Sprawa Radziszewskiej "na wokandzie" RPO

Uczestnicy II Marszu Równości trzymają transparent z hasłem "Radziszewska musi odejść", 25 bm. we Wrocławiu (fot. PAP/Grzegorz Haławej)
PAP / KAI / drr

RPO zbada skargi na wypowiedzi minister Elżbiety Radziszewskiej w "Gościu Niedzielnym" i TVN. Pierwsza wpłynęła od Młodzieżówki Socjaldemokratycznej, druga - od Krzysztofa Śmiszka z Polskiego Towarzystwa Antydyskryminacyjnego.

- Skarga od pana Krzysztofa Śmiszka związana jest z ewentualnym naruszeniem jego prywatności - mówi rzecznik praw obywatelskich Irena Lipowicz. - Gdyby to była osoba prywatna, nie biorąca w ogóle udziału w życiu publicznym, sprawa byłaby prostsza. Natomiast w tym przypadku należy przeanalizować, w jakim stopniu pan Śmiszek występował jako osoba zaangażowana w działalność publiczną. Ochrona prywatności jest bowiem najsilniejsza wobec osób prywatnych, które w żaden sposób nie uczestniczą w życiu publicznym - powiedziała.

DEON.PL POLECA

Według Lipowicz "mamy tutaj zderzenie wolności słowa, która obejmuje - jak zwraca uwagę orzecznictwo europejskie - wypowiedzi nie tylko typowe, ale również szokujące lub obrażające, z konstytucyjnym prawem do prywatności". Europejski Trybunał Praw Człowieka stwierdza zaś, że nawet świadome wkroczenie w sferę debaty publicznej osób nie pełniących funkcji publicznych nie redukuje w sposób zasadniczy ich prawa do zachowania intymności szczegółów życia prywatnego.

Odnosząc się do wypowiedzi Radziszewskiej w "Gościu Niedzielnym", Lipowicz powiedziała: "jeżeli chodzi o zatrudnianie w szkole katolickiej osoby o orientacji homoseksualnej, to trzeba odróżnić dwie płaszczyzny: orientacji seksualnej i światopoglądu".

- Orientacja seksualna to dane wrażliwe, o które pracodawcy nie wolno pytać pracownika pod żadnym pozorem, dotyczy to również nauczycieli. Natomiast jeśli chodzi o światopogląd nauczyciela w szkole prowadzonej przez organizacje wyznaniowe "prawo europejskie dopuszcza wyjątek, w którym osoba głosząca światopogląd zasadniczo sprzeczny z wartościami, tożsamością religijną, wyznaniową lub światopoglądową może zostać niezatrudniona lub może zostać zwolniona" - powiedziała. Wyjaśniła, że zapisy takie zawarto w dyrektywie UE z 2000 r.

RPO wskazała, że ta "dyrektywa nie narusza prawa kościołów i innych organizacji o etosie religijnym lub wyznaniowym do wymagania od swych pracowników działania lojalnego oraz zachowania dobrej wiary w odniesieniu do ich etosu. Każdy przypadek i możliwość skorzystania przez zatrudniającą instytucję z tego wymogu należałoby jednak badać indywidualnie. Wyłącznie niezawisły sąd mógłby ocenić, czy w danym przypadku doszło do dyskryminacyjnego traktowania".

- Jest już także orzecznictwo i komentarze, mówiące, że gdyby dotyczyło to osoby nawet aktywnie wyrażającej swoje poglądy, która w takiej szkole sprawuje np. funkcje techniczne lub pomocnicze i nie ma kontaktu z uczniami, to wtedy nie może to być powód, żeby tej osoby nie zatrudnić - powiedziała Lipowicz.

Do biura RPO wpłynęło ok. 1,5 tys. skarg, ale także listów z poparciem dla Radziszewskiej. Ich analiza - jak powiedziała Lipowicz - wymaga czasu. Lipowicz powiedziała, że "RPO nie może ingerować w uprawnienia premiera i nie może również zabierać głosu w sprawie powoływania lub odwoływania pełnomocników bądź ministrów". "Jeśli chodzi o moje doświadczenia, to chciałabym podkreślić, że dotychczasowa współpraca z panią minister była rzeczowa i owocna" - dodała.

Premier Donald Tusk zapowiedział, że w tym tygodniu spotka się z pełnomocniczką rządu ds. równego traktowania. Dodał, że na razie nie przewiduje jej dymisji.

Już ponad 1,5 tys. osób podpisało list do kancelarii premiera Donalda Tuska w obronie minister Elżbiety Radziszewskiej. Jej odwołania z funkcji ministra ds. równego traktowania domagają się środowiska lewicowe, feministyczne i związane z osobami homoseksualnymi.

