Zahaczenie o brzozę - to nie powód katastrofy

Prof. Kazimierz Nowaczyk, kierujący - jak powiedział Macierewicz - zespołem analizującym ostatnie minuty lotu Tu-154M do Smoleńska, przedstawił część wniosków z tej analizy. Według Macierewicza, jasno z niej wynika, że przyczyną katastrofy były "dwa wielkie wstrząsy". (fot. AP/Leszek Szymański)
PAP / slo

Szef parlamentarnego zespołu badającego przyczyny katastrofy smoleńskiej Antoni Macierewicz (PiS) powiedział w czwartek, że według analizy pracującego w USA eksperta, przyczyną katastrofy smoleńskiej były "dwa wielkie wstrząsy", a nie uderzenie o brzozę.

Szef Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych płk. Edmund Klich ocenił, że hipoteza o "dwóch wstrząsach" jest nieprawdopodobna. - Nie jestem w stanie odnieść się do tych teorii, ponieważ one są mi kompletnie nieznane - powiedział Klich PAP. Jak dodał, według jego wiedzy, nic takiego nie miało miejsca podczas katastrofy smoleńskiej.

- Pan prof. Nowaczyk stwierdził, że - według niego - miały one charakter zewnętrzny w stosunku do mechanizmu samolotu.(...) Ja jedynie przekazuję jego zdanie, nie mam własnego poglądu na ten temat - powiedział dziennikarzom Macierewicz.

DEON.PL POLECA

Poseł PiS nie chciał mówić o naturze i pochodzeniu ewentualnych wstrząsów. - Nie interpretuję tego, na razie zbieramy fakty - podkreślił. Dodał, że zespół prof. Nowaczyka w oparciu o zarejestrowane parametry lotów mógł stwierdzić jedynie, że takie wstrząsy miały miejsce i w którym miejscu nastąpiły. - Ale jakiej one były natury, jaka była ich przyczyna, tego nie wiemy - zaznaczył szef zespołu.

- Wiemy, że powodem katastrofy nie było zahaczenie o brzozę" - podkreślił Macierewicz. - Samolot nie zmienił kursu po minięciu tej brzozy, zmienił kurs dopiero (...) dużo dalej - powiedział.

Macierewicz zaznaczył, że analizie amerykańskiego zespołu poddano dane zawarte w mechanizmach samolotu. - Mieliśmy do czynienia z chłodną analizą profesjonalisty, fizyka, profesora Uniwersytetu Maryland, który od wielu, wielu miesięcy pracuje nad danymi amerykańskimi pochodzącymi z przyrządów tego samolotu, które zostały zbadane w Redmond w USA i (...) stały się bazą do analizy całego zespołu, w imieniu którego dzisiaj prezentował jego wyniki pan profesor Nowaczyk - powiedział Macierewicz.

Jak dodał, wnioski są następujące: samolot nie zmienił kursu po minięciu brzozy, tej - mówił poseł PiS - "której MAK przypisuje złamanie skrzydła i obrót (samolotu-PAP) wokół własnej osi i przebieg katastrofy". - Tak nie było, samolot nie zmienił tego kursu, nie ma co do tego cienia wątpliwości. To stało się dużo dalej, po minięciu punktu wyznaczonego przez aparaturę TAWS, a między punktem zamrożenia wszystkich funkcji, zamrożenia pamięci centralnego komputera. Wtedy, kiedy doszło - na skutek dwóch wielkich wstrząsów - do awarii systemu zasilania, systemu elektrycznego - powiedział Macierewicz. Jak dodał, stało się to 15 metrów nad poziomem pasa.

Macierewicz pytany był także o raport polskiej komisji pod przewodnictwem ministra SWiA Jerzego Millera, wyjaśniającej okoliczności katastrofy smoleńskiej. Raport ma zostać upubliczniony w piątek podczas specjalnej konferencji prasowej. Eksperci spotkają się też z bliskimi ofiar.

