"To w ogóle były ciekawe wybory w skali kraju"
Niezależni kandydaci na prezydentów, którzy umieścili w samorządzie swoich radnych to nowy, interesujący trend w wyborach samorządowych - ocenił prof. Henryk Domański z Instytutu Socjologii i Filozofii PAN.
- To w ogóle były ciekawe wybory w skali kraju - wiele reelekcji prezydentów, wójtów i burmistrzów w pierwszej turze, ale też niekiedy zaskakujące wyniki i brak jednoznacznej tendencji zarówno gdy chodzi o zwycięstwa jakiejś opcji na danym terenie, jak też występujących tam konfiguracji - powiedział prof. Domański.
Według niego, nowym trendem jest znaczący wynik, jaki uzyskały w wyborach do rad gmin, powiatów i sejmików wojewódzkich komitety wyborcze niezależnych kandydatów na prezydentów, niepopieranych przez centralne partie - np. komitet Rafała Dutkiewicza we Wrocławiu.
- To świadczy o pewnej popularności kandydatów niezależnych i ich zdolności do strategicznego myślenia i dojrzałości politycznej. Dutkiewicz powołał swój komitet, by mieć silniejszą pozycję w regionie i zabezpieczyć sobie szerokie poparcie - choć nie udało mu się to w całości, bo na Dolnym Śląsku zwyciężyła PO, a jego ugrupowanie zdobyło niecałe 20 procent - powiedział prof. Domański.
W jego opinii, niektóre osobistości z samorządów lokalnych będą zdolne stworzyć swoje środowisko polityczne - oprócz Dutkiewicza może to być prezydent Gdyni Wojciech Szczurek, prezydent Katowic Piotr Uszok czy prezydent Krakowa Jacek Majchrowski. Socjolog nie sądzi jednak, by dało się to przełożyć w przyszłości na szczebel wyborów parlamentarnych czy prezydenckich.
- Dotychczasowe doświadczenia na to nie wskazują, poza tym system wyborczy i system finansowania partii politycznych na to nie pozwala. Niby oczekujemy, że na naszej scenie politycznej coś drgnie, ale nie sądzę, by były to oczekiwania mające możliwość się ziścić. Nie widzę w tym jednak nic dysfunkcjonalnego - uznał.
Pytany o niewielkie niedoszacowanie w sondażach wyniku PSL w wyborach do sejmików wojewódzkich i przeszacowanie rezultatu PO profesor uznał, że nie dostrzega błędów w metodologii pracowni sondażowych.
- Nie mamy podstaw do stwierdzenia, czy był błąd, czy nie. Wynik - ten prawdziwy, podany przez PKW, w porównaniu z tym sondażowym - dotyczy różnych zachowań. Wynik sondażowy odzwierciedla postawy czy preferencje zachowań wyborczych w momencie robienia sondażu, a wynik głosowania z PKW - pokazuje, jakie decyzje wyborcy podjęli w trybie głosowania - podkreślił.
Przypomniał on, że w sondażach typu exit poll (przeprowadzane wśród wyborców pod lokalami do głosowania) pewien wpływ na odpowiedzi udzielane przez ankietowanych ma tzw. efekt poprawności.
- Ten efekt każe przyznawać się do zachowań, które nie miały miejsca, ale są zgodne z pewnymi normami głoszonymi przez autorytety czy media - do których warto się dostosować - a głupio się przyznać przed ankieterem do dokonanego wyboru - wyjaśnił, nawiązując do wyników wyborów w Krakowie - gdzie niedzielny sondaż TNS OBOP dał zwycięstwo kandydatowi PO Stanisławowi Kracikowi nad urzędującym prezydentem Jackiem Majchrowskim.
- Trzeba być mieszkańcem Krakowa, by wiedzieć, co tam jest normą, a co nie i dlaczego ankietowani tak odpowiedzieli, że głosowali na Kracika, a nie na Majchrowskiego. Ale to właśnie ten efekt poprawności może być odpowiedzialny za takie zniekształcenie wyniku - błędu w sztuce tu nie widzę - ocenił prof. Domański.
Skomentuj artykuł