Wassermann: Zapytają mnie o rozmiar butów?

Zbigniew Wassermann stanął dziś przed komisją śledczą (fot. PAP/Tomasz Gzell)
PAP / wab

Zbigniew Wassermann stawił się przed sejmową komisją śledczą ds. wyjaśnienia tzw. afery hazardowej. Komisja w trybie niejawnym ma dokończyć przesłuchanie posła PiS rozpoczęte pod koniec grudnia ub.r. na posiedzeniu jawnym.

Niedługo po rozpoczęciu przesłuchania została ogłoszona przerwa w posiedzeniu komisji. Zdaniem Wasseramanna ogłoszenie przerwy źle świadczyło o standardzie pracy komisji hazardowej i może zapowiadać "powtórkę tego, co było na jawnym posiedzeniu". – Komisja jest nieprzygotowana do zadawania pytań, nie ma dokumentów, nie ma eksperta – mówił dziennikarzom poseł PiS.

– Na moje pytanie, dlaczego w tak wrażliwej i specjalistycznej wiedzy jak służby specjalne komisja nie wspomaga się ekspertem, przewodniczący odpowiedział: "muszę". Skoro musi, to wie dlaczego musi i przerwa jest dlatego, by przynajmniej można było wiedzieć, o co pytać i wiedzieć o które dokumenty chodzi – powiedział poseł PiS.

Zdaniem Wassermanna szef komisji Mirosław Sekuła "musi", ponieważ "takie jest polecenie tych, którzy czuwają nad tym, jak ma pracować komisja i co z tej pracy ma wynikać". – To przecież nie moje słowa tylko prominentów PO, którzy powiedzieli, że ta komisja niczego nigdy nie wyjaśni. Wiedzieli to z góry zanim jeszcze Sejm zdecydował o powołaniu komisji śledczej – powiedział poseł PiS.

– Jeśli tak wpływową osobę w sferze bezpieczeństwa, spraw wewnętrznych, służb specjalnych jak Grzegorz Schetyna przenosi się do Sejmu i premier mówi o wojnie i wiadomo, że płaszczyzną tej wojny może być komisja, to już dalej nie chcę spekulować, ale każdy może sobie dokończyć – dodał Wassermann.

Wassermann zeznawał już na posiedzeniu jawnym komisji 28 grudnia ub.r. Wtedy – na wniosek posła PO Jarosława Urbaniaka – komisja zdecydowała, że dokończy przesłuchanie Wassermanna w trybie niejawnym. Urbaniak uzasadniał swój wniosek koniecznością skonfrontowania wypowiedzi świadka z niejawnymi dokumentami.

Komisja śledcza tak zaskakująco się zachowuje, że nie wiem czy nie będą mnie pytali o rozmiar butów i o wymiary w pasie – powiedział Wassermann dziennikarzom przed przesłuchaniem. – Dzisiaj na przykład bardzo dużo czasu poświęcili wykształceniu pani poseł Kempy – dodał, nawiązując do serii pytań posłów PO zadanych Beacie Kempie (PiS) przesłuchiwanej wcześniej na otwartym posiedzeniu komisji śledczej.

Szef komisji Mirosław Sekuła przekonywał, że przesłuchanie Wassermanna w trybie niejawnym ma wyjaśnić wątpliwości, które powstały w trakcie jego poprzedniego spotkania z komisją.

Wassermann – podobnie jak Kempa – został wyłączony z komisji śledczej w związku z tym, że w 2007 r. jako koordynator ds. służb specjalnych zgłosił uwagi do projektu zmian w ustawie o grach losowych i zakładach wzajemnych. Posłowie PO, którzy wnioskowali o wyłączenie dwójki posłów PiS, uzasadniali, że oboje uczestniczyli w procesie legislacyjnym, który bada komisja śledcza i dlatego muszą stawić się przed nią jako świadkowie.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Wassermann: Zapytają mnie o rozmiar butów?
Komentarze (2)
T
tad
5 stycznia 2010, 21:35
To są jak zwykle krętactwa PO . 
Józef Więcek
5 stycznia 2010, 17:05
Za niedługo okaże się, że to Kempa i Wasserman są winni afery hazardowej!! Las Tuskas!