Specjalista od przestępczości zorganizowanej
Nieprawidłowości przy przetargach na zakupy, modernizacje i remonty uzbrojenia oraz sprzętu wojskowego, także do Afganistanu, a także postępowanie dotyczące przecieku ze śledztwa ws. katastrofy smoleńskiej były przedmiotem śledztw nadzorowanych przez płk. Mikołaja Przybyła.
Prokurator wojskowy płk Mikołaj Przybył, zastępca szefa Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Poznaniu ds. przestępczości zorganizowanej, postrzelił się po poniedziałkowej konferencji prasowej, na której odnosił się do medialnych zarzutów o złamanie prawa w postępowaniu dot. przecieku ze śledztwa ws. katastrofy smoleńskiej. Postępowanie to prowadziła poznańska WPO.
W czasie 15-minutowego oświadczenia Przybył mówił, że w postępowaniu dot. przecieku ze śledztwa ws. katastrofy smoleńskiej nie było żadnych nieprawidłowości, a dziennikarze piszący o tym, że prokuratura wojskowa złamała prawo, zostali zmanipulowani.
Wskazywał też, że należy odejść od systemu statystyki i liczenia spraw przypadających "na głowę" prokuratora czy sędziego, "a zacząć liczyć pieniądze, jakie traciło i traci państwo polskie na skutek przestępstw popełnianych przez zorganizowaną przestępczość o charakterze gospodarczym, żerującą na budżecie Wojska Polskiego i w tym zakresie rozliczać z działalności wojskowy wymiar sprawiedliwości".
Poznańska prokuratura wojskowa zajmowała się m.in. sprawami związanymi ze zleceniami na zakupy, remonty i uzbrojenie wojska. Również w Poznaniu prowadzono śledztwo dotyczące masakry afgańskich cywilów w Nangar Khel.
Płk Przybył pod koniec roku w rozmowie z PAP do najważniejszych prowadzonych postępowań zaliczył śledztwo dot. nieprawidłowości w modernizacji kutrów rakietowych klasy Orkan. Oskarżony w sprawie b. szef logistyki Marynarki Wojennej dobrowolnie poddał się karze.
Chodziło o zlecenie prac Stoczni Marynarki Wojennej, niezdolnej do wykonania zadania ze względów finansowych. W efekcie MW finansowała koszty kredytu komercyjnego zaciągniętego przez stocznię. Straty oceniono na 17 mln zł. Sprawa zakończyła się prawomocnym skazaniem. Prokuratura bada też, czy doszło do nadużyć przy zakupie rakiet na uzbrojenie modernizowanych okrętów.
Niewłaściwej procedury przetargowej i udzielenia zamówienia publicznego podmiotowi niezdolnemu do wykonania zadania prokuratura dopatrzyła się też przy zlecaniu prac nad budowaną korwetą Gawron. Spowodowało to konieczność wynajęcia kolejnych podwykonawców i dodatkowe koszty. Straty oszacowano wstępnie na 30 mln zł.
W ubiegłym roku prokuratorzy wojskowi z Poznania z Żandarmerią Wojskową i ABW rozbili "zorganizowaną grupę przestępczą" funkcjonującą w Centrum Wsparcia Teleinformatycznego i Dowodzenia Marynarki Wojennej. Chodziło o wyłudzenia pieniędzy przeznaczonych na inwestycje, zmów przetargowych i fałszowania dokumentacji. Straty oszacowano na 6 mln zł.
W 2011 r. WPO w Poznaniu zakończyła szereg spraw karnych związanych z nieprawidłowościami w funkcjonowaniu Rejonowych Zarządów Infrastruktury (RZI). Oprócz sprawy RZI Zielona Góra - gdzie zapadło 13 prawomocnych wyroków skazujących - prokuratorzy prowadzili śledztwa dotyczące RZI Szczecin i Gdynia, gdzie zarzuty, w tym korupcyjne, przedstawiono kilku osobom - byłym szefom RZI.
Kolejna sprawa, na którą wskazywał Przybył podsumowując rok w WPO, dotyczyła ustawiania przetargów na remonty pojazdów i inny sprzęt dla kontyngentu w Afganistanie. Chodzi o naprawy, które przeprowadzano niewłaściwie lub nie dokonywano ich wcale. W tej sprawie postawiono zarzuty ponad 20 osobom. Wartość ustawionych przetargów to łącznie ponad 16 mln zł.
