Trwa protest rodziców niepełnosprawnych dzieci
(fot. PAP/Leszek Szymański)
PAP / mh
W Sejmie kolejny dzień protestują rodzice niepełnosprawnych dzieci. Domagają się podniesienia wysokości świadczeń pielęgnacyjnych dla rodziców opiekujących się takimi dziećmi do wysokości płacy minimalnej. W sobotę odrzucili propozycje premiera w tej sprawie.
Od środy w Sejmie protestuje ok. 20 osób - rodzice ze swoimi niepełnosprawnymi dziećmi. Domagają się m.in. natychmiastowej podwyżki świadczenia pielęgnacyjnego, które otrzymują rezygnujący z pracy rodzice niepełnosprawnych dzieci, a także uzawodowienia tej opieki. Zapowiadają, że będą w Sejmie do skutku.
Protestujący domagają się, by zasiłek pielęgnacyjny dla rodzica z tytułu całkowitej rezygnacji z pracy wzrósł z 820 zł obecnie do poziomu płacy minimalnej brutto ( w 2014 r. jest to 1680 zł) nie w kolejnych latach, ale jeszcze w 2014 r. Jest to ich główny postulat. Rodzice zarzucają ministrom z rządu Donalda Tuska, że od dłuższego czasu ich zwodzą, a składane obietnice nie są realizowane.
Po sobotnim spotkaniu z premierem część protestujących opuściła Sejm. Pozostała jednak kilku osobowa grupa rodziców, która, nieusatysfakcjonowana rozwiązaniem zaproponowanym przez Tuska, zapowiada kontynuację protestu. Rodzice wraz ze swoimi niepełnosprawnymi dziećmi spędzili noc na prowizorycznych posłaniach. Na barierkach sejmowych ciągle wywieszone są flagi z napisem "protest okupacyjny".
Przed budynkiem Sejmu pojawiają się kolejni rodzice, którzy próbują dołączyć do protestującej grupy. Z powodu braku przepustek, proszą polityków o umożliwienie im wejścia do budynku.
Premier spotkał się z protestującymi w piątek, po powrocie z Brukseli. Na kolejnym spotkaniu, w sobotę wieczorem, zapowiedział, że w ciągu kilkudziesięciu godzin ma powstać projekt ustawy, która podwyższy świadczenie pielęgnacyjne, a we wtorek ma zapaść decyzja o przesunięciu środków w budżecie państwa - z planu na budowę i remonty dróg lokalnych na wzrost świadczeń.
Jak poinformował, od 1 maja świadczenie dla rodzica opiekującego się niepełnosprawnym dzieckiem wyniesie 1 tys. zł netto, od 1 stycznia 2015 r. kwota ta ma wynieść 1,2 tys. zł, a od 1 stycznia 2016 r. osiągnie wysokość płacy minimalnej, co na rękę oznacza 1,3 tys. zł. Obecnie zasiłek składa się z kwoty świadczenia i 200 zł z rządowego programu, które jest nieoskładkowane - oznacza to, że składki na ubezpieczenie odprowadzane są od tej kwoty. Premier przekonywał, że osiągnięcie poziomu płacy minimalnej jest w tej chwili niemożliwe.
Propozycja Tuska została odrzucona przez protestujących w Sejmie rodziców. Radzili oni wczoraj premierowi, by ją "przemyślał" i "jeszcze raz poszukał środków". Szef rządu zaznaczał jednak, że to jedyna propozycja, za którą może wziąć w tym momencie odpowiedzialność.
Protestujący w Sejmie rodzice proszą o pomoc prezydentową
Protestujący w Sejmie rodzice niepełnosprawnych dzieci w niedzielę zwrócili się o pomoc do prezydentowej Anny Komorowskiej. "Czekamy na panią i w tej chwili jest pani jedyną naszą nadzieją" - napisali w liście skierowanym do pierwszej damy.
