiedzi na temat dziedzin nauki, a nie metod nauczania. Właściwie to dobre pytania i sobie z nimi przez chwilę pozostanę. Natomiast bajer polega na tym, że - o ile pamięć mnie nie myli i stale ta sama osoba podpisuje się na forum, a nie ma przesłanek  (patrząc po wypowiedziach), by sądzić inaczej - Słaba jest pracownikiem naukowym na kierunku z gatunku takich, które dotyczą nauk przyrodniczych, odbiega więc nieco od "profilu humanisty" ;) Jeśli jednak mówimy o JAKOŚCI, nie o SENSIE edukacji typu humanistycznego, to rzeczywiście otwiera się temat-rzeka pełen niedoróbek. 
J
jacek
3 lipca 2013, 22:29
---> Co temu przeciwstawisz, na przykład u absolwenta filozofii, który nie jest w stanie podjąć z dyskusji z inżynierem (mówię o dobrych studiach inżynierskich), na temat funkcjonowania świata - bo po prostu brak mu podstaw? Co powiesz o absolwentach wspomnianych przeze mnie kierunków humanistycznych, którzy nie wiedzą, co to "Alpuhara", podczas gdy powinno to między innymi stanowić rdzeń ich wykształcenia? Co powiesz o tym, że nie umieją poprawnie pisać? Co powiesz o tym, że to "wykształcenie", o którym piszesz, wydaje się pustosłowiem, czymś bez wartości - nie tylko ekonomicznej, ale i kulturowej. Stąd również moja wcześniejsza uwaga o Policji. To są moje poglądy, do których mam prawo. Zwróć proszę uwagę, że nie zwymyślałem Cię, tak, jak Ty mnie - mimo Twojej wypowiedzi o "wyższych szkołach zawodowych". Wybacz, ale nie masz o nich pojęcia. Nie masz pojęcia o pracy, jaką wkłada student informatyki, mechaniki czy elektroniki na PW, AGH, GUT czy PUT, ani nie masz pojęcia o jego wykształceniu. Czy o świadomości, jaką nabywa. Może "szkoda, że" ty @jacku "nie jesteś tego świadomy"... Może rzeczywiście szkoda ;) Słyszałem w "Wyższej Szkole Zawodowej", że "Ty" ludzie kulturalni piszą z dużej litery, ale widać, to chyba nieprawda. Poza tym, wybacz, ale wciąż widzę, że nie wiesz, czego jestem świadomy, pomimo tego, że starałem się to napisać w sposób prosty. Znowu się zaczyna. Pewnie znowu trzeba będzie przepraszać za to, że ktoś mi naubliża ;)
J
jacek
3 lipca 2013, 22:29
Hobby to nie zawód. Studia powinny pomóc zdobyć zawód, a nie sprowadzić się wyłącznie do rozszerzenia horyzontów myślowych. Szkoda, że nie jesteś tego świadoma. Poza tym, "kształcenie humanistyczne" to mocne uogólnienie (jak nie zrozumiałaś, nie mówiłem wyłącznie o kształceniu humanistycznym). Studia uniwersyteckie nie dają zawodu tylko wykształcenie. Jest rónica. Wykształcenie różni się od hobby. Jest związane z rozszerzeniem horyzontów myślowych, ale się w nim nie zamyka. Wykształcenie to także ukształtowanie patrzenia człowieka na świat. Niektórzy twierdzą, że wykształcenie jest tym, co pozostaje w człowieku, kiedy już zapomni to, czego go nauczono. Zawód dają studia na politechnice lub studia medyczne. Powinny one oprócz zawodu dawać wykształcenie. Czy to próba powrotu do rozmowy "na temat"? Ok. Problem w tym, że studia, o których napisałem - dość nieprecyzyjnie, jak już podkreślałem - nie dają owego wykształcenia. Przynajmniej, patrząc z boku, ja