- Nie sposób się wypowiedzieć, zanim go (raportu) nie przeczytam. Wtedy będę mógł cokolwiek na ten temat powiedzieć - stwierdził poseł PiS. Jednocześnie zaznaczył, iż "Miller już ponad pół roku temu zapowiedział, że po publikacji tego raportu Polaków będzie bardziej bolało" i że "większą część odpowiedzialności, winy ponoszą Polacy". - Więc on niejako przystąpił do tego badania już (...) z pewną założoną tezą. Czy ją przeprowadził, czy wymusił ją na ekspertach, czy też nie - tego nie wiem, to zobaczymy - powiedział Macierewicz.

- Przede wszystkim zobaczymy, jak opisał własne działania, jak wskazał własną odpowiedzialność. Państwo sobie zdajecie sprawę przecież z tego, że gdyby dopełnił swoich obowiązków, gdyby na tym lotnisku (w Smoleńsku-PAP) byli funkcjonariusze BOR (...), gdyby był ich raport sporządzony na temat tego, jak wygląda to lotnisko, jak jest ono przygotowane, jacy ludzie będą przyjmowali polskiego prezydenta - to ten samolot nigdy by tam nie lądował - uważa.

Dodał, że takiego raportu nie było, ponieważ Miller "nie dopełnił obowiązków i nie wysłał tam swoich funkcjonariuszy, nie dopilnował, by oni taki raport sporządzili". - Czy to będzie opisane? Zobaczymy - mówił.

Według niego, w związku z katastrofą do dymisji powinien podać się premier Donald Tusk, który - jak powiedział poseł PiS - "przyczynił się" do niej.

Macierewicz był także proszony o ocenę tego, że rodziny ofiar katastrofy smoleńskiej zostały zaproszone na prezentację raportu. - Dzisiaj na posiedzeniu zespołu czytany był list części rodzin, które były wstrząśnięte tym, że zaproszono ich na dzień wcześniej, że dano im 15 minut - relacjonował polityk PiS.

Macierewicz powiedział też, że podczas swej wizyty w Waszyngtonie rozmawiał z członkami National Transportation Safety Board, organizacji zajmującej się badaniem katastrof. - Przewodnicząca powiedziała mi - jest regułą, że rodziny co najmniej tydzień wcześniej są zapraszane i przedstawia im się, po to by nie zetknęły się chociażby z ciekawością mediów, jeszcze nie otrząsnąwszy się po takiej prezentacji. Tak oceniam to, co robi pan Miller w tej sprawie - powiedział Macierewicz.