„Szkoła ma prawo wybrać nauczycieli według własnych kryteriów. Jeśli np. Kinga Dunin (słusznie) postuluje, żeby będącej alternatywa dla lekcji religii etyki nie uczyli księża, nie dyskryminuje księży, ale prezentuje logiczne myślenie. Dlatego uważam ataki na stanowisko Pani Minister Elżbiety Radziszewskiej w tej kwestii za tendencyjne i niesłuszne” - napisał do redakcji Gościa Niedzielnego ks. Adam Boniecki, redaktor „Tygodnika Powszechnego” w odpowiedzi na prośbę o podpisanie listu poparcia dla minister Elżbiety Radziszewskiej, skierowanego do premiera Donalda Tuska.

List do kancelarii premiera oraz do biura rzecznika praw obywatelskich w obronie minister Radziszewskiej podpisało już ponad 1,5 tys. osób. W tym gronie są osoby znane z życia publicznego, a także artyści, naukowcy, dziennikarze, m.in. Wojciech Kilar, prof. Jeremi T. Królikowski, prof. Ireneusz Jóźwiak, prof. Jerzy Ginter, prof. Jacek Koronacki, prof. Bogdan Chazan, prof. Jan Żaryn, dr hab. Maciej Sablik, dr Teresa Bochwic, dr Barbara Fedyszak-Radziejowska, dr Dariusz Karłowicz, ks. Adam Boniecki, ks. Marek Gancarczyk, Ewa Czaczkowska, Agnieszka Dzieduszycka-Manikowska, Kazimierz Michał Ujazdowski, Konrad Szymański, Paweł Kukiz.

Zbieranie podpisów przeciwko dymisji pełnomocniczki rządu ds. równości zainicjowała Fundacja Mamy i Taty, która na swojej stronie internetowej umieściła wzór listu w obronie pani minister.

Rację minister Radziszewskiej przyznał także prof. Andrzej Zoll. - Argumenty, jakie przedstawia min. Radziszewska są przekonujące. W przypadku szkoły katolickiej nie ma obowiązku zatrudnienia nauczycielki deklarującej się jako lesbijka. Przymiotnik 'katolicki' wyznacza określone normy zachowań. Rodzice muszą mieć zaufanie do szkoły, że żadne wzorce, czy postawy, które nie są zgodne z etyką katolicką nie będą w tej szkole przekazywane ich dzieciom - powiedział w wywiadzie dla portalu wiara.pl.

Radziszewska w minionym tygodniu, występując w programie TVN wraz z Krzysztofem Śmiszkiem z Polskiego Towarzystwa Prawa Antydyskryminacyjnego, powiedziała m.in., że "tajemnicą poliszynela" jest homoseksualna orientacja Śmiszka i to, kim jest jego