go nie widzę. To moja opinia, zarówno jako zawodowca, jeśli chodzi o nauczanie na studiach wyższych, jak i opinia prywatna. Co do studiów technicznych, czy medycznych, czy innych dających zawód, mogę zadać proste pytanie - czy umiejętności zawodowe i wykształcenie to zawsze dwie rozłączne rzeczy? Czy znajomość fizyki u absolwenta studiów technicznych, niewątpliwie niezbędna do ukończenia studiów, dająca mu jednocześnie nieulotną, choć subtelną :) świadomość praw, którymi rządzi się wszechświat, nie jest Wykształceniem - i to przez duże "w"? ----> dalej
dobry łotr
3 lipca 2013, 22:13
... Nie sądzę, żeby sens miało porównywanie kształcenia na różnego typu uczelniach jeśli chodzi o wartościowość kierunków studiów. To prawda, że życie na stole operacyjnym uratuje nam raczej lekarz. Ale osobiście nie wyobrażam sobie świata, w którym będą sami tylko praktyczni, racjonalni inżynierowie, chirurdzy, architekci, niezbędni przecież do normalnego już dzisiaj funkcjonowania społeczeństw. Podejrzewam, że raczej nikt życzący dobrze ludzkości tego sobie nie wyobraża.  Pozdrawiam serdecznie wszystkich przedmówców. ... Zgadzam się z tobą. Nie można jednak nikogo pozbawić możliwości oceny poziomu kształcenia. Zwłaszcza, że poziom ten nie jest idealny. Na każdym kroku możemy się sami o tym przekonać. A jeśli nawet ktoś porównuje wartość kierunku studiów, to warto chyba posprzeczać się z nim niż go na dzień dobry styrać. Pozdrawiam i życzę kolorowych snów.
3 lipca 2013, 21:38
 Jednak boli mnie gdy nie można nic złego napisać o studencie-humaniście rzucającym kamieniami w nadjeżdzające lokomotywy, albo o pani nauczycielce skreślającej w uczniowskim zeszycie jedno "o" z wyrazu "igloo". Nie można, bo nazwą cię chamem, prostakiem albo jeszcze inaczej. Czy to nie jest "humanistyczna" poprawność? Pozdrawiam. ... Drogi @dobry łotrze, oczywiście, że można powiedzieć, tylko tak na marginesie nie wiem, po co miałaby być informacja, że to humanista (jak rozumiem - akademicko). Wystarczy - zbój jeden, chuligan, wandal niedomyty ;)  I sądzę, że istnieje ogromna różnica między np. słowami "bezwartościowe humanistyczne wykształcenie" (to nie jest cytat) a "chuligański wybryk: student filozofii zdemolował pociąg pełen staruszków". Nie jest to w żaden sposób personalna odzywka, tylko zwrócenie uwagi na logikę wypowiedzi i na to, jak różne konteksty zdań zmieniają ich istotę - czyli treść i cel. Zresztą nie muszę tego tłumaczyć, ale czasem nawet rzeczy oczywiste trzeba wyrazić, żeby uniknąć odmiennej interpretacji tych samych pojęć. Nie sądzę, żeby sens miało porównywanie kształcenia na różnego typu uczelniach jeśli chodzi o wartościowość kierunków studiów. To prawda, że życie na stole operacyjnym uratuje nam raczej lekarz. Ale osobiście nie wyobrażam sobie świata, w którym będą sami tylko praktyczni, racjonalni inżynierowie, chirurdzy, architekci, niezbędni przecież do normalnego już dzisiaj funkcjonowania społeczeństw. Podejrzewam, że raczej nikt życzący dobrze ludzkości tego sobie nie wyobraża.  Pozdrawiam serdecznie wszystkich przedmówców.
