Zapadł wyrok ws. Papały. Będzie apelacja
Warszawski sąd uniewinnił Ryszarda Boguckiego i Andrzeja Z., ps. Słowik, od zarzutów nakłaniania do zabójstwa gen. Marka Papały. Sąd krytycznie ocenił wiele działań organów ścigania w sprawie, a dowody uznał za "kruche". Prokuratura zapowiada apelację.
Uzasadniając wyrok, sędzia Paweł Dobosz podkreślił, że dowody w sprawie były "kruchymi, rozrzuconymi ogniwami, które tylko w swoim przekonaniu prokurator zestawił w mocny łańcuch". Zaznaczył jednocześnie, że wyrok nie jest porażką wymiaru sprawiedliwości, tylko porażką organów ścigania i prokuratury, bo nie dostarczyła sądowi wystarczających dowodów.
"Sąd nie wie, dlaczego zabito gen. Marka Papałę" - przyznał sędzia. Zaznaczył, że nie jest rolą sądu wydawanie wyroków skazujących, bo w tej sprawie taki wyrok byłby niesprawiedliwy.
W trwającym od lutego 2010 r. przed Sądem Okręgowym w Warszawie procesie warszawska prokuratura zażądała 15 lat więzienia dla Boguckiego za obserwowanie miejsca zabójstwa Papały i bezskuteczne nakłanianie za 30 tys. dolarów gangstera Zbigniewa G. do zabicia b. szefa policji. Wobec "Słowika" - oskarżonego o nakłanianie za 40 tys. dolarów płatnego zabójcy Artura Zirajewskiego, ps. Iwan, do zabójstwa Papały - prokuratura wnosiła o 8 lat. Obrońcy i podsądni wnosili o uniewinnienie.
W 2012 r. łódzka prokuratura apelacyjna ujawniła zaś, że - według ustaleń opartych na zeznaniach świadka koronnego Roberta P. - do zabójstwa Papały doszło w wyniku napadu rabunkowego, a sprawcy zamierzali ukraść samochód Papały. Podczas napadu Igor M., ps. Patyk (wcześniej Igor Ł. - zmienił nazwisko) miał oddać śmiertelny strzał do b. szefa policji. Zarzuty zabójstwa usłyszeli “Patyk" i Mariusz M. Według warszawskiej prokuratury wersja ta jest "kompletnie niewiarygodna".
Sąd podkreślił, że nie stanął po stronie "frontu ochrony przestępców", ale po stronie obywatela, którego chroni przed nadużyciami władzy. "Ta wizja prawdy, jaka stoi za oskarżeniem, za dowodami przedstawionymi przez oskarżyciela, jest złudna" - zaznaczył Dobosz. Podkreślił, że jest to też sprzeciw wobec fałszywych pomówień. Zwrócił też uwagę, że przeszłość oskarżonych ma znaczenie tylko przy ustaleniu wysokości kary i po uznaniu winy.
Dodał, że w tej sprawie nie chodzi o to, aby przez ogłoszenie wyroku i jego uzasadnienie "wydany został kolejny artykuł prasowy", tylko o to, aby te dowody, jakie przedstawił sądowi prokurator, "były mocnymi dowodami na winę oskarżonych". "A tak w tej sprawie niestety nie jest" - ocenił sędzia. Dodał, że "wartość niektórych dowodów została przeceniona, w przypadku innych prokurator nie dostrzegł stopnia ich słabości".
Dobosz przyznał, że orzeczenie takie jest dla sądu "ciężarem" szczególnie w kontekście słów wygłoszonych na zakończenie procesu przez wdowę po generale - Małgorzatę Papałę: "Jest zbrodnia, musi być i kara". Sędzia przyznał jednak, że w tej sprawie wyrok skazujący byłby "fasadą sprawiedliwości" i "zwodził" wdowę "pozorami prawdy".
To zdumiewające, że w takiej sprawie, jak zabójstwo Papały, dwie prokuratury nie potrafiły współpracować ze sobą - mówił sędzia. Jak podkreślił, w procesie wytworzyła się szczególna sytuacja, gdy pozostające poza procesem wątki śledztwa w sprawie śmierci Papały przeniesiono z Warszawy do Łodzi. Wtedy - jak ironizował sędzia - prokurator, mający władzę m.in. polegającą na dostępie do informacji, "poczuł, jak wielka to władza, gdy od informacji został odcięty i nie mógł nawet weryfikować dowodów, które sam wcześniej przedłożył". Według sądu warszawscy prokuratorzy dowiadywali się o ustaleniach łódzkich kolegów "z plotek, z prasy lub tu, na sali sądu".
