Wigilie dla bezdomnych i samotnych w Polsce

Wigilia dla ubogich, samotnych i potrzebujących w Gdańsku (fot. PAP / Roman Jocher)
PAP / KAI / wm

W wielu miastach w Polsce organizowane są dziś wieczerze wigilijne dla osób potrzebujących, samotnych lub bezdomnych. W przygotowaniu posiłków zaangażowane są zarówno organizacje bezpośrednio związane z Kościołem jak również prywatni restauratorzy.

Katowice

726 osób, którym doskwiera bieda, samotność lub bezdomność, zjadło w piątek po południu wigilijny posiłek w siedzibie Górnośląskiego Towarzystwa Charytatywnego w Katowicach.

DEON.PL POLECA

W południe przed drzwiami Towarzystwa przy ulicy Jagiellońskiej w centrum miasta ustawiła się kilkusetosobowa kolejka. - Przychodzi człowiek co rok, bo tu widzi, że jest wielu innych, jak on. To podnosi na duchu - trochę. Jedzenie jest, są kolędy, ale jakoś tak - wiadomo - trochę smutno. Takie święta - powiedział PAP stojący w kolejce pan Piotr.

Jak mówił założyciel Towarzystwa, Dietmar Brehmer, choć przed posiłkiem spodziewanych było ok. tysiąca osób, nawet jeśli ta liczba okazała się mniejsza, to i tak jest dużo. Wskazywał, że liczba bezdomnych rośnie - jeśli jeszcze kilka lat temu kuchnia towarzystwa wydawała w zwykłe dni po 250-300 obiadów, teraz ta liczba sięga nawet 400.

- Przed dwoma tysiącami lat taki człowiek z Nazaretu powiedział, że zawsze będziemy mieć tych biednych - podkreślił Brehmer dodając, że nie wiadomo, czy na biedę jest jakieś lekarstwo. - Nie jestem marzycielem. Tak po prostu jest. My musimy tylko tworzyć warunki, żeby dostali ciepły posiłek i mieli wrażenie, że ktoś się nimi zajmuje i opiekuje - wyjaśnił.

Brehmer nie wierzy w likwidację biedy, uważa jednak, że możliwa jest poprawa polityki społecznej państwa. - Jest bardzo dużo osób w wieku poprodukcyjnym, emerytów, rencistów - samych. Gdyby zrobić tak, żeby ci ludzi mogli nam i tym ludziom pomóc - oni też nie byliby samotni. W tym kraju nie wytworzyła się atmosfera i tradycja wzajemnej pomocy - ocenił.

Brehmer przyznał też, że osoby przychodzące na świąteczne posiłki do siedziby Towarzystwa zwykle niewiele mówią. - Co tu mówić, jak człowiek jest bezdomny, nie ma domu, żadnej radości. Jego podstawową rzeczą jest najpierw mieć dach nad głową i jedzenie - to przede wszystkim zaspokajamy tutaj - wskazał.

Podczas świątecznych posiłków wolontariusze Towarzystwa starają się tworzyć atmosferę braterstwa, ale to niełatwe - tworzenie dobrej atmosfery w takich sytuacjach wymaga bowiem pewnego "zniżenia" się do ludzi.

- My nie jesteśmy lepsi, my tylko trochę lepiej potrafimy się rozbijać łokciami na świecie - potrafimy szybciej się uczyć, szybciej pracować, w związku z czym mamy coś. Ci ludzie po prostu wiele w życiu nie potrafią, dlatego są w takiej sytuacji - zaznaczył.

W piątek przy odświętnie przystrojonych stołach podano m.in. rybę z ziemniakami, śledzia, barszcz czerwony, bigos z kiełbasą, wędliny, pieczywo, makówki i inne słodycze. Do posiłku - przygotowywanego od kilku dni przez ok. 40 wolontariuszy - przygrywał zespół młodzieżowy, śpiewający kolędy i pastorałki.