WPO wszczęła też śledztwo w sprawie żołnierzy i przedstawicieli firm startujących w przetargach na systemy GPS i na radiostacje ratunkowe. Postępowanie dotyczyło 12 osób, straty oszacowano na 16,5 mln zł. Jak mówił prokurator, działalność grupy ustawiającej przetargi niosła zagrożenie dla wdrażania obowiązującego w NATO systemu łączności i transmisji danych Link 16. W tej sprawie zapadł prawomocny wyrok.
Ponadto prokuratorzy poznańskiej WPO prowadzili w 2011 r. śledztwa dotyczące nadużyć przy remontach obiektów wojskowych.
Przy przetargach w 17. Terenowym Oddziale Lotniskowym w Gdańsku prokuratura doliczyła się kilkudziesięciu milionów złotych strat.
Trzy wszczęte w ubiegłym roku śledztwa dotyczą przywłaszczenia i kradzieży mienia wielkiej wartości, wyłudzania pieniędzy oraz oszustw popełnianych na szkodę wojska Tu straty są szacowane łącznie na kilkaset mln zł.
Jak powiedział w poniedziałek PAP rzecznik CBA Jacek Dobrzyński osiem postępowań - w tym śledztwo dotyczące fikcyjnych napraw sprzętu do Afganistanu - WPO prowadzi wspólnie z Centralnym Biurem Antykorupcyjnym.
Wydział ds. Przestępczości Zorganizowanej Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Poznaniu utworzono w 2007 r. Jak mówił Przybył PAP w grudniu, sądy wojskowe skazały od tamtej pory 98 osób. Żaden z oskarżonych nie został uniewinniony.
To właśnie WPO w Poznaniu wszczęła w czerwcu ubiegłego roku śledztwo dotyczące ujawnienia osobie nieuprawnionej tajemnicy służbowej przez prok. Marka Pasionka oraz rozpowszechniania przez dziennikarzy informacji ze śledztwa dotyczącego katastrofy smoleńskiej. Z poznańskiej WPO śledztwo trafiło do Prokuratury Okręgowej w Warszawie; w grudniu zostało umorzone z powodu znikomej szkodliwości społecznej czynu.
Przed tygodniem Prokuratura Generalna poinformowała, że prokurator generalny zlecił Prokuraturze Apelacyjnej w Warszawie zbadanie czynności - w tym sprawdzanie billingów - podejmowanych w umorzonym śledztwie.
W końcu grudnia "Rzeczpospolita" napisała, że wojskowi prokuratorzy analizowali billingi i sms-y Macieja Dudy z TVN24.pl i Cezarego Gmyza z "Rz". Według "Rz" prokurator wojskowy zażądał od operatorów telefonicznych wykazu wszystkich połączeń dziennikarzy z ponad połowy 2010 r., zwrócił się też o wykaz oraz treść otrzymanych i wysyłanych przez nich wiadomości tekstowych.
Odnosząc się przed kilkunastu dniami do tej publikacji płk. Przybył mówił, że są to informacje nierzetelne, a po części nieprawdziwe. Zapewnił, że badano wyłącznie billingi prokuratorów prowadzących śledztwo smoleńskie, a nie dziennikarzy. Potwierdził, że prokuratura występowała też o treść esemesów, ale nie otrzymała ich od operatora.
Dziennikarze zapowiadali zażalenie do sądu oraz zawiadomienie o podejrzeniu przekroczenia uprawnień przez wojskowych prokuratorów.
O tej sprawie pisała także sobotnia "Gazeta Wyborcza"; według gazety wojskowi prokuratorzy z Poznania zażądali od operatorów telefonii komórkowej treści esemesów, czego nie wolno im czynić bez zgody sądu. W poniedziałek na konferencji prasowej prokurator płk Mikołaj Przybył mówił, że dziennikarze "pisząc nieprawdziwe i nieprzemyślane słowa o łamaniu prawa przez Wojskową Prokuraturę Okręgową w Poznaniu zostali włączeni "w kampanię zmierzającą do jak najszybszego zlikwidowania tej ostatniej zapory przed systemem zorganizowanej przestępczości pozwalającej na całkowite i bezkarne okradanie Wojska Polskiego". Po oświadczeniu poprosił dziennikarzy o kilka minut przerwy, a gdy wyszli - postrzelił się. Jak zapewniają lekarze, jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
Skomentuj artykuł