S
Słaba
3 lipca 2013, 21:18
@jacek 2013-06-26 13:30:26 Hobby to nie zawód. Studia powinny pomóc zdobyć zawód, a nie sprowadzić się wyłącznie do rozszerzenia horyzontów myślowych. Szkoda, że nie jesteś tego świadoma. Poza tym, "kształcenie humanistyczne" to mocne uogólnienie (jak nie zrozumiałaś, nie mówiłem wyłącznie o kształceniu humanistycznym). Studia uniwersyteckie nie dają zawodu tylko wykształcenie. Jest rónica. Wykształcenie różni się od hobby. Jest związane z rozszerzeniem horyzontów myślowych, ale się w nim nie zamyka. Wykształcenie to także ukształtowanie patrzenia człowieka na świat. Niektórzy twierdzą, że wykształcenie jest tym, co pozostaje w człowieku, kiedy już zapomni to, czego go nauczono. Zawód dają studia na politechnice lub studia medyczne. Powinny one oprócz zawodu dawać wykształcenie. Może "szkoda, że" ty @jacku "nie jesteś tego świadomy"...
J
jacek
3 lipca 2013, 17:56
@TheONA Rzeczywiście. Nie zapominajmy. jacek 2013-06-26 11:43:11 (Coś tam ogólnikowego o studiach "bezwartościowych" i "wartościowych") theONA 2013-06-26 11:54:47 "Proszę, jak to kształcenie humanistyczne stało się nagle bezwartościowe w oczach prawdziwych rekinów" itd. jacek 2013-06-26 13:30:26 "[...] Weźmiesz za to odpowiedzialność, moja droga humanistko-sardynko? [...]" Złośliwe uwagi znowu cisną się na palce. Czyli jednak należało mi się po uszach. Skończmy już z tym, bo to niesmaczne. Dla mnie koniec tematu. Przepraszam, tak, czy inaczej. @dobry łotr Jeszcze raz dziękuję.
dobry łotr
3 lipca 2013, 17:30
(...) Moja pierwsza wypowiedź była ogólnikowa i nie miała na celu ani wyrażenia pogardy, ani uderzenia w jakąkolwiek konkretną osobę. (...) ... @jacek I tak ją odczytałem, mimo "braku umiejętności czytania". Może to taka polska cecha, by personalnie odbierać każde krytyczne słowo, które wypowiadane jest w podobnych dyskusjach, bo często się z tym spotykam. Może coś przeoczyłem co "ukryłeś" @jacek między wierszami? A może jestem nieobiektywny stając po twojej stronie, bo nie jestem "humanistą"? Nie wiem. Niech inni to oceniają. Jednak boli mnie gdy nie można nic złego napisać o studencie-humaniście rzucającym kamieniami w nadjeżdzające lokomotywy, albo o pani nauczycielce skreślającej w uczniowskim zeszycie jedno "o" z wyrazu "igloo". Nie można, bo nazwą cię chamem, prostakiem albo jeszcze inaczej. Czy to nie jest "humanistyczna" poprawność? Pozdrawiam.
3 lipca 2013, 17:18
@jacku drogi, przecież wspomniałam, że to nie o mnie ;) Co do "rekina" - przypominam "sardynkę", nie zapominajmy o związku przyczynowo-skutkowym. Jednak nastąpiły - miejmy nadzieję, że trwałe - zmiany, toteż tego się trzymajmy.
J
jacek
3 lipca 2013, 17:12
Pisałem o mhpaw, nie o Tobie. Tak samo, jak w pierwszym poście - nie pisałem o Tobie, a pomimo tego oberwałem "rekinem" i jakimś tam komentarzem ad personam. Od tego zdaje się zaczęły się problemy. Nieistotne. Źle zrobiłem, że dałem się sprowokować. Tym bardziej dziękuję "dobremu łotrowi" za wyregulowanie temperatury dyskusji.
3 lipca 2013, 16:52
Na wszelki wypadek pozwolę sobie napomknąć, że nie przypominam sobie, żebym to ja kogokolwiek tu zwyzywała na forum, ale to tak na wszelki wypadek jedynie, bo przecież ostatni wpis jacka nie odnosił się do mnie. To oczywiste przecież! Reszta pozostanie milczeniem, gdyż właśnie pławię się w tej atmosferze nagłej, a niespodziewanej uprzejmości. Pozostaje mi mieć nadzieję, że nie po raz ostatni.  Do zobaczenia na forum zatem.