W piątek podczas specjalnej konferencji prasowej upubliczniony zostanie raport polskiej komisji pod przewodnictwem ministra SWiA Jerzego Millera, wyjaśniającej okoliczności katastrofy smoleńskiej.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Zahaczenie o brzozę - to nie powód katastrofy
Komentarze (41)
L
leszek
29 lipca 2011, 21:16
Przecież te teorie profesora Nowaczyka są oparte na jakimś nieporozumieniu. Otóż profesor wziął wykres nr 45 z raportu MAK, gdzie są zarejestrowane dwa przeciążenia spowodowane zderzeniem z brzozą które miało miejsce (według tego wykresu) mniej więcej o godzinie 10.41:00 (czasu rosyjskiego). W innym miejscu raportu MAK odczytał, że ten czas jest został przesunięty do przodu o trzy sekundy. Więc pan profesor zastosował kretywne myślenie i przesunął czas zderzenia z brzozą o trzy sekundy do tyłu, otrzymując 10:40:57. W ten sposób rozerwał związek skutkowo przyczynowy między zderzeniem z brzozą a przeciążaniami i Macierewicz ogłosił tryumfalnie dwa wstrząsy nie będące skutkiem uderzenie z drzewem, ale będące przyczyna katastrofy. Tyle, że to jest jakies poplątanie. Faktycznie te czasy były synchronizowane, mianowicie czas w systemie MSRP (gdzie są rejestrowane przeciążenia) jest opóźniony w stosunku do czasu MARS-BM rejestrującego zapisy akustyczne z kabiny. Wynika to z faktu, że zapisy MSRP są kodowane, co zajmuje trochę czasu i jest przyczyną opóźnienia. Na podstawie wydarzeń charakterystycznych, ustalono tę różnicę na 3 sekundy. Więc czas zderzenia z brzozą ustalony na podstawie odgłosu z kabiny na godzinę 10:41:03 w systemie MSRP został zarejestrowany o godzinie 10:41:00 Ale akurat wykres w raporcie MAK podawał czas z systemu MSRP bez owej trzysekundowej korekty, więc pan profesor od opóźnionego czasu jeszcze dodatkowo odjął trzy sekundy i wyszło mu co wyszło. Więc widać jaki poziom profesjonalizmu reprezentują "eksperci" pana Macierewicza, którzy - jak się zdaje - nawet raportu MAK nie potrafią odczytać ze zrozumieniem
DR
dobra rada
29 lipca 2011, 20:20
Idźta się napić wody brzozowej.
K
klara
29 lipca 2011, 20:08
wiecie co a ja mam dosyc tego macierewicza ..no przeciez bez obrazy ale on czasami mowi o czyms o czym nie ma zielonego pojęcia...jak ktos sie na czyms nie zna to lepiej niech sie nie odzywa no nie>? z calym szacunkiem dla macierewicza ale jego teorie zamachowcow itd ..są poprostu smieszne i nie na miejscu..ale to jest moje zdanie..:):) pozdrawiam wszystkich komentujacych:) Zgoda co do wytłuszczonego zdania.  Powiem więcej - osoby, które nie opanowały zasad ortografii i interpunkcji nie powinny się udzielać na portalach, gosiu...
G
gosia
29 lipca 2011, 19:52
 wiecie co a ja mam dosyc tego macierewicza ..no przeciez bez obrazy ale on czasami mowi o czyms o czym nie ma zielonego pojęcia...jak ktos sie na czyms nie zna to lepiej niech sie nie odzywa no nie>? z calym szacunkiem dla macierewicza ale jego teorie zamachowcow itd ..są poprostu smieszne i nie na miejscu..ale to jest moje zdanie..:):) pozdrawiam wszystkich komentujacych:)
KL
kumpel lumpa
29 lipca 2011, 19:48
Kaczyński poleciał rozpocząć kampanię wyborczą. Prawda Was wyzwoli. Fajnie. Ale co z biedną Kingą - jeszcze długo będzie cierpieć zniewolenie...
Bolesław Zawal
29 lipca 2011, 19:45
