Tusk: bezpieczeństwo zawsze najważniejsze
NATO, własna armia i pozycja polityczna Polski to, według premiera Donalda Tuska, filary bezpieczeństwa kraju. Tusk, który z okazji 15-lecia członkostwa w NATO odwiedził w poniedziałek Nadbrzeżny Dywizjon Rakietowy, podkreślił, że bezpieczeństwo jest najważniejsze.
NATO jest najbezpieczniejszym sojuszem w historii, w jakim uczestniczy Polska - ocenił premier, któremu w wizycie w Siemirowicach (woj. pomorskie) towarzyszyli minister obrony Tomasz Siemoniak i dowódca generalny rodzajów sił zbrojnych gen. broni Lech Majewski.
Jak podkreślił szef rządu, Polska jest "rzetelnym, solidnym i zdolnym do poświęceń członkiem sojuszu". "Jesteśmy też coraz lepiej przygotowani do obrony naszych granic" - dodał. Premier zaznaczył, że władze obserwują wydarzenia za wschodnią granicą, zapewnił zarazem, że nie ma zagrożenia dla Polaków i polskich granic.
Jako filary polskiego bezpieczeństwa premier oprócz członkostwa w NATO wymienił wyposażenie i morale armii oraz pozycję Polski w polityce międzynarodowej.
Szef rządu podkreślił, że sto miliardów złotych, zapisane w planie modernizacji technicznej wojska na lata 2013-22, stają się szczególnie istotne w obecnych czasach. Podkreślił, że wojsko jest dobrze wyposażone i wyszkolone, by wykorzystywać możliwości coraz nowszego sprzętu. Jednak - podkreślił Tusk - "bez odwagi, determinacji, zdolności do poświęcenia same kwalifikacje i sprzęt niewiele by dały".
"Tylko ten może liczyć na wsparcie sojuszników, kto potrafi sam możliwie długo się obronić; świat jest gotów pomagać tym, którzy sami sobie są gotowi pomagać" - dodał. "Jesteśmy tu nie po to, by prężyć muskuły" - zastrzegł. "Tym, którzy pytają, czy nie szkoda pieniędzy, mówię, że nasze bezpieczeństwo zawsze będzie najważniejsze" - dodał premier.
Jako trzeci filar bezpieczeństwa wymienił pozycję polityczną Polski, to, "co jesteśmy w stanie zrobić w Europie", w tym wschodni wymiar polskiej polityki zagranicznej.
Według Tuska oprócz skutecznych środków obrony bezpieczeństwo Europy wymaga niezależności surowcowej, energetycznej i finansowej. Ocenił, że wydarzenia na Ukrainie wymagają korekty podejścia UE do polityki energetycznej i klimatycznej.
Poinformował, że chce o tym rozmawiać w środę z kanclerz Niemiec Angelą Merkel. "W tej sprawie będę dość jednoznacznie formułował nasze opinie na temat zagrożeń politycznych płynących z uzależnienia od gazu i pieniędzy rosyjskich. Dotyczy to nie tylko Niemców, ale Niemcy są dość dobitnym przykładem tego zjawiska w ostatnich latach" - dodał.
Zdaniem Tuska Polska ma obowiązek wezwać wszystkie kraje europejskie, by bardzo poważnie potraktowały, także w przyszłości, sytuację za wschodnią granicą UE. "Tylko wspólna determinacja europejska da nam dobre rozwiązanie kryzysu ukraińskiego" - powiedział.
Podczas wizyty premier i minister obrony narodowej zapoznali się ze sprzętem Nadbrzeżnego Dywizjonu Rakietowego (NDR). Spotkali się z żołnierzami jednostki i zjedli z nimi posiłek.
Siemoniak przypomniał, że NDR jest jednym z "polskich kłów" - elementem programu budowania zdolności odstraszania, ogłoszonego przez premiera w ub.r. w Łasku.
Wizytowana jednostka powstała 1 stycznia 2011 r. Wchodzi w skład 3. Flotylli Okrętów w Gdyni. Jej uzbrojeniem są norweskie przeciwokrętowe rakiety typu NSM (Naval Strike Missile) o zasięgu ok. 200 km wyposażone w odłamkową głowicę o wadze 125 kg.
Pierwszych 12 pocisków dywizjon otrzymał w 2012 r. Ich dostawy mają trwać do 2016 r. Jednostka powinna otrzymać łącznie 50 rakiet. Wartość całego kontraktu producentem pocisków, norweską firmą Kongsberg to 924 mln zł.
Premier Tusk zwrócił uwagę, że wyposażenie NDR, uzbrojonego w rakiety norweskiej firmy Kongsberg, to w dużej mierze produkty polskiego przemysłu - z Jelcza pochodzą mobilne platformy, na których umieszczono wyrzutnie, stanowiska dowodzenia, kierowania ogniem, stacje radarowe i centra łączności, a elektronika, w tym urządzenia radiolokacyjne, to m. in. produktu Radwaru i Centrum Techniki Morskiej.
Techniczną gotowość do działania NDR osiągnął pod koniec czerwca 2013 r. Pełną zdolność bojową jednostka ma uzyskać po zakończeniu dostaw rakiet.
Szef MON podkreślił, że Polska "jest liderem, jeśli chodzi o wzrost wydatków obronnych" - w ostatnich latach zwiększyła nakłady na ten cel o 25 procent, podczas gdy gdzie indziej wzrost wynosił po kilka procent lub był ujemny.
Zaznaczył, że wysiłek finansowy i modernizacyjny nie jest kwestią ostatnich tygodni. "Od dawna pracujemy nad tym, by polskie siły zbrojne były gotowe" - powiedział.
Pytany o przylot amerykańskich F-16 na ćwiczenia do Polski Siemoniak podkreślił, że przed tygodniem strona polska zwróciła się, by przyspieszyć i zwiększyć ćwiczenia planowane na marzec "w dość małej skali", a w środę była pozytywna odpowiedź USA. "To była nasza prośba, bardzo doceniamy, że była tak szybka i znacząca reakcja" - powiedział Siemoniak.
Szef MON podkreślił, że odpowiedź sekretarza obrony USA Chucka Hagela była bardzo szybka. "Od niedzieli do czwartku będą przybywały poszczególne komponenty. Szczegóły pozostawmy wojskowym. To jest minimum te 12 samolotów F-16, 300 żołnierzy personelu plus cała obsługa, samoloty transportowe. Zobaczymy, różne opcje rozważamy" - powiedział Siemoniak.
Skomentuj artykuł