J
jacek
3 lipca 2013, 16:24
@dobry łotr Dziękuję, bo po komentarzu bodaj "mhpaw" było mi naprawdę niefajnie. Moja pierwsza wypowiedź była ogólnikowa i nie miała na celu ani wyrażenia pogardy, ani uderzenia w jakąkolwiek konkretną osobę. Dlatego mógłbym tu znowu (nieprzyjemnie) skomentować wypowiedź o "braku umiejętności czytania". Jednak - po co znowu ktoś "kulturalny" ma mnie znowu zwyzywać. Poza tym byłoby to wbrew temu, co napisałem w ostatniej wypowiedzi, a czego wolałbym się trzymać.
3 lipca 2013, 15:48
@dobry łotr :) Moją wypowiedzią z całą pewnością nie zamierzałam wycelować w Ciebie. No cóż, mierzyć koryta może nie ma sensu, bo to i grząsko, i nieprzyjemnie. Pozdrawiam.
dobry łotr
3 lipca 2013, 15:38
Nie pozostaje mi nic innego jak przyznać się do "braku umiejętności czytania", bo do tego, że "celowo mijam się z faktami" przyznać się nie mogę. A dywagacje o korycie pozostawię bez odpowiedzi. Udam, że mi poziomica gdzieś się zawieruszyła i poziomu koryta ocenić nie mogę.
3 lipca 2013, 14:39
@dobry łotr Kiedy do Ciebie albo do paru innych forowiczów dotrze, że to nie jest żadna sprawa osobista? Nawet nie poruszono mojego konkretnie wykształcenia, tym samym nie mam zanadto interesu osobistego, po prostu nie lubię rzekomo oświeconej bufonady. Nie bardzo też rozumiem, o jakiej solidarności korporacyjnej piszesz, gdyż takowej nie posiadam, zresztą ogólnie nie wiem, co masz na myśli. Poza tym dość łatwo można według mnie rozróżnić pojęcie humanizmu w znaczeniu akademickim - i tu automatycznie przychodzą na myśl uniwersytety - od chłopków-roztropków, którzy w celu przydania sobie nieposiadanego poziomu sami siebie (ewentualnie siebie nawzajem, dla zwiększenia wiarygodności rzeczy nieistniejących) nazywają humanistami. Dodajmy do tego domorosłych ekspertów od spraw wszelakich przywoływanych do publicznych wypowiedzi na podstawie poprawności politycznego światopoglądu oraz paru profesorów z Bożej niełaski, spuścizny po nie do końca minionej epoce - i wtedy humaniści wyglądają kiepsko. A ja nadal twierdzę, że doskonale wiadomo, jaką grupę ludzi i dziedziny w tej zakończonej na szczęście "dyskusji" potraktowano pogardliwie i dlatego według mnie poziom koryta poziomem koryta pozostaje. Jeśli ktoś twierdzi, że jest inaczej, to albo celowo mija się z faktami, albo nie umie czytać. Ewentualnie coś istotnego umknęło. Pozdrawiam.
dobry łotr
3 lipca 2013, 14:19
@theONA Widzę, że bardzo osobiście i poważnie dotknęły cię słowa jadnego z przedmówców, a przecież nie były one skierowane i nie dotyczyły bezpośrednio ciebie. Rozumiem twoją solidarność "korporacyjną", ale gdy się popatrzy na obecnie rządzących Polską, humanistów jak sami o sobie mówią, to aż się prosi by wstawić przy ich humanizmie cudzysłów. Diagności też się potrafią mylić w swych diagnozach, a często bywa i tak, że co diagnosta, to inna diagnoza. Pozdrawiam.