Protestujący, z którymi spotkał się w sobotę premier Donald Tusk, odrzucili jego propozycję dotyczącą wysokości świadczenia pielęgnacyjnego. Według szefa rządu od 1 maja miałoby ono wzrosną do 1 tys. zł netto, od 1 stycznia 2015 r. do 1200 zł, a od 2016 r. do wysokości płacy minimalnej brutto. Protestujący od początku domagają się jednak, by świadczenie to wzrosło z 820 zł obecnie do wysokości płacy minimalnej (w 2014 r. jest to 1680 zł brutto) już teraz.
Po sobotnim spotkaniu z premierem zdecydowali się zwrócić o pomoc do prezydentowej.
"Napisaliśmy list do pani prezydentowej: +Szanowna pani prezydentowo. Nasze niepełnosprawne od urodzenia dzieci potrzebują wsparcia. Czas mija. Jesteśmy zmęczeni i zdesperowani. Prosimy panią o pomoc. Czekamy na panią i w tej chwili jest pani jedyną naszą nadzieją. Rodzice niepełnosprawnych dzieci od urodzenia+" - odczytali protestujący treść listu podczas niedzielnego spotkania z dziennikarzami.
Premier spotkał się z protestującymi dwa razy - w sobotę i w piątek, po powrocie z Brukseli. Na sobotnim spotkaniu zapowiedział, że w ciągu kilkudziesięciu godzin ma powstać projekt ustawy, która podwyższy świadczenie pielęgnacyjne, a we wtorek ma zapaść decyzja o przesunięciu na ten cel środków w budżecie państwa z planu na budowę i remonty dróg lokalnych. Po sobotnim spotkaniu część rodziców zdecydowała się na zakończenie protestu.
Jak powiedział w niedzielę prezes PiS Jarosław Kaczyński, który w piątek rozmawiał z protestującymi, jego ugrupowanie zamierza "wykorzystywać wszystkie możliwości", by skłonić rząd Donalda Tuska i jego samego do rozwiązania tej "niezwykle ważnej z punktu widzenia interesów dzieci niepełnosprawnych, ale także niezwykle ważnej moralnie kwestii".
"To jest taka sprawa, która jest swego rodzaju wskaźnikiem, wykładnikiem działania państwa; działania państwa tam, gdzie kwestie moralne, gdzie kwestie zobowiązań wobec tych, którzy zostali potraktowani przez los szczególnie okrutnie, pokazują, jakie to państwo jest, jaka jest ta władza. Jeżeli ta władza nie jest w stanie wykazać empatii, nie jest w stanie wykazać współczucia, mówię tutaj oczywiście o współczuciu czynnym, takim które prowadzi do jakiejś poprawy losu, to pokazuje po prostu swoją twarz" - ocenił Kaczyński.
W niedzielę swoje koncepcje dotyczące znalezienia pieniędzy dla rodziców dzieci niepełnosprawych przedstawili europoseł Zbigniew Ziobro i Arkadiusz Mularczyk, szef klubu parlamentarnego Solidarna Polska. "Chcemy wskazać konkretne źródła dochodów, którymi dysponuje rząd i za pomocą których może wywiązać się ze złożonych przez siebie obietnic" - zapowiedział Ziobro.
Jak mówił, źródła te widzi we wzroście dochodów z tytułu akcyzy i podatku z VAT: "nie trzeba nikomu niczego odbierać, wystarczy tylko chcieć korzystać z tych pieniędzy, które już wpłynęły do budżetu" - przekonywał Ziobro. Klub proponuje także wprowadzenie podatku od banków i hipermarketów; "da to w ciągu roku zysk minimum rzędu ośmiu miliardów złotych" - wyliczał Ziobro. Jak podkreślił, pismo z propozycją Solidarnej Polski trafi do premiera Tuska.
Protestujących w Sejmie odwiedziły także wicemarszałkini Sejmu Wanda Nowicka i kandydatka do Parlamentu Europejskiego z listy koalicji Europa Plus Twój Ruch Dorota Gardias. "Protestujący są zdeterminowani. Nie sądzę, by dali się "odesłać z kwitkiem". Ich oczekiwania nie są tak wielkie, mówimy o kwocie niecałych 300 złotych" - oceniła Nowicka w rozmowie z PAP.
Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Skomentuj artykuł