"Zasada jednolitości prokuratury okazała się fasadowa, a współpraca prokuratur nie układała się, jak trzeba. To zdumiewające, że stało się tak w takiej sprawie" - powiedział sędzia, dodając, że to sąd "sprowadził sprawę na właściwe tory" i musiał zastąpić prokuraturę w pozyskiwaniu informacji, a prokurator "faktycznie przestał spełniać obowiązki oskarżyciela".
Nieżyjący już Zirajewski to niewiarygodny świadek oskarżenia ws. Papały - uznał sąd. Dlatego uniewinnił "Słowika", którego "Iwan" obciążał. Ponadto zeznania "Iwana" są podstawą zarzutu zlecenia zabójstwa Papały, jaki w łódzkim śledztwie nadal ma polonijny biznesmen z USA Edward Mazur (jego ekstradycji do Polski odmówił w 2007 r. sąd w Chicago, uznając zeznania "Iwana" za niewiarygodne).
Według sądu "Iwan" powinien mieć postawiony zarzut podżegania do zabicia Papały. Jak mówił sędzia Dobosz, Zirajewski w 1999 r. jako świadek ws. zabójstwa Papały oświadczył śledczym, że "jako wykonawcę zabójstwa wybrał Siergieja S." (to postać znana jako członek trójmiejskiego "klubu płatnych zabójców"). Według sądu gdyby "Iwan" dostał taki zarzut, jego wcześniejsze obciążające zeznania w roli świadka w ogóle nie mogłyby być wykorzystywane w procesie. Sąd mówił o "braku czystości" działań organów ścigania co do "Iwana", bo prokuratura odstąpiła tu od zasady legalizmu. Zarazem sąd przyznał, że "nie unieważnia to zeznań +Iwana+".
Jak mówił Dobosz, Zirajewski składał sprzeczne ze sobą zeznania w śledztwie. "Rozbieżności w jego zeznaniach nie można rozstrzygać na niekorzyść oskarżonych" - dodał sędzia. Według sądu Zirajewski nie uzyskał od prokuratury tego, czego oczekiwał, co mogło być przyczyną, że do swych zeznań zaczął wprowadzać wątki sensacyjne, lecz nieprawdziwe, np. co do rzekomego udziału w sprawie Leszka Millera. "Przesłuchanie Leszka Milera jako świadka naruszyłoby powagę sądu" - dodał sędzia.
Sąd powołał się też m.in. na “labilność emocjonalną" Zirajewskiego i na opinię policyjnego psychologa, że jego zeznania mogą być niewiarygodne.
Jednocześnie sąd przyznał, że najmocniej w sprawie wykazany został przez prokuraturę wątek śledzenia Papały przez gangsterów w tygodniach przed zabójstwem. "Są mocne dowody na to, że takie czynności wobec Papały były podejmowane" - zaznaczył sędzia. Dodał, że fakt ten pośrednio potwierdza niektóre elementy z zeznań Zirajewskiego, a "Iwan" miał pewną wiedzę nt. sprawy Papały. Zeznania te nie zostały jednak odpowiednio zweryfikowane w śledztwie, a sąd - z powodu śmierci Zirajewskiego w styczniu 2010 r. - nie mógł już tego zrobić.
"Należy postawić sobie pytanie, jaka była pozycja Edwarda Mazura. Jak to się stało, że w postępowaniu ekstradycyjnym, jakie było prowadzone w USA przeciwko Polsce, składał zeznania świadek, który kiedyś był funkcjonariuszem UOP. Jak to się stało, że były urzędnik występuje przeciwko państwu polskiemu. Kim był Mazur dla UOP, że były jego urzędnik właśnie takiej czynności się podjął. Tu też nie ma odpowiedzi w zebranym materiale (...) ta wiedza nie została poszerzona, a istnieją sygnały w tym materiale dowodowym, że mogłaby ona w jakiś sposób naświetlić tę sprawę i ujawnienia przyczyn zabójstwa Papały" - mówił sąd.
Sędzia wskazał, że negatywna ocena przez sąd części dowodów w sprawie wynikała z błędów i zaniechań organów ścigania. "Sprawa ta pokazuje, jak niewielka wiedzę miała policja w ówczesnym czasie na temat zorganizowanej przestępczości. Można powiedzieć, że więcej informatorów przestępcy mieli w policji niż odwrotnie" - zaznaczył sędzia.