3 lipca 2013, 13:04
@dobry łotr Wiesz, ja myślę, że rzeczą dość jasno widoczną dla uważnego czytelnika jest fakt, że istnieje różnica między merytorycznym wskazywaniem problemów poziomu edukacji a stosowaniem w rozmowie słowa "humanista" jako pogardliwego określenia człowieka ze zbędnym, jeśli nie zerowym wykształceniem. Jeśli nie widzisz tego w pierwszych postach, to przeczytaj proszę ze dwa razy jeszcze. Dlatego dyskutowanie z osobą o takim poziomie, jak pewien przedmówca, jest pozbawione sensu. Uśmieszkami :) i innymi słodkimi emotikonkami :D nie zmieni się faktu, że niektórzy diagności z poniższego forum jak gdyby trafili w sedno. I to by było na tyle.
dobry łotr
3 lipca 2013, 12:47
A dzięki :) Postaram się to zapamiętać i wyciągnąć z tego dalszą naukę. Ponieważ zgadywałem, że tak zostanę osądzony, więc nie jest to dla mnie duże zaskoczenie. Tymczasem, wybaczam Wam, dobrzy ludzie :) ... Tak ja też, podobnie jak @Robson przeczytałem wszystkie komentarze. I najbardziej mnie zasmucił wpis @mhpaw. Można mieć o kimś jakieś zdanie. Lepsze, lub gorsze, ale taka ocena, bez najkrótszej nawet argumentacji świadczy jedynie o kulturze piszącego. A właściwie o jej braku. Dziwi mnie również zacietrzewienie twoich oponentek @jacek. Każdy ma prawo mieć swoje zdanie na różne tematy, więc oskarżenia o chamstwo: "im "wyższa" zawodówka, tym wyższy poziom chamstwa pospolitego absolwentów.." jest groteskowe, szczególnie gdy pisze tak humanista. Znam wiele przykładów chamskiego zachowania ludzi z wykształceniem humanistycznym, ale nigdy nie przyszło mi do głowy, by tą cechę przypisywać ich wykształceniu. Spierajmy się więc na argumenty, a nie na epitety, bo takie "okładanie się" do niczego dobrego nie doprowadzi. Podobnie jak obrażanie się na  słowa: "tak zwani "humaniści" są zwykle koszmarnie niedouczeni, jeśli chodzi o wiedzę ogólną." Taka jest niestety prawda o dzisiejszym poziomie kształcenia i nic @theONA na to nie poradzisz. Nie oznacza to wcale, że wszyscy "humaniści" piszą z błędami ortograficznymi. Pozdrawiam wszystkich i życzę więcej zrozumienia dla adwersarzy, bo dyskusja zawsze jest rozwijająca, a kłótnia prowadzi na barykady.
MR
Maciej Roszkowski
3 lipca 2013, 11:22
Rozprawianie kto jest więcej wart lub ważniejszy "humaniści", czy" inteligencja techniczna" nie ma sensu.  Humanista, to człowiek, który  ma wielka wiedzę o człowieku, historii, kulturze i wymierne wyniki w tych dziedzinach. Humanistą się zostaje po wielu latach, pracy i doświadczeń, a nie po uzyskaniu dyplomy studiów na kierunkach "nie technicznych" (Chciałem napisać "nie ścisłych" ale się wstrzymałem. Technicy ( na każdym poziomie wykształcenia) zanim coś zaprojektują, czy zrobią zastanawiają się, a przynajmniej powinni, jak to ma działać.
R
Robson
3 lipca 2013, 11:06
Pierwszy raz przeczytałem wszystkie komentarze pod tekstem:))
J
jacek
26 czerwca 2013, 20:13
A dzięki :) Postaram się to zapamiętać i wyciągnąć z tego dalszą naukę. Ponieważ zgadywałem, że tak zostanę osądzony, więc nie jest to dla mnie duże zaskoczenie. Tymczasem, wybaczam Wam, dobrzy ludzie :)
26 czerwca 2013, 19:24
Jesteś prostakiem i chamem @jacku.
J
jacek
26 czerwca 2013, 17:45
Hm, obrażanie przy użyciu kpiny zawsze wydawało mi się czymś diametralnie różnym od obrażania przy użyciu przydawek i dopełnień ;) Popełniłem grzech pierwszy, natomiast grzech drugi - to Wasza zasługa, rybki :) To theONA zasunęła "rekinem" - w mojej ripoście oburzyła ją "sardynka", ale nie na tyle, by nie zasunąć kolejnym zwierzakiem, tyle że z nieco innej gromady. Ty od razu pociągnęłaś z grubej rury :) Ale to oczywiście przejaw "kultury".