Kingo, Zamikł(a)byś raz na zawsze. Ciągle pisałeś, że to wina Prezydenta Kaczyńskiego, że doszło do katastrofy Oczywiście, że to wina prezydenta Kaczyńskiego. Nie pchałby się tam nie wiadomo po co, to nie byłoby katastrofy. Masz rację Kingo gdyby nie dano Tobie komputera nie czytalibyśmy Twoich wpisów.
Jadwiga Krywult
29 lipca 2011, 19:36
Kaczyński poleciał rozpocząć kampanię wyborczą. Prawda Was wyzwoli.
Jadwiga Krywult
29 lipca 2011, 19:35
Tusk uczcił ofiary Katynia i zbędny był wyjazd Kaczyńskiego.
KL
kumpel lumpa
29 lipca 2011, 19:29
Kennedy też jest winien, że go zastrzelili. Po co się pchał do Dallas? Co nie, Kingo?
P
pytajnik
29 lipca 2011, 19:29
Kinga nie wie po co Prezydent Kaczyński leciał do Smoleńska. Dla niej uczczenie ofiar Katynia to pchanie się „nie wiadomo po co”. Trudno to komentować.
Jadwiga Krywult
29 lipca 2011, 19:25
Kingo, Zamikł(a)byś raz na zawsze. Ciągle pisałeś, że to wina Prezydenta Kaczyńskiego, że doszło do katastrofy Oczywiście, że to wina prezydenta Kaczyńskiego. Nie pchałby się tam nie wiadomo po co, to nie byłoby katastrofy.
P
pytajnik
29 lipca 2011, 19:00
Kingo, Zamikł(a)byś raz na zawsze. Ciągle pisałeś, że to wina Prezydenta Kaczyńskiego, że doszło do katastrofy , a teraz znowu mącisz. Czy Ty nie masz za grosz honoru? Leszku, Dość Twojego wymądrzania sie. Robisz siebie ekspertem od wszystkiego. To na katastrofach samolotowych też się znasz?. Co za dużo to nie zdrowo. Zamilcz, idź lepiej do piaskownicy i przestań jątrzyć.
L
leszek
29 lipca 2011, 14:25
"Ekspert" z Ameryki zaprezentował jakiś wykres wyciągnięty z raportu MAK dotyczący zarejestrowanych przyspieszeń. I tam zauważył dwa skoki w ciągu trzech sekund pomiędzy zderzeniem z brzozą a zderzeniem z ziemia. Na to nałożył podobny wykres dotyczący innej katastrofy, i przyjął, że ten drugi jest "normalny" zaś ze Smoleńska "nienormalny". Więc z całej sterty materiałów dotyczących katastrofy profesor zaprezentował jakiś malutki fragmencik. Przy czym sam profesor nie potrafi powiedzieć, o co tutaj chodzi i co to oznaca. Na te "naukowe" domniemania profesora z Ameryki mamy następnie posła Macierewicza, który do tego dokłada jakies własne mętne domniemania, gdybania i przypuszczenia. Tyle,  że to wszystko oparte na cienkich, bocianich nóżkach.
A
AdamIKiss
29 lipca 2011, 13:02
[Z przekąsem:] Ale obrodziło w ekspertów lotniczych... (...) Ludzie, powstrzymajcie się w dywagacji nad przyczynami tragicznego końca tego feralnego lotu(...) adamajkis mordo Ty moja to Ty?
Trzeźwym okiem
29 lipca 2011, 11:49
[Z przekąsem:] Ale obrodziło w ekspertów lotniczych... Z takim zapleczem Polska winna być światową potęgą w tym zakresie! Ludzie, powstrzymajcie się w dywagacji nad przyczynami tragicznego końca tego feralnego lotu, dajcie pracować ekspertom (tym prawdziwym, a nie okrzykniętym ani samozwańczym).
L
leszek
29 lipca 2011, 11:30
Oosbiście mam ogromny problem ze zrozumieniem tej dziwacznej mentalności. Każdy może pojechac do Smoleńska i zobaczyć na własne oczy, albo obejrzeć w necie, że jest to okazałe drzewo i złamane na wysokości 6/7 metrów. Przebieg wydarzeń jest oczywisty, że po zderzeniu z drzewem, w czasie około 2-3 sekund, samolot przekręcił się wokół osi i uderzył w ziemię. Więc musiał istnieć związek skutkowo przyczynowy między zderzeniem z drzewem a katastrofą. Natomiast mentalność, która pomimo tego głęboko wierzy, że w ciągu owych 3 sekund zaszły dodatkowo jakieś tajemne i mroczne wydarzenia, które były rzeczywistą przyczyną katastrofy, to trochę przerasta moje pojmowanie.