Górnośląskie Towarzystwo Charytatywne istnieje od 1989 r. Było pierwszą pozapaństwową i pozakościelną organizacją tego typu na Śląsku i jedną z pierwszych w Polsce. Przyjęło nazwę "Górnośląskie", nawiązując do śląskich tradycji dobroczynności. Towarzystwo zatrudnia kilkoro pracowników, pomaga im ok. 50 wolontariuszy - bezdomnych, podopiecznych.

Ulokowana w śródmieściu Katowic jadłodajnia Towarzystwa rocznie wydaje ok. 100 tys. posiłków. Codziennie po południu zgłasza się po nie od 250 po nawet 400 osób. W świetlicy regularnie odbywają się spotkania kółek zainteresowań dla osób bezdomnych. Towarzystwo prowadzi też Ogrzewalnię dla Bezdomnych, z której obecnie korzysta ok. 30 osób.

Gdańsk

Kilkaset osób bezdomnych, ubogich i samotnych wzięło udział w piątek w centrum Gdańska w przygotowanej specjalnie dla nich Wigilii. Uroczystość po raz 16. zorganizowała Polska Izba Gospodarcza Restauratorów i Hotelarzy w Gdańsku.

Goście, którzy pojawili się w piątek na Targu Węglowym, mogli na miejscu spożyć przygotowane przez restauratorów, tradycyjne świąteczne potrawy, w tym bigos, pierogi, białą kiełbasę, żurek czy makowiec. W wydawaniu posiłków pomagali harcerze.

Restauratorzy skupieni w Izbie przygotowali też kilkaset paczek, które chętni mogli wziąć z sobą. Jak powiedział PAP prezes zarządu Izby, Piotr Dzik, oprócz zamrożonych produktów garmażeryjnych w paczkach znalazły się m.in. konserwy, zupy w proszku czy owoce.

W spotkaniu uczestniczyli przedstawiciele władz Gdańska, w tym prezydent Paweł Adamowicz oraz przewodniczący Rady Miasta Gdańska, Bogdan Oleszek.

Olsztyn

Około 300 osób bezdomnych, samotnych i ubogich spotkało się w piątek na wigilii Bożego Narodzenia w Olsztynie. Wieczerzę zorganizował Caritas Archidiecezji Warmińskiej.

Potrzebujących jest tak dużo, że spotkanie wigilijne podzielono na trzy tury. Uczestnicy podzielili się opłatkiem i złożyli sobie życzenia a także wysłuchali kolęd. Tegoroczne spotkanie jest piątym.

Metropolita warmiński arcybiskup Wojciech Ziemba obecny na wigilii powiedział, że w tych świątecznych dniach uczestniczy w spotkaniach opłatkowych z ludźmi w różnych miejscach: szpitalach, hospicjach, aresztach czy więzieniach.

"Spotykamy się w tak różnych miejscach, bo Jezus narodził się nie tylko dla bogatych ale także dla chorych, biednych, słabych i potrzebujących. Wigilia to nie jest ceremonia ale przypomnienie prawdy, że Chrystus przynosi nadzieję na odmianę losu" - podkreślił metropolita warmiński.

Jak powiedział PAP dyrektor Caritasu Archidiecezji Warmińskiej, ks. Roman Lompa, dla uczestników przygotowano smażoną rybę, postną kapustę, czerwony barszcz, śledzie, pieczywo, owoce i ciasta.

Ks. Lompa ocenił, że w ostatnich latach przybywa młodych ludzi, którzy nie radzą sobie w życiu i potrzebują pomocy. Więcej jest także mężczyzn niż kobiet. Po wieczerzy każdy potrzebujący otrzymał paczkę z żywnością i odzieżą.

Białystok

W niecodziennej scenerii mającej przypominać miejsce narodzenia Jezusa, odbędzie się w Białymstoku w noc wigilijną pasterka zorganizowana przez Stowarzyszenie Pomocy Rodzinie "Droga". Msza św. zostanie bowiem odprawiona w specjalnie wybudowanej stodole.