S
Słaba
26 czerwca 2013, 17:36
@jacek Cała zasługa mojego poprzedniego wpisu, po mojej stronie! ;-)  @theONA i ja to dwie różne osoby. Jeszcze w jednym się mylisz - obrażanie ludzi "jakoś ci wyszło". :-( Stąd moja reakcja.
J
jacek
26 czerwca 2013, 17:30
Z tego miłego doświadczenia z rybkami wyciągnę dwie obserwacje, potwierdzające regułę, znaną tak moim studentom, jak i nawet policjantowi, z którym kiedyś dyskutowałem o kulturze studentów: 1. "Humanista" to człowiek, który uważa, że wie wszystko. "Techniczny" to człowiek, który wie, że wie niewiele. (Pewnie dlatego ateiści trafiają się zwykle wśród "humanistów"). 2. "Techniczny" umie się z siebie śmiać. Śmiech z "humanisty" to "chamstwo". Wiecie, sardynki moje miłe - czy też sardynko-płotko, kiedyś dość przypadkowo miałem spotkanie z oficerem policji, który, gdy się dowiedział, gdzie pracuję, stwierdził, że studenci z naszej uczelni i w ogóle studenci studiów technicznych są wyjątkowo spokojni i Policja nie ma z nimi większych kłopotów. Zdziwiło mnie to nieco, ale znacznie bardziej się zdziwiłem, gdy usłyszałem, że najwięcej kłopotu sprawiają Policji studenci "najlepszego uniwersytetu w Polsce". Ale to na pewno dlatego, że nasi studenci mają "wyższy poziom chamstwa osobistego", które tak odpowiada Policji :)))
J
jacek
26 czerwca 2013, 17:18
@Słaba, czy theONA Czuję się doprawdy - stłamszony i przybity :)  Nie mogę się nadziwić, jak osoba/osoby tak kulturalne, mogą obrażać rozmówcę, podczas gdy "chamowi" to jakoś nie wychodzi. Ale to na pewno dlatego, że brak mi "kultury" :P 
S
Słaba
26 czerwca 2013, 16:54
@jacek Wiesz czym różni się inteligencja od inteligencji technicznej? Tym, czym kultura od kultury fizycznej. Twoje wpisy są doskonałą ilustracją - klasyczny przypadek. Gdybym właśnie miała zacząć studia na politechnice, to bym się zastanowiła, czy warto w takim towarzystwie. No i czy warto uczyć się w wyższej szkole zawodowej, bo może im "wyższa" zawodówka, tym wyższy poziom chamstwa pospolitego absolwentów... :-(((
J
jacek
26 czerwca 2013, 16:00
@theONA huhuhu :))) Ależ ostro :)) Sprawdź w takiej grubej książce, której nie czytujesz, definicję pojęcia kultury osobistej, sardynko ;) Jeśli chodzi o wybujałe ego, to popatrz do lustra i zastanów się, czemu i przytyki i polemika tak Cię złoszczą. Coś tam w Piśmie było o źdźble i belce, ale na pewno pamiętasz. Pamiętasz. Prawda? Sardynko? PS. Sardynka - źle? Po "rekinie" pod moim adresem mogłem przecież napisać: płotko, a nawet - o zgrozo - flądro... Ale wtedy slogan "żenująco niska kultura osobista" mógłby się przerodzić w pospolite: cham. A to nie wiem, jakbym zniósł. Chyba byłbym niesamowicie ciężko obrażony, i w ogóle :P 
26 czerwca 2013, 15:09
@jacek Przy tak żenująco niskiej kulturce osobistej rozmówcy kontynuowanie dyskusji uważam za pozbawione sensu. Dużo wsomnianego śmiechu życzę, może to nieco sprowadzi na ziemię wybujałe ego ;)
J
jacek
26 czerwca 2013, 14:36
