Tatry: po burzy uszkodzony szlak na Giewont

(fot. PAP/Grzegorz Momot)
PAP / kk

Czwartkowa burza z silnymi wyładowaniami atmosferycznymi spowodowała zniszczenie łańcuchów i kotw zamontowanych w celu ułatwienia wejścia na kopułę szczytową Giewontu. Pioruny rozsadziły również skały na szlaku.

"Wiemy już, że zniszczeniu uległy sztuczne ułatwienia, kotwy i łańcuchy. Pioruny również rozsadziły skały, tak że nawierzchnia będzie wymagała uporządkowania. Niezależnie od czwartkowego zdarzenia na wrzesień był planowany remont szlaku. W tej chwili na pewno zmieni się jego zakres. Trudno nam w tej chwili powiedzieć coś więcej. Nasze służby zabezpieczyły teren, na bieżąco sprawdzają ten rejon. Otworzymy go wtedy, kiedy uznamy, że jest bezpiecznie" - powiedziała PAP Paulina Kołodziejska z Tatrzańskiego Parku Narodowego.

Łańcuchy ubezpieczające wejście na szczyty często przyciągają wyładowania atmosferyczne i często są zrywane po uderzeniu. 15 metrowy stalowy krzyż na szczycie Giewontu dodatkowo podnosi ryzyko uderzenia pioruna. To punkt szczególnie narażony na wyładowania atmosferyczne.

Podczas czwartkowej burzy w Tatrach zostało poszkodowanych ponad 140 turystów przebywających w okolicach Giewontu i Czerwonych Wierchów. Gwałtowne wyładowania atmosferyczne spowodowały śmierć czterech osób, w tym dwojga dzieci. Po słowackiej stronie gór od uderzenia pioruna zmarł czeski turysta.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Tatry: po burzy uszkodzony szlak na Giewont
Komentarze (1)
AK
Andrzej Krakow.pl
24 sierpnia 2019, 06:36
Pojawiły się już wrogie głosy, że "Krzyż nadal zabija ! Usunąć z Giewontu !"    Nie wyobrażam sobie, żeby w ogóle poważnie traktować lewackie i nieliczne zresztą wypowiedzi dotyczące usuwania ważnego narodowego symbolu jakim jest krzyż na Giewoncie. Były to słowa do reszty kompromitujące wypowiadających je w brukowcach dyletantów, ludzi nie mających bladego pojęcia na temat natury wyładowań atmosferycznych. Giewont jest pierwszym stromym, wybitnym szczytem patrząc od strony Zakopanego i zarazem nieco odsuniętym od głównych masywów Tatrzańskich, dlatego każda zbliżająca się do niego "naładowana" chmura burzowa ma pierwszą okazję do wyrównania potencjałów. To właśnie jest główną przyczyną częstych wyładowań nad Giewontem, a nie krzyż, który tylko przejmuje ich dużą część - gdyby go nie było, pioruny równie często biły by w ten szczyt... Trzeba pamiętać, że w Tatrach strefa rażenia tzw. "napięciem krokowym" sięga bardzo daleko (co najmniej kilkadziesiąt metrów) od punktu uderzenia pioruna ze względu na słabe przewodnictwo skał. Dlatego przy braku schronienia należy odrzucić metalowe ostrza jak czekan itp., zejść jak najniżej, skulić się, przykucnąć (nie pod drzewem itp.), złączyć stopy razem, niczego nie dotykać i nie podpierać się i tak przeczekać pobliskie wyładowania.