Jak powiedział PAP założyciel "Drogi", werbista ojciec Edward Konkol, stodoła stanęła przy budynku stowarzyszenia. Dodał, że co roku w takiej pasterce biorą udział zarówno rodziny, którymi organizacja opiekuje się, jak i liczni wierni, bo przyjść może każdy. W sumie miejsc jest dla około trzystu osób.

Konkol podkreślił, że wnętrze udekorowane jest bardzo prosto, tylko sianem i słomą. Panuje tam półmrok, bo jedynie żłóbek, gdzie ojciec Edward odprawia nabożeństwo, jest oświetlany. Uczestnicy siedzą na sianie lub słomie, jest także zagroda ze zwierzętami, m.in. osiołkiem.

"Panuje atmosfera prostoty, świątynia Boga obdarta jest ze wszystkich elementów, które mogłyby rozpraszać uwagę, aby można było skupić się na Bogu, który przychodzi" - powiedział ojciec Konkol. Dodał, że na pasterce zawsze panuje "niesamowite ciepło".

Po mszy św. odbędzie się wspólne kolędowanie przy kominku w siedzibie stowarzyszenia. "Ta niezwykła pasterka jest tak silnym przeżyciem, że większość chce ją kontynuować i doświadczać Boga" - dodał.

Przed Bożym Narodzeniem Stowarzyszenie Pomocy Rodzinie "Droga" w Białymstoku, w ramach dorocznej, charytatywnej akcji "Pierwsza Gwiazdka", organizuje zbiórkę pieniędzy na paczki dla kilku tysięcy potrzebujących rodzin. W tym roku pomoc została przekazana ok. 7 tys. osób z województwa podlaskiego.

Od czterech lat "Droga" organizuje też miejską wigilię w centrum Białymstoku. W minioną niedzielę spotkało się tam kilkaset osób, które mogły podzielić się opłatkiem, zjeść świąteczny posiłek a przygotowane potrawy zabrać też do domu.

Bydgoszcz

Ponad sto osób w samo południe zasiadło przy wigilijnym stole na dworcu PKP Bydgoszcz Leśna. Spotkanie, podczas którego najubożsi mogą złożyć sobie życzenia, odbywa się dzięki życzliwości miejscowej parafii, władz kolei, osiedla, a także prywatnych sponsorów.

Roman Sawicki z grupy charytatywnej, która działa przy bydgoskiej parafii Zmartwychwstania Pańskiego zaznaczył, że dworzec jest szczególnym miejscem. – To często dla bezdomnych „jedyny dom”. Część z tych osób żyje w taki sposób na własne życzenie, część spotkał trudny los. Myślę jednak, że wszyscy dążą do tego by być lepszymi, być we wspólnocie, by być w ten dzień z Panem Bogiem. By z małym Jezusem, który do nas przychodzi nakarmić się tym opłatkiem – podkreślił.

Spotkanie od wielu lat jest możliwe dzięki władzom kolei. – W tym dniu jak dzisiejszy, kiedy możemy łączyć się również z tymi najuboższymi, bezdomnymi, my kolejarze czujemy tę jedność. Pragniemy służyć każdemu – dodał naczelnik Sekcji Przewozów Pasażerskich w Bydgoszczy Piotr Grenz.

Marian Lemanik przyszedł na takie spotkanie pierwszy raz. – Jestem bezdomny od czternastu lat. Różnie koleje losu się układały. W ten dzień bywałem w wielu miejscach. Nie możemy czasami spotkać się ze znajomymi na ulicy to, chociaż tutaj jesteśmy przy stole – powiedział.

W parafii Zmartwychwstania Pańskiego, na co dzień posługują Księża Misjonarze św. Wincentego á Paulo. – Najważniejszym problemem jest brak miłości. Święta to taki szczególny czas, kiedy czujemy, że nikt nie powinien być sam. Te święta to miłość, dobroć, życzliwość. Kiedyś w jednej z lokalnych gazet przeczytałem piękne życzenia, niekończących się świąt. Tak mocno to zapamiętałem – powiedział proboszcz, ks. Tadeusz Ristau CM.