L
leszek
29 lipca 2011, 10:16
Proszę sobie udpuścić te metafizyczne bzdury o "teorii katastrof". Tutaj nie jest potrzebna "teoria katastrof" ale elementarna wiedza fizyczna z zakresu szkoły średniej. Podczas zderzenia obowiązuja podstawowe zasady fizyczne: zasada zachowania pędu i zasada zachowania energii. W momencie zderzenia samolot ma energię kinetyczną i ponieważ zarówno drzewo jak i samolot sa ciałami niespręzystymi, więc część tej energii kinetycznej jest tracona, ale z zasady zachowania energii wynika, że musi być zamieniona na pracę wykonaną na drzewie i na samolocie. W zależności od rodzaju materiału i przyłożenia siły skutki tej pracy będą różne. Nie ma żadnej reguły mówiącej, że "w momencie zderzenia może zajść tylko jedno wydarzeni" - to jakaś metafizyka. Wersja oficjalna stwierdza, że Tu-154M 101 podczas lotu poziomego na niskiej wysokości uderzył skrzydłem w pień brzozy, na skutek czego na raz, jednocześnie wydarzyły się dwie rzeczy: złamał się i pień brzozy, i skrzydło w miejscu uderzenia. To nie jest prawdą. Jednoczesne zniszczenie dwóch oddziałujących na siebie nawzajem obiektów bez udziału obiektów trzecich jest niemożliwe. To wyklucza teoria katastrof. .......... Natomiast jeżeli złamały się oba na raz, to znaczy, że to zdarzenie nie miało miejsca, a opowieści o nim są kłamstwem.
L
lotnik
29 lipca 2011, 09:50
dwa wielkie wstrzasy to raczej przeszedl Pan Antoni... a expert z ameryki napewno mial dostep do wszelkich materialow?! Pan Antoni robi wielka krzywde narodowi i robi to celowo!!!               
Jadwiga Krywult
29 lipca 2011, 09:40
Kim jest Bronek K. , Donek T., Mirek D., Janusz P. Stefan N. Żaden z nich nie pisze raportu o przyczynach katastrofy, a jeden Antoni zna się na wszystkim.
PF
POlityczni fanatycy
29 lipca 2011, 09:17
POlityczni fanatycy tacy jak Kinga i adamajkis... prowadzą tu na portalu merytoryczna dyskusję... to oni stanowią te 28% społeczeństwa twierdzącą, że najlepszy jest raport komisju Millera. Co prawda raportu jeszcze go nie widzieli, ale premier Tusk juz to powiedział... Do boju fanatyczni wojownicy...
K
kim
29 lipca 2011, 09:01
Oczywiście Antoni M. nie jest humanistą. A kim? Kim jest Bronek K. , Donek T., Mirek D., Janusz P. Stefan N.
Jadwiga Krywult
29 lipca 2011, 08:12
Być może dla niektórych czytelników, zwłaszcza dla humanistów, termin teoria katastrof zabrzmi groźnie. Oczywiście Antoni M. nie jest humanistą.
AT
a to co?
29 lipca 2011, 07:40
Po prostu skrzydło samolotu nie jest projektowane pod kątem wytrzymywania czołowych zderzeń z przedmiotami, a pod kątem zupełnie innych obciążeń. Nawet nowoczesne czołgi mogą doznać dużych uszkodzeń po zderzeniu z drzewem o grubość 30 cm, a to są przecież kontrukcje specjalnie projektowane do rozbijania czołowego róznych przeszkód. co to za brednie? skad ty sie urwałeś?
DL
do leszka
29 lipca 2011, 03:17
Wersja oficjalna stwierdza, że Tu-154M 101 podczas lotu poziomego na niskiej wysokości uderzył skrzydłem w pień brzozy, na skutek czego na raz, jednocześnie wydarzyły się dwie rzeczy: złamał się i pień brzozy, i skrzydło w miejscu uderzenia. To nie jest prawdą. Jednoczesne zniszczenie dwóch oddziałujących na siebie nawzajem obiektów bez udziału obiektów trzecich jest niemożliwe. To wyklucza teoria katastrof. Być może dla niektórych czytelników, zwłaszcza dla humanistów, termin teoria katastrof zabrzmi groźnie. Ale oni nie