partner. Później przeprosiła go za te słowa. Z kolei w wywiadzie dla tygodnika "Gość Niedzielny", zapytana, czy szkoła katolicka może zostać pozwana do sądu za to, że odmówiła zatrudnienia "zdeklarowanej lesbijki", powiedziała: "Oczywiście nie! (...) Szkoły katolickie czy wyznaniowe mogą się kierować własnymi wartościami i zasadami, i mają prawo odmówić pracy takiej osobie".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Sprawa Radziszewskiej "na wokandzie" RPO
Komentarze (12)
RR
Radziszewska rację ma
28 września 2010, 13:10
W swojej wypowiedzi, która wywołała takie oburzenie, Radziszewska streszcza zapisy nowej, niedawno przyjętej przez rząd ustawy. To ta ustawa, a nie widzimisię Radziszewskiej, ma gwarantować szkołom katolickim i wyznaniowym prawo do kierowania się własnymi wartościami i zasadami, skutkiem czego będą mogły one odmówić zatrudnienia zdeklarowanej lesbijce (ale także rozwodnikowi, czy osobie w inny sposób sprzeniewierzającej się przyjętym w danej instytucji wartościom). Tak twierdzi Radziszewska, powołując się na przyjętą przez rząd ustawę. Sięgnijmy zatem do wspomnianej ustawy.
RR
Radziszewska rację ma
28 września 2010, 13:10
Ustawa przyjęta przez rząd: Ustawy nie stosuje się do (...) ograniczania przez kościoły i inne związki wyznaniowe, a także organizacje, których etyka opiera się na określonym wyznaniu lub światopoglądzie, dostępu do działalności zawodowej oraz jej wykonywania ze względu na wyznanie lub światopogląd, jeżeli rodzaj lub warunki wykonywania takiej działalności powodują, że wyznanie lub światopogląd są rzeczywistym i decydującym wymaganiem zawodowym stawianym danej osobie fizycznej, proporcjonalnym do osiągnięcia zgodnego z prawem celu różnicowania sytuacji tej osoby; dotyczy to również wymagania od zatrudnionych osób fizycznych działania w dobrej wierze i lojalności wobec etyki kościoła, innego związku wyznaniowego oraz organizacji, których etyka opiera się na określonym wyznaniu lub światopoglądzie. Czy się to komuś podoba czy nie, Radziszewska miała rację, przyjęta przez rząd ustawa rzeczywiście gwarantuje kościołom, związkom wyznaniowym, a także organizacjom kierującym się konkretnym światopoglądem, prawo do kierowania się w zatrudnieniu dodatkowymi kryteriami, takimi jak to czy pracownik - bez względu na rodzaj wykonywanej przez niego pracy - podziela wartości i etykę na jakiej dany kościół, związek wyznaniowy czy organizacja się opiera. Nie tylko więc szkoła katolicka będzie mogła, powołując się na ten zapis, odmówić zatrudnienia zdeklarowanej lesbijki, ale także, na przykład, Kampania Przeciw Homofobii będzie mogła odmówić zatrudnienia księgowego, nawet jeśli będzie kompetentny, tylko dlatego, że po godzinach, w czasie wolnym, ale publicznie, obnosi się ze swoją homofobią". /Kataryna/
P
PiotrP
28 września 2010, 12:11
Propagowanie "różnorodnosci orientacji" jest celowym niszczeniem kultury i cywilizacji o chrześcijańskich korzeniach. Wołanie o tolerancje jest wielką nietolerancja dla praw naturalnych, etycznych. Tych nieszczęśliwych ludzi mozna sie starać zrozumieć ale to nie znaczy że 99% ma się naginać i promować mówiąc delikatnie inniść.
BM
Barbara Magdalena
27 września 2010, 18:47
Homoseksualiści ostentacyjni i wojujący o specjalne przywileje - sami manifestują się ze swoimi skłonnościami, więc wywlekają na światło dzienne coś, co należy do sfery intymnej. Nie jest żadnym naruszeniem ich prywatności, stwierdzenie, że są homoseksualistami, a nawet sodomitami - bo przecież dopuszczają się tego samego grzechu, co mieszkańcy Sodomy. Nikt nikogo nie pyta o "orientację", ale każdy ma prawo zareagować na "pochwalenie się" tą dewiacją. Dla obnoszących swoje życie seksualne po paradach (lug gdziekolwiek indziej - publicznie) - nie powinno być miejsca wśród nauczycieli! A jeżeli jacyś rodzice życzą sobie takich pedagogów, niechże zakładają własną szkołę. Rodzice - katolicy, wysyłający dzieci na religię, nie mogą godzić się, żeby jawnogrzesznicy je formowali!
D
DNA
27 września 2010, 18:39
Ass? Czyżby? Przed chwilą powtórzyłeś to co powiedział - napisał Szmind. Oj człowieku, człowieku!
A
ass
27 września 2010, 17:14
Kingo, sęk w tym, że jak gej mówi, to jest to prywatne zwierzenie, ale jak ktoś po nim powtórzy, to co powiedział, to się to nazywa naruszeniem prywatności. To jest nielogiczne. Szmind, to jest logiczne w każdej sytuacji, nie tylko geja. Ja nie powtarzam tego, co ktoś mi powie.
Szymon Żminda
27 września 2010, 15:54
Kingo, sęk w tym, że jak gej mówi, to jest to prywatne zwierzenie, ale jak ktoś po nim powtórzy, to co powiedział, to się to nazywa naruszeniem prywatności. To jest nielogiczne.
Jurek
27 września 2010, 15:09
Problem w tym, że dużo się mówi o toleracji, choćby dla innych wyznań, ale coraz trudniej w tym kraju o tolerancję dla katolików. Strzał w 10-kę. Już samo to, że pani Radziszewska musi się z tego tłumaczyć jest chore i obrazuje dokąd niektórzy chcą nas poprowadzić. Rozmawiajmy o tych sprawach w swoich środowiskach pracy, w rodzinie, pośród znajomych. Zło sączy się jak jad i zatruwa nasze zycie społeczne.
Józef Więcek
27 września 2010, 14:10
To wszystko jest śmieszne i żałosne jak ci wszyscy pederaści!! A ludziska- jak widać - kupią każde g.. byle jako tako opakować i ...zareklamować na szklanym ekranie. 
Jadwiga Krywult
27 września 2010, 13:44
Niesłusznie dopatrujecie się braku logiki. Ochrona prywatności polega na tym, że nie wolno pytać, ale zainteresowany może mówić, jeżeli chce. Gej może przecież mówić o swojej orientacji (np. biorąc udział w paradzie) i to nie narusza ochrony prywatności, bo nikt go o nic nie pytał i nie zmuszał do zwierzeń.
Szymon Żminda
27 września 2010, 12:36
No tak, ~tereso. Logicznie myślisz. Dlatego nie rozumiesz, ja też. Bo w tym nie ma za grosz logiki :-)
T
teresa
27 września 2010, 11:37
Nie rozumiem.Skoro orientacja seksualna jest sprawą czysto prywatną i nie wolno o nią pytać, to dlaczego odbywają się parady równości,gdzie manifestuje się swój sposób wyrażania seksualnego apetytu? Bo albo się o tym milczy,albo trąbi.No nie?