@theONA Uderz w stół :) Napisałaś: "rekinów". Więc odpisuję: sardynko. Nie zamierzam się z Tobą miziać, jestem żonaty :P Dalsza część Twojej wypowiedzi jest dla mnie po prostu śmieszna. Tak się składa, że dla rozrywki zwykle czytam to, co byś określiła jako "filozofię". Mój stosunek do studiowania filozofii w trybie studiów dziennych wcale nie odzwierciedla mojego stosunku do filozofii w ogóle. To, co jest rzeczywistością, a to, co wydaje Ci się rzeczywistością, to zwykle dwie różne sprawy. Powinnaś o tym pamiętać, sardynko-humanistko ;) Jeśli chodzi o wykształcenie - na przykład polonistów - to pozwól, że wspomnę, że poza tą moją nieszczęsną, ówczesną dziewczyną, miałem kontakt z jej koleżankami, a poza tym uczyło mnie kilka pań-polonistek. Pamięć mam dobrą: ich indolencja była naprawdę przerażająca :) To wcale nie problem wykształcenia średniego, to problem stagnacji umysłu wynikającej z absolutnego braku perspektyw po ukończeniu takiej choćby polonistyki. Ten brak perspektyw rzutuje również i na absolwentki, które z przerażeniem czekają na egzamin z SCS, ale nie umieją same napisać dobrego tekstu. Bo nie mają po co się rozwijać. W końcu, niezależnie od wyniku studiów, jeśli będą miały szczęście, to i tak będą uczyć dzieci, które głosu nie mają. A jeśli chodzi o odpowiedzialność - to przecież wystarczy jeden, któremu Twoje wywody wydadzą się ideologicznie słuszne. Albo tylko przeważą decyzję o tym, co wybrać: budownictwo, czy psychologię. Ale co tam czyjeś wybory, ważne, żeby myśleć, że ma się rację, żeby upewnić samą siebie, co, sardynko? :)
26 czerwca 2013, 13:57
@jacek Na początek proponuję unikanie "pieszczotliwych" określeń typu "sardynko", bo nie zwykłam miziać się na forach z prawdziwymi tygrysami, co to znają życie jak nikt. Problemy rynku pracy w są ogólnie znane i nie jest to wiedza tajemna zarezerwowana dla stąpających twardo po ziemi specjalistów od zadań technicznych. Świadomość tego ma raczej przeciętny nawet absolwent choćby filozofii. To prawda, że nieszczęściem jest wybieranie dalszej drogi życia przez nastolatka, natomiast raczej nic w tej kwestii nie ulegnie zmianie, teoretycznie można zmieniać profil kształcenia na studiach, ale nie oszukujmy się, nie wszystkich na to stać finansowo czy intelektualnie (choćby "ciągnięcie" dwóch kierunków). Rzeczą oczywistą jest, że filozofowie mostów nie zbudują. Nie zmienia to jednak faktu, że nazywanie takich kierunków bezwartościowymi świadczy pośrednio o systemie wartości wyznawanym przez rozmówcę. Czego nie przeliczę na kapustę, tego nie warto tykać. I tego dotyczyła moja wypowiedź, co mam nadzieję tłumaczę skutecznie. Nawiązując do wspomnianych rewelacji o niedouczonych polonistach pozwolę sobie wyrazić opinię, że w podanym przypadku ówczesnej dziewczyny problem mógł tkwić zgoła gdzie indziej, niż na uniwersytecie, bo kwestia ortografii to podstawy nauczania nawet nie w szkole średniej. Tak więc powęszyłabym gdzie indziej, a nie w tej nieszczęsnej humanie jako bezwartościowej dla niektórych dziedzinie nauki.  Co do oszustwa na całej rzeszy ludzi, tkwi ona głównie w rozmnożonych jak grzyby po deszczu pseudo-uczelniach, które za kasę nie oferuję niejednokrotnie nic. Nie uważam mocy mojego wpisu za tak wielką, by obawiać się wzięcia odpowiedzialności za decyzje tegorocznych maturzystów, którzy jak całe pokolenia pojęcia nie mają, co chcą w życiu robić, a tego postami się nie uleczy. I w związku z tym ostatnim zwłaszcza proponuję zdystansować się do mocy wpisu przedmówcy. To wymiana zdań, nie wykład otwarty dla tegorocznych absolwentów szkolnictwa średniego.