mają się czego obawiać. To nie wykracza poza ich doświadczenie życiowe. Wszystkim znany jest wielkanocny obyczaj stukania się jajami. W wyniku tej operacji zawsze pęka skorupa tylko jednego jaja. Skorupa drugiego jaja pozostaje nienaruszona. Jest to obyczaj stary. Znany jest też w wielu krajach. I podczas całego czasu jego kultywowania ani razu w pojedynczym zderzeniu nie pękły obie skorupy. Inaczej ten obyczaj nie miałby sensu i w ogóle by go nie było. Takich przykładów można podać więcej. Np. lina zawsze pęka tylko w jednym miejscu. Nie inaczej musiało być ze zderzeniem skrzydła z pniem brzozy. Jeżeli złamało się skrzydło, pień brzozy musiał pozostać niezłamany i vice versa, jeżeli pień brzozy został ścięty skrzydłem, samo skrzydło musiało pozostać niezłamane. Natomiast jeżeli złamały się oba na raz, to znaczy, że to zdarzenie nie miało miejsca, a opowieści o nim są kłamstwem.
S
sonda
29 lipca 2011, 02:57
Przeszukuję media by znaleźć wideo z Macierewiczem nt dwóch wybuchów. Nie znajduję. Ale jest inna ciekawostka. Sonda: Który dokument jest najlepszym źródłem wiedzy o przyczynach katastrofy Smoleńskiej ? http://wiadomosci.onet.pl/raporty/katastrofa-smolenska/macierewicz-zdradza-przyczyne-katastrofy-dwa-wielk,1,4806860,wiadomosc.html Raport MAK 8% Raport Komisji Jerzego Millera 28% Raport prokuratury wojskowej 11% Biała księga PIS 28% Inny dokument 2% Co z tego wynika? Proszę Państwa, wynika z tego że 28% głosujących w sondzie twierdzi, iż pomimo tego że raport się jeszcze nie ukazał jest właśnie raportem najlepiej wyjaśniającym katastrofę. I na tym może poprzestanę.
D
drozd
29 lipca 2011, 02:35
Leszku, nie bardzo rozumiem Twoich pobudek. Dlaczego Ci tak strasznie zależy aby wyszło na to, że jedynymi winnymi są polscy lotnicy, polski Prezydent L. Kaczyński i polski dowódca wojsk lotniczych, czemu bardziej wolisz wierzyć Rosjanom niż niektórym Polakom. Bo są jak zwykle i tacy Polacy, którzy z radością dowalają swoim.  DOBRE PYTANIE
L
leszek
29 lipca 2011, 01:39
Samolot pasażerski  ma jedynie dół kadłuba specjalnie wzmocniony, gdyż zakłada się, że powinien wytrzymać lądowanie "na brzuchu", gdy na skutek awarii podwozie się nie wysunie, albo wysunie częściowo. Samolot może doznać duzych uszkodzeń, ale ludzie powinni wyjść bez szwanku. Natomiast na pewno nikt nie przewiduje czołowych zderzeń samolotu z przeszkodami, bo to nie ma sensu i nikt nie projektuje samolotu posażerskiego pod kątem takiego scenariusza.
L
leszek
29 lipca 2011, 01:19
Miesiąc temu w czasie pokazu lotniczego w Paryżu A380 stracił czubek skrzydła gdy się otarł o hangar. A hangar to przecież lekka konstrukcja, zaś samolot się toczył z niewielką prędkością. Więc co sie może stac, gdy samolot pędzący z prędkością 300 km/h uderzy w drzewo o grubości 40 cm ? Po prostu skrzydło samolotu nie jest projektowane pod kątem wytrzymywania czołowych zderzeń z przedmiotami, a pod kątem zupełnie innych obciążeń. Nawet nowoczesne czołgi mogą doznać dużych uszkodzeń po zderzeniu z drzewem o grubość 30 cm, a to są przecież kontrukcje specjalnie projektowane do rozbijania czołowego róznych przeszkód. Pod koniec 2 Wojny Światowej, gdy wojska brytyjskie miały walczyć w lesie Reichswald robiono próby z niszczeniem drzew przez czołgi. O ile dobrze pamiętam, to ciężki czołg Churchill byl w stanie wyważyć drzewo do 60 cm, ale lekki Stuart najwyżej do 30. I to absolutnie nie metodą najeżdzania na drzewo z dużą prędkością, bo to samobójstwo. Po prostu najeżdzał na drzewo, przód unosił się do góry i potem ciężar czołgu wyłamywał drzewo,