W organizację wigilijnego spotkania, które zainicjowano jedenaście lat temu, włączyli się również członkowie Rady Osiedla Leśnego.

Bielsko Biała

Około 300 osób wzięło udział w wieczerzy wigilijnej, zorganizowanej dziś przez bielskie Towarzystwo Pomocy im. Brata Alberta w byłej fabrycznej stołówce "Apeny" w Bielsku-Białej. Przy wspólnym stole zasiedli bezdomni, osoby samotne i ubogie, a także duchowni z Kościoła katolickiego i ewangelicko-augsburskiego. Obecni byli przedstawiciele władz miasta, powiatu oraz instytucji charytatywnych.

Tadeusz Cozac, prezes i założyciel bielskiego Towarzystwa Pomocy im. Brata Alberta przypomniał, że pierwszą taką wigilię zorganizował w 1989 roku. „Przyszła garstka ludzi, bo nikt nie wierzył, że można coś takiego zorganizować. Od tamtego czasu to kontynuujemy” – przyznaje laureat papieskiego medalu „Pro Ecclesia et Pontifice”, przyznawanego za wybitne zasługi w służbie Kościołowi i Ojcu Świętemu.

Do udziału w wieczerzy zaproszono między innymi stałych podopiecznych Towarzystwa, na co dzień korzystających z kuchni prowadzonej przez towarzystwo oraz mieszkańców miejskiej noclegowni. Wśród uczestników wigilii pojawili się m.in. byli pracownicy nieistniejącej fabryki. „Wracają wspomnienia. Widzę tu mojego byłego dyrektora, ale większość ludzi nie znam. Tu jest piękna atmosfera” –mówi pani Stefania.

Przygotowano około 100 litrów barszczu, prawie 2 tys. uszek z grzybami i kapustą, kilkadziesiąt kilogramów filetów rybnych. Były też ciasta, owoce, kompot z suszek oraz chałka i mały chlebek dla każdego z uczestników wieczerzy.

Specjalne życzenia dla uczestników wigilii wygłosili ordynariusz diecezji bielsko-żywieckiej Tadeusz Rakoczy oraz zwierzchnik diecezji cieszyńskiej Kościoła ewangelicko-augsburskiego, Paweł Anweiler.

„Życzę Wam, aby mimo nieraz trudnej sytuacji życiowej otworzyć serce na przyjście Pana i chwycić go mocno za rękę. On Was poprowadzi przez życie” – mówił bp Rakoczy.

Wigilia w "Apenie" była zwieńczeniem miesiąca wytężonej pracy członków bielskiego Towarzystwa Pomocy. św. Brata Alberta. W tym roku wręczyło ono dzieciom niepełnosprawnym i pochodzącym z ubogich rodzin ponad 1,4 tys. paczek ze słodyczami z okazji dnia św. Mikołaja. Paczki rozdano podczas specjalnego przedstawienia w Bielskim Centrum Kultury oraz rozprowadzono wśród dzieci z bielskich szkół, placówek opiekuńczych i świetlic środowiskowych.

Bielskie Towarzystwo prowadzi także kuchnię, łaźnię i udostępnia magazyn odzieży używanej dla najbardziej potrzebujących. Co roku organizuje spotkania wielkanocne z posiłkiem i wieczerze wigilijne. Z okazji Wielkanocy, Dnia Dziecka, św. Mikołaja, Świąt Bożego Narodzenia, przygotowuje 6 tys. paczek dla dzieci z najbiedniejszych rodzin. W miesiącach wakacyjnych Towarzystwo organizuje zakup pomocy szkolnych dla ok. 500 dzieci.

