W Polsce mamy prawo prasowe jeszcze z PRL
W środę Trybunał Konstytucyjny ma badać, czy dopuszczalne jest karanie za niezarejestrowanie czasopisma - co przewiduje Prawo prasowe, pochodzące jeszcze z PRL.
Pięciu sędziów TK rozstrzygnie skargę konstytucyjną Wojciecha Skrzypczyka, którego oskarżono o taki czyn (proces wprawdzie umorzono, ale po wyroku stracił mandat radnego Chojny w Wielkopolsce). Kwestionuje on zgodność z konstytucją oraz europejską Konwencją o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności m.in. karania grzywną lub ograniczeniem wolności za przestępstwo wydawania czasopisma niezarejestrowanego przez sąd.
Zapisy takie znajdują się w Prawie prasowym z 1984 r. Stanowi ono, że wydawanie dziennika lub czasopisma wymaga rejestracji w sądzie. Wniosek o rejestrację ma zawierać m.in. tytuł, siedzibę i dokładny adres redakcji, częstotliwość ukazywania się, dane naczelnego oraz wydawcy. Sąd odmawia rejestracji, jeśli wniosek nie zawiera tych danych lub jeśli naruszałoby to prawa do ochrony tytułu już istniejącego. Wydawanie pisma można zacząć, jeśli sąd nie rozstrzygnął wniosku o rejestrację w 30 dni.
Według autora skargi przepisy takie naruszają konstytucyjną zasadę wolności poglądów, gdyż ograniczają w sposób nieusprawiedliwiony i nieproporcjonalny wolność ich wyrażania oraz rozpowszechniania informacji. Zdaniem skarżącego już sam obowiązek rejestracji czasopisma jest niezgodny z konstytucją i prawem międzynarodowym - z powodu nieproporcjonalności ograniczenia zasady wolności prasy. Skarga kwestionuje też obowiązek podawania we wniosku rejestracyjnym poszczególnych danych (poza obowiązkiem podania tytułu) oraz uniemożliwienie rozpoczęcia wydawania czasopisma przed rozstrzygnięciem wniosku o jego rejestrację.
Skrzypczyka oskarżono o to, że w latach 2004-2005 wydawał jako radny Chojny czasopismo bez wymaganej rejestracji pt. - Bez cenzury. Niezależny Biuletyn Informacyjny". Media pisały, że on sam to pismo składał, odbijał na ksero kilkaset egzemplarzy i roznosił po domach. Pismo ostro krytykowało władze gminy, które zawiadomiły prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przez niego przestępstwa. Próbę rejestracji pisma Skrzypczyk - który uważał, że jego biuletyn nie powinien podlegać prawu prasowemu - podjął dopiero po tym zawiadomieniu.
Początkowo Sąd Rejonowy w Gryfinie w 2006 r. uniewinnił go. Uznał, że biuletyn był czasopismem w świetle prawa prasowego, ale Skrzypczyk "pozostawał w usprawiedliwionym błędzie co do tego". Po apelacji prokuratury Sąd Okręgowy w Szczecinie uchylił ten wyrok. W ponownym procesie SR uznał w 2007 r. go za winnego i wymierzył mu karę grzywny, bo "nie mógł w usprawiedliwiony sposób pomylić się co do bezprawności czynu". W wyniku apelacji obrony w 2007 r. SO zmienił wyrok: warunkowo umorzył postępowanie na 2 lata oraz nałożył na oskarżonego świadczenie pieniężne. Po prawomocnym wyroku Skrzypczyk stracił mandat radnego.
Prokurator Generalny uznał zaskarżone przepisy za zgodne z konstytucją. Powołał się na fakt, że TK już w 2007 r. uznał, że karalność wydawania pisma bez rejestracji nie jest sprzeczna z konstytucją. Chodzi bowiem o niedopuszczenie na rynek tytułów prasowych, których rejestracja naruszałaby prawa do ochrony tytułów już istniejących. Także Sejm nie wnosi o uznanie niekonstytucyjności zaskarżonych przepisów.
Rozprawie będzie przewodniczył sędzia Piotr Tuleja, a sprawozdawcą będzie sędzia Adam Jamróz.
W 2010 r. Sąd Najwyższy orzekł, że także gazeta wydawana w internecie musi być rejestrowana sądownie, tak jak prasa "papierowa". SN oddalił wtedy kasację Rzecznika Praw Obywatelskich, który prezentował odmienny pogląd w głośnej sprawie wydawcy strony www.gazetabytowska.pl. RPO chciał uchylenia wyroków sądów, które orzekły winę Leszka Szymczaka. W 2005 r. przez pół roku prowadził on stronę www.gazetabytowska.pl. Został oskarżony przez prokuraturę o to, że bez rejestracji "wydawał dziennik w postaci publikacji internetowych". Sąd Rejonowy w Słupsku uznał ten czyn za złamanie Prawa prasowego, a postępowanie wobec Szymczaka warunkowo umorzył. Sąd Okręgowy w Słupsku w 2008 r. utrzymał wyrok.
SN nie podzielił poglądów Rzecznika, a jego kasację uznał za "oczywiście bezzasadną". Sędzia SN Jacek Sobczak podkreślał, że przepisu definiującego druk periodyczny w rozumieniu Prawa prasowego nie należy czytać w oderwaniu od innych przepisów. - "Matysiakowie" w radiu to nie jest "prasa", ale serwis informacyjny w tej samej rozgłośni - już jest. Western "Rio Bravo" w telewizji to nie jest prasa, a wiadomości - tak - wyjaśniał obrazowo. Zarazem SN wskazał, że obowiązek rejestracji tytułów ma na celu ochronę istniejącego tytułu prasowego. Zdaniem Sobczaka, "być może w innym społeczeństwie, gdzie szacunek dla prawa jest wyższy niż u nas, nie byłoby konieczności sądowej rejestracji tytułów prasowych".
W Prawie prasowym jest m.in. taki zapis: "Redaktorem naczelnym dziennika lub czasopisma nie może być osoba skazana za zbrodnie przeciwko podstawowym interesom politycznym i gospodarczym Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej". Prawo prasowe przewiduje też powołanie Rady Prasowej przy Prezesie Rady Ministrów - takiego organu nie ma.
Nowelizację Prawa prasowego od dłuższego czasu przygotowuje resort kultury. Zapowiadał on na grudzień przedstawienie projektu nowelizacji.
Skomentuj artykuł