P
pytajnik
29 lipca 2011, 00:54
Leszku, komisja wojskowa podaje, że samolot stracił zasilanie na wysokości 15m nad ziemią i to wskutek uderzenia w brzozę . Więc po co piszesz o jakichś 6-7 metrach. To po pierwsze. Po drugie, nawet jeżeli przyjmiemy te 7 metrów to jest mniej więcej dwupiętrowy budynek. Widzę brzozy koło mojego miejsca zamieszkania. To są na ogół smukłe drzewa, to nie są dęby ani sekwoje. 40 cm na wysokości 7 metrów to przecież potężne drzewo. Coś mi się wydaje , że przesadzasz, przy czym nie bardzo rozumiem Twoich pobudek. Dlaczego Ci tak strasznie zależy aby wyszło na to, że jedynymi winnymi są polscy lotnicy, polski Prezydent L. Kaczyński i polski dowódca wojsk lotniczych, czemu bardziej wolisz wierzyć Rosjanom niż niektórym Polakom. Bo są jak zwykle i tacy Polacy, którzy z radością dowalają swoim. Krytykujesz innych a czy Ty sam jesteś ekspertem ? Masz wszystkie niezbędne dowody? Jeżeli tak, to jesteś w lepszej sytuacji niż wszystkie polskie komisje , bo one nie mogą się doprosić od Rosjan o dostarczenie ważnych danych.
L
leszek
29 lipca 2011, 00:21
Poza tym, to kim jest ten "profesor Kazimierz Nowaczyk z USA" ? W sieci jest tylko link <a href="http://cfs.umbi.umd.edu/cfs/people/kazik.html">cfs.umbi.umd.edu/cfs/people/kazik.html</a> Ale z tego linku wynika, że jest pracownikiem "Department of Biochemistry & Molecular Biology". Bardzo możliwe, że jest znakomitym specjalistą, ale na pewno nie specjalista od katastrof lotniczych ani niczego, co może mieć z tym coś wspólnego. Poza tym, to przeciez sam Macierewicz przyznaje, że jedyne co wie, to że ów "zespół profesora Macierewicza" stwierdził jakieś "dwa wstrząsy", ale absolutnie nie powiedział ani nie przekazał na podstawie jakich przesłanek ów "zespół" doszedł do takiego wniosku. Ja też mogę powiedzieć, że powołałem "zespół profesora Leszka" i ten "zespół" po wielu miesiącach żmudnej pracy doszedł do wniosku, że przyczyną katastrofy było zatrucie pokarmowe załogi, na co wskazuję nie budzące wątpliwości oznaki, które wkrótce ujawnię.
L
leszek
28 lipca 2011, 23:58
I czemu ma służyć ta dezinformacja ? Piętnaście metrów to wysokość całego drzewa, zaś zderzenie nastąpiło na wysokości 6-7 mterów na ziemią i tam drzewo miało około 40 centymetrów grubości. W wyniku zderzenia odpadł fragment skrzydła i zostały uszkodzone klapy więc samolot całkowicie stracił sterowność. I na wysokości 6-7 m zrobił jeszcze pełną beczkę. Oj, leszek, leszek... zastanów się co ty wypisujesz I czemu ma służyć to zmyślanie i przekręcanie ? Zdjęcie tej brzozy jest w 100 miejscach w internecie i doskonale widać, jak to drzewo wygląda i na jakiej wysokości jest złamanie. Samolot w momencie zderzenia z brzoza miał wszystkie silniki włączne i był w ciągu wznoszącym. Wzniósł się troche, przekręcił  się o 180 stopni na stronę uszkodzonego skrzydła zgodnie z prawami fizyki i po przekręceniu się na tył te same prawa fizyki wbiły go w ziemie. Po co tak kłamać w całkowitej sprzeczność z tym, co widać gołym okiem i co wynika z praw fizyki ?
RS
ręczne sterowanie
28 lipca 2011, 23:42