J
jacek
26 czerwca 2013, 13:30
@theONA Hobby to nie zawód. Studia powinny pomóc zdobyć zawód, a nie sprowadzić się wyłącznie do rozszerzenia horyzontów myślowych. Szkoda, że nie jesteś tego świadoma. Poza tym, "kształcenie humanistyczne" to mocne uogólnienie (jak nie zrozumiałaś, nie mówiłem wyłącznie o kształceniu humanistycznym). To po pierwsze. Po drugie, tak zwani "humaniści" są zwykle koszmarnie niedouczeni, jeśli chodzi o wiedzę ogólną. Co tam wiedza ogólna. To "kształcenie humanistyczne", jak to określiłaś, sprowadza się do produkcji polonistów popełniających błędy ortograficzne i nie znających twórczości Mickiewicza (kilkanaście lat temu poprawiałem prace mojej ówczesnej dziewczyny, wiem o czym mówię: ponoć najlepszy uniwersytet w Polsce i całkiem dobra studentka) i socjologów, którzy świetnie spełniają się w roli ankieterów na ulicy lub pracujących "przy zmywaku" w angielskim pubie. To oszustwo popełnione na całej rzeszy młodych ludzi. Mógłbym powtórzyć, jak wcześniej: kto chce uczyć motylków, droga wolna. Zamiast tego wolę zauważyć, że brak uświadomienia młodzieży licealnej w ofercie rynku pracy, to wprost - oszustwo. Te dzieciaki po prostu nie wiedzą, czego warto się uczyć na studiach. Czy za to, czego się nauczą, będą mogli zapewnić chleb sobie i swojej rodzinie. A bojowi humaniści na forach powinni czasem się zastanowić, czy ich gorących słów czasem jakiś młody człowiek nie weźmie na serio. Weźmiesz za to odpowiedzialność, moja droga humanistko-sardynko? Weźmiesz odpowiedzialność za to, że nie znajdzie pracy, albo będzie musiał o nią żebrać?
26 czerwca 2013, 11:54
Proszę, jak to kształcenie humanistyczne stało się nagle bezwartościowe w oczach prawdziwych rekinów. I to spod palców nauczyciela akademickiego takie słowa - no moje gratulacje. Może należało napisać "nieopłacalnych finansowo" - ale co się napisało, to się napisało.
J
jacek
26 czerwca 2013, 11:43
@jazmig Bzdury, nie wiesz o czym piszesz. @PAP ;) Bezpłatne są tylko te praktyki studenckie, które mają studenci na bezwartościowych kierunkach studiów, różnych -logiach i -fiach. Jeśli komuś podoba się studiowanie motylków, to nie widzę przeciwskazań, ale niech nie żąda, by mu ktoś za to płacił. Dobry inżynier może być świetnym znawcą botaniki, może też bardzo dobrze znać się na filozofii, ale absolwent filozofii bez dodatkowych studiów nigdy nie będzie dobrym inżynierem. Uczę na dość znanej uczelni techniczej, na kierunku związanym z szeroko pojętą informatyką. Nasi studenci albo mają płatne praktyki (firmy przychodzą do nas z ogłoszeniami), albo już pracują i robią praktykę w firmie, w której tak czy inaczej są zatrudnieni. Ci studenci, którzy wypadają z tego schematu, są po prostu słabi.
jazmig jazmig
26 czerwca 2013, 09:55
Żadnej firmie tak naprawdę te praktyki studenckie nie opłacają się, dlatego są one głównie w firmach państwowych i samorządowych. Taka praktyka może zaowocować propozycją zatrudnienia po ukończeniu studiów, jeżeli student wykazał się pracowitością i inicjatywą.