"To wielka postać muzyki polskiej i światowej"
- Pozostają wspomnienia, ale muzyka, którą napisał Wojciech Kilar, zawsze będzie obecna. Zwłaszcza, że była to muzyka niezwykle zróżnicowana. Muzyka, która miała wśród adresatów każde pokolenie i każdego odbiorcę o różnych estetykach - tak o zmarłym kompozytorze powiedział w TVP Info minister kultury Bogdan Zdrojewski.
- Wydaje mi się, że Wojciech Kilar to jedna z najważniejszych postaci polskiego życia muzycznego. Nie tylko ostatnich lat, ale osoba obdarzona nieprawdopodobnym wyczuciem, wrażliwością, umiejętnościami i też taką nadzwyczajną skromnością. Mówię i o człowieku i o jego muzyce - powiedział o Wojciechu Kilarze minister Bogdan Zdrojewski.
- Patrząc natomiast na dzieła, na rzeczy dokonane przez Wojciecha Kilara, na pewno będziemy zawsze mówili, że w muzyce filmowej to postać klasy światowej - dodał minister kultury.
- Wojciech Kilar pisał przede wszystkim z własnej potrzeby i pewnych przesłań, które były dla niego istotniejsze. Natomiast patrząc na filmografię można powiedzieć, że tam znajdowały się zamówienia i to nadzwyczajne. Filmografia jest bardzo zróżnicowana. Z jednej strony była to muzyka chyba do najbitniejszego polskiego filmu "Ziemia obiecana", a z drugiej strony do filmów takich jak "Dracula", "Korczak" czy "Trędowata". Skala jest nieprawdopodobna - dodał Zdrojewski.
- Kilar współpracował z różnymi reżyserami. Było to pokolenie i Wajdy i Kutza - wspominał minister. - Jest mi bardzo smutno - dodał minister w TVP Info.
Dyrygent i przyjaciel zmarłego w niedzielę Wojciecha Kilara Antoni Wit powiedział o kompozytorze:
"Wojciech Kilar to wielka postać muzyki polskiej i światowej. W repertuarze pozostaną jego arcydzieła jak +Krzesany+, +Kościelec+ czy +Orawa+. Był też znakomitym twórcą muzyki do sztandarowych obrazów filmowych, np. +Pana Tadeusza+ Andrzeja Wajdy czy filmów śląskich Kazimierza Kutza.
To był niezwykle prawy człowiek, który w życiu kierował się wyśrubowanymi zasadami etycznymi. Nie lubił źle mówić o ludziach. Dzielił się z innymi tym, co miał. Dzięki m.in. takim osobom jak on został założony i funkcjonuje Dom Muzyka Seniora (w Kątach pod Warszawą). W pamięci wszystkich zapisze się na długo.
Bywałem u niego w domu w Katowicach, szczególnie wówczas, gdy żyła jego żona. Uczestniczyliśmy wspólnie w koncertach kompozytorskich w całej Polsce. Nagrywaliśmy płyty i muzykę do filmów, m.in. poloneza do +Pana Tadeusza+. Nie spodziewaliśmy się takiego spektakularnego sukcesu; że polonez ten będzie w Polsce tak często grany."
B. dyrektor Teatru Wielkiego, b. minister kultury Waldemar Dąbrowski o Wojciechu Kilarze:
"Wojciech Kilar był jednym z filarów, gigantów kultury polskiej w najszerszym rozumieniu tego słowa, bo przecież nie tylko jako wybitny kompozytor, który dopełniał tej wspaniałej trójcy: Penderecki, Lutosławski, Górecki i właśnie Wojtek jako czwarty w sposób absolutnie naturalny przynależny do tego grona. Był także kimś w rodzaju myśliciela, a dla nas, ludzi, którzy go bliżej znali - autorytetem, o który można się było oprzeć. To nie znaczy, że akceptowaliśmy wszystko co powiedział czy myślał, ale zawsze był ważnym punktem odniesienia.
Jako twórca, kompozytor - kompletny, obejmujący wszystkie pola twórczości muzycznej - od symfonicznej, poprzez kameralną, utwory wokalno-instrumentalne, a nawet takie dające szansę popisów wirtuozerskich na jednym instrumencie. Szczególnie barwny był wątek jego twórczości inspirowany folklorem góralskim - sam mi kiedyś mówił, że z tych utworów był prawie zawsze bardzo zadowolony, a w szczególności z Orawy, która zamykała ten cykl.
I oczywiście gigant muzyki filmowej, jeden z największych w historii nie tylko polskiego, ale i światowego kina. Gdyby miał skłonność do podróżowania, do życia w dobrych hotelach i salonach tego świata, z całą pewnością byłby dzisiaj w Hollywood wielbiony jako twórca niezliczonej liczby wielkich filmów. A dla nas pozostanie jako człowiek z pozoru osobny i odległy od innych, od sytuacji towarzyskich, a tak naprawdę niezwykle ciepły, serdeczny, z pewnym zacięciem filozoficznym, ale jednocześnie obdarzony poczuciem humoru i talentem do przyjaźni. Bo umiał tym, których polubił i cenił dużo zaofiarować".
Jerzy Hoffman, reżyser i scenarzysta filmowy o zmarłym w niedzielę Wojciechu Kilarze:
"Był kompozytorem wielkiej klasy, kino czuł i rozumiał jak mało kto. To się nieczęsto zdarza. Rzecz polega na tym, że film składa się z szeregu elementów - jest i obraz, i dźwięk - w sensie efektów, muzyka, scenografia i kostiumy, a przede wszystkim aktorzy. I chodzi o to, żeby żaden z tych elementów nie grał tylko i wyłącznie dla siebie. Chodzi o to, żeby to wszystko tworzyło ensemble, całkowitą jedność. Żeby - jeżeli słucham muzyki - to ta muzyka nie jest koncertem samym dla siebie, ale dopomaga widzowi w odbiorze obrazu i nastroju - takiego, jaki zamierzył reżyser. Kilar to rozumiał. Współpraca z nim była nie tylko owocna. Wspominam ją też bardzo, bardzo sympatycznie.
Jestem niezwykle zaskoczony i zmartwiony jego śmiercią. Pomimo wielu planów współpracowaliśmy de facto raz, ale zrobił mi fantastyczną muzykę (do +Trędowatej+ - PAP). Przed zdjęciami omawialiśmy obraz, mówiliśmy o ogólnym nastroju, ogólnym sensie, że nie ma to być pastisz, a melodramat. Efekt muzyczny nie mnie oceniać, bo trudno oceniać własne filmy. Z tego co wiem, to muzyki słucha się wspaniale i świetnie współgra z obrazem".
Skomentuj artykuł