Pan Macierewicz zastosował bardzo dobry "manewr". Nie do końca zdradził swoją wiedzę, na temat ostatnich sekund samolotu i w ten sposób sprawdził, wiedzę prokuratury i komisji Millera. Prokuratura przyjęła punkt widzenia "białej księgi", że samolot stracił zasilanie na 15 m, ale dalsza wersja była o urwaniu skrzydła przez brzozę, co było powodem braku zasilania. W ten sposób dowiedzieliśmy się, jak jest prowadzone śledztwo według wersji anodiny, tak naprawę prokuratura niewiele robi w tej sprawie. Widać było, że czekają na "białą księgę" P. Macierewicza, aby dopasować swoją wersję. Coraz bardziej kompromituje się prokuratura ręcznie sterowana, i komisja Millera. Aż strach pomyśleć, co byłoby bez zespołu parlamentarnego Pana Macierewicza. Wmówiono by narodowi, że brzózka, że kijaszek, że kamyczek, bo nikt z nas nie jest w stanie ocenić prawdziwości opinii tzw. "ekspertów
PB
POsłuszeństwo bez granic
28 lipca 2011, 23:41
jak Putin i MAK powiedzą, że  "czarne" to nawet gdyby było białe to ma być czarne, ot, nawet kolory im posłuszne ...
H
hg
28 lipca 2011, 23:24
I czemu ma służyć ta dezinformacja ? Piętnaście metrów to wysokość całego drzewa, zaś zderzenie nastąpiło na wysokości 6-7 mterów na ziemią i tam drzewo miało około 40 centymetrów grubości. W wyniku zderzenia odpadł fragment skrzydła i zostały uszkodzone klapy więc samolot całkowicie stracił sterowność. I na wysokości 6-7 m zrobił jeszcze pełną beczkę. Oj, leszek, leszek... zastanów się co ty wypisujesz
L
leszek
28 lipca 2011, 22:52
I czemu ma służyć ta dezinformacja ? Piętnaście metrów to wysokość całego drzewa, zaś zderzenie nastąpiło na wysokości 6-7 mterów na ziemią i tam drzewo miało około 40 centymetrów grubości. W wyniku zderzenia odpadł fragment skrzydła i zostały uszkodzone klapy więc samolot całkowicie stracił sterowność.
E
ewajkis
28 lipca 2011, 22:27
No tak ścinanie skrzydłami brzóz i lądowanie bezpiecznie w środku lasu, to przeciez normalka w lotnictwie. :-) Jak nic dowód to na zamach. adamajkis jak zwykle myśli pozytywnie, czasem tylko życzeniowo
ruskie śledztwo
28 lipca 2011, 21:54
Wszystkie raporty podają, że uderzenie w brzozę odbyło się na wysokości 15. metrów Jest to równe budynkowi o wysokości więcej niż 5 pięter. Wyobraźcie sobie taki budynek i jaka może być grubość pnia brzozy na tej wysokości?  rosyjskie sledztwo "kiedy udowodnią, że Kaczyński był z Marsa POlacy też nie zauważą, że to farsa..." M
P
pytajnik
28 lipca 2011, 20:42
Wszystkie raporty podają, że uderzenie w brzozę odbyło się na wysokości 15. metrów Jest to równe budynkowi o wysokości więcej niż 5 pięter. Wyobraźcie sobie taki budynek i jaka może być grubość pnia brzozy na tej wysokości? Gdyby taka cinka brzoza miała być przyczyną oderwania się skrzydła ogromnego samolotu to to by oznaczało, że został on chyba źle zaprojektowany. Właściwie nie widać powodu dlaczego to skrzydło miało by być takie kruche i dlaczego nie można produkować mocniejszych skrzydeł.
O
oczywiście
28 lipca 2011, 19:21
 dziwne tylko , że w XXI wieku ktoś moze wierzyć, że taki wielki samolot może złamac malutka brzoza??? czyżby spoleczeństwo było niedouczone??? może korepetycje z fizyki by się wszystkim przydaly? albo obowiazkowa matura z fizyki???
O
ozi
28 lipca 2011, 19:09
Mam nadzieje że Pan Macierewicz ma jakąś osobistą ochronę !
Bogusław Płoszajczak
28 lipca 2011, 18:31
Czy wyjaśnianie tej katastrofy musi wyglądać tak, jak tamtej na Gibraltarze? Wtedy nie mieliśmy własnego państwa, technika była mniej zaawansowana.... Jedno jest wspólne: ofiarami są politycy.