Kraków

Około tysiąca samotnych, ubogich i bezdomnych osób zasiadło w piątek do Wigilii w krużgankach klasztoru oo. franciszkanów w Krakowie. W wieczerzy wziął udział metropolita krakowski, kard. Stanisław Dziwisz, który życzył Polakom, aby nadchodzący rok był lepszy od mijającego.

"Kościół krakowski dzisiaj wszystkich przyjmuje, nieważne skąd kto pochodzi, komu co brakuje, wszyscy dzisiaj jesteśmy braćmi. Bo Święta Bożego Narodzenia są świętami miłości - Bóg Syna swojego zesłał na świat, aby pojednać świat z Bogiem" ¬- powiedział kardynał Dziwisz składając zgromadzonym życzenia i przełamując się z nimi opłatkiem.

Hierarcha życzył cierpiącym niedostatek i tym, którzy pozostają bez dachu nad głową, aby w nadchodzącym roku żyło się im lepiej. "Tego życzę Polsce, a jeśli Polsce, to i nam wszystkim, jak tutaj siedzimy. Życzę wszystkim błogosławionych świąt, trochę radości i życzliwości ze strony wszystkich ludzi" - podkreślił.

Uczestnicy wigilii, tłumnie wypełniający klasztorne krużganki, przyjęli te słowa okrzykami "Bóg zapłać" i burzą oklasków.

Kard. Dziwisz przypomniał, że mijający rok był dla Polaków szczególnie trudny i życzył, aby nadchodzący rok był lepszy.

"Dobrych świąt i Nowego Roku - żeby był szczęśliwszy. Bo musimy pamiętać, że ten rok, który odchodzi do historii, był rokiem bolesnym. Zwłaszcza ta tragedia pod Smoleńskiem, tylu ludzi z prezydentem RP zginęło. Oni odeszli do Pana ale zostały ich rodziny, które na pewno przeżywają dziś w sposób szczególny tę tragedię i ich odejście. Chcemy ich wspomnieć i powiedzieć im wszystkim, że jesteśmy blisko" - zapewnił kard. Dziwisz.

Na wigilijnych stołach u ojców franciszkanów stanęły tradycyjne potrawy: zupa grzybowa, smażona ryba z ziemniakami i surówką z kapusty, na deser było ciasto i jabłka. Franciszkański zespół "Fioretti" śpiewał kolędy.

Na wieczerzę przyszli ubodzy i bezdomni, którzy na co dzień korzystają z pomocy Caritas i Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. Dla potrzebujących, chcących należycie przygotować się do wieczerzy, od rana otwarta była łaźnia w Przytulisku św. Brata Alberta.

W wieczerzy w krużgankach klasztoru oo. franciszkanów wzięli udział nie tylko biedni, ale również ci, którzy nie mają do kogo iść, a chcieliby z kimś zasiąść przy wigilijnym stole. Niektórzy przyjechali spoza Krakowa.

Po wieczerzy każdy z jej uczestników dostał paczkę świąteczną, zawierającą konserwy mięsne i rybne, dwie paczki herbaty, cukier, kakao, czekoladę, ciastka, chałkę, margarynę i jabłka.

Wigilię zorganizowały: Caritas Archidiecezji Krakowskiej, ojcowie franciszkanie, Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej, Wydział Polityki Społecznej Małopolskiego Urzędu Wojewódzkiego, siostry albertynki, Kuchnia Brata Alberta, Przytulisko dla Bezdomnych Mężczyzn, Centrum Wolontariatu Caritas oraz Wyższe Seminarium Duchowne. Pomagają harcerze z ZHP i ZHR oraz wolontariusze z Maltańskiej Służby Medycznej.

Franciszkanie organizowali w Krakowie wigilię dla samotnych i biednych od 1974 r. Po wprowadzeniu w stanie wojennym zakazu gromadzenia się zwyczaj ten upadł. W 1991 r. odbyła się wigilia dla samotnych i bezdomnych na dworcu głównym, kilka lat później gościny ubogim ponownie zaczęli użyczać oo. franciszkanie.

Kalisz

Ponad dwustu bezdomnych i ubogich mieszkańców Kalisza zasiadło w piątek po południu w Domu Caritas przy wigilijnym stole z prezydentem miasta Januszem Pęcherzem i ordynariuszem diecezji kaliskiej biskupem Stanisławem Napierałą.

Na stole znalazły się typowe potrawy wigilijne: zupa grzybowa, kapusta z grochem, pierogi z grzybami, sałatki, makiełki, kompot i słodycze oraz ciasta. "Wigilia jest dla nas pięknym, szczególnym dniem. To spotkanie, śpiewanie kolęd, wspólne rozmowy będziemy wspominać i długo pamiętać. To dzień zgody" - mówili bezdomni.

Dyrektor Caritas diecezji kaliskiej ks. Sławomir Grześniak ocenia, że Wigilia jest dla samotnych i pogubionych dniem trudnym. "Staramy się ten stan jakoś złagodzić i pokazać, że można odbudowywać utracone z różnych powodów więzi. Nasza Wigilia to bycie razem, by pokazać to, co jest w naszym życiu najważniejsze, pomimo różnych braków w relacjach międzyludzkich (...)" - mówił duchowny.

Zdaniem ks. Grześniaka, w rodzinie, w której zburzone są relacje, czy w samotności, taki dzień wzbudza na nowo tęsknotę za odbudowaniem tych relacji, za tym, co dla człowieka jest najbardziej istotne. "Stąd to nasze bycie razem ma też pokazać, że wszystko jest możliwe, że pomimo różnych trudności można odbudować miłość na nowo" - powiedział ks. Grześniak.

Po wigilijnym spotkaniu w Domu Caritas bezdomnym wydano paczki żywnościowe, w których znalazły się najpotrzebniejsze artykuły, m.in. makarony, cukier, ryż, mąka, kasza, gulasz, pasztety, sery, słodycze i ciasta.

Miejscowi bezdomni spotykają się w tym miejscu każdego dnia i mają podobne problemy, ale dziś mieli okazję złożyć sobie życzenia - podkreślają pracownicy i wolontariusze Caritas.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Wigilie dla bezdomnych i samotnych w Polsce
Komentarze (4)
W
wigilia
25 grudnia 2010, 22:21
WIGILIA ks. Jan Twardowski Już wzdychał na myśl o Bożym Narodzeniu o tym jak naprawde było zaczął się modlić do świętej rewolucji w Betlejem od której liczymy czas kiedy znów zaczął merdać puszysty ogon tradycji wprosiła się choinka za osiemdziesiąt złotych elegancko ubrana mlaskały kluski z makiem kura po wigilii spieszyła na rosół potem milczenie większe niż żal i już na gwiazdkę stuprocentowy szalik przytulny jak kotka żeby się nie ubierać za cienko i nie kasłać za grubo zdrzemnął się na dwóch fotelach wydawało mu się że słowo ciałem się stało - i mieszkało poza nami nawet usłyszał że za oknem przyszedł Pan Jezus prosty jak kościół z jedną tylko malwą obdarty ze śniegu i polskich kolęd za wcześnie za późno nie w porę nacisnął dzwonek, dzwonek był nieczynny
R
R
25 grudnia 2010, 00:30
Raz do roku napachają kałdon i wrócą do swojej beznadziei.
Józef Mucha
24 grudnia 2010, 20:02
Bezdomnych zawsze mieć będziecie, mówił Jezus... Ja obecnie mieszkam w USA gdzie bezdomnych i biednych pełno wokół... W każdym Państwie są, tylko trzeba otworzyć szeroko oczy...
A
avator77
24 grudnia 2010, 17:15
aktuaalnie mieszkam w szwecji.zadnych namiotow,zadnych akcji-tutaj panstwo wywiazuje sie ze swych zobowiazan.te wszystkie akcje w Polsce  to chore.po co ten ZUS,po co te inne podatki??