Sąd ocenił, że w śledztwie prokuratura popełniła liczne błędy, m.in. przecieki z postępowania. “Ujawnienie informacji mogło po prostu stanowić informacje dla osób zaangażowanych w zabójstwo, by uzyskać wiedzę o stanie śledztwa" - oświadczył sędzia. Dodał, że trudno zweryfikować, co jest własną wiedzą świadków, a co w ich zeznaniach pochodzi z publikacji mediów.
Sąd uznał, że w całej sprawie prokuratura nie w pełni uwzględniła zasadę, że należy brać pod uwagę okoliczności świadczące zarówno na niekorzyść, jak i na korzyść oskarżonego. Sąd powołał się m.in. na notatki policjantów, z których wynika, że gdy policja usłyszała od świadka wersję niekorzystną dla oskarżenia, odstępowano od sporządzenia protokołu - co sąd uznał za "niewytłumaczalne".
W mowie wygłoszonej na końcu procesu w drugiej połowie lipca Małgorzata Papała potwierdziła wcześniejsze swoje zeznania, że w dniu zabójstwa widziała oskarżonego Ryszarda Boguckiego na miejscu zbrodni. "Podtrzymuję swoje zeznania i dziś powtórzę to samo (...) wiem, kogo widziałam w dniu zabójstwa" - podkreślała.
"Sąd nie ma wątpliwości, że okazanie, w jakim uczestniczyła M. Papała, było dla niej ciężkim przeżyciem i sąd nie ma wątpliwości, że było to autentyczne rozpoznanie Boguckiego, zaś M. Papała jest przekonana i wierzy w to, że wskazała osobę, która była wówczas na miejscu zdarzenia" - zaznaczył Dobosz w uzasadnieniu, odnosząc się do dowodu z zeznań wdowy po generale.
Sędzia dodał jednak, że sąd jest od tego, żeby "oceny zobiektywizować i zrównoważyć emocje". "Sąd nie może opierać się tylko na emocjach, ale musi zweryfikować dowody o inne informacje, jakie posiada" - mówił sędzia. Dodał, że na przykład niektóre portrety pamięciowe zostały sporządzone dopiero około czterech lat po zabójstwie, zaś inne z czynności przeprowadzano w sposób nieprofesjonalny. Dlatego materiał dowodowy budzi wątpliwości, które musiały być uwzględnione na korzyść oskarżonych.
Co do zeznań Zbigniewa G. - obciążającego Boguckiego - sąd ocenił, że jest to "osoba zasadniczo niewiarygodna" i "w instrumentalny sposób traktuje obowiązek złożenia zeznań".
"Sąd nie chciałby dokonywać ostatecznej oceny zeznań świadka (koronnego) Roberta P." - zastrzegł Dobosz, odnosząc się do łódzkiej wersji śledczych ws. zabójstwa Papały. Dodał, że "świadek koronny widział to, czego inne osoby nie widziały na miejscu zdarzenia, a nie widział tego, co te osoby widziały". Zaznaczył, że na podstawie tych zeznań można wnioskować, iż "Patyk" nie chciał ukraść daewoo espero, tylko mercedesa. "Tylko pytanie jest, dlaczego zastrzelony został kierowca daewoo w trakcie, kiedy ten mercedes miał być kradziony" - mówił sędzia.
Sędzia podkreślił, że łódzka prokuratura najpierw nadesłała sądowi zeznania innego świadka koronnego Piotra K,. ps. Broda, które sąd szczegółowo weryfikował. Według Dobosza od pewnego jednak momentu łódzka prokuratura porzuciła wersję "Brody", skupiając się na wątku "Patyka". "Ale sąd stracił pół roku na weryfikację zeznań +Brody+, co było marnowaniem czasu i publicznych pieniędzy" - dodał sędzia.
Za niewiarygodne i niepotwierdzone sąd uznał zeznania świadka, detektywa Jerzego G., który miał w styczniu 1998 r. informować Papałę o sprawie przemytu samochodów z USA do Polski i udziale w tym procederze Edwarda Mazura. Mazur miał obawiać się tej wiedzy Papały - co miałoby być motywem zlecenia zabójstwa. Sędzia podkreślił, że ta wersja jest ułomna, bo nie tłumaczy, dlaczego mimo takich informacji Papała nadal utrzymywał z Mazurem "bardzo dobre kontakty".
Oskarżający w sprawie prok. Jerzy Mierzewski z Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie zapowiedział apelację. Przyznał, że ten wyrok to jego "osobista porażka". "Z kilkoma tezami, które sąd ogłaszał, nie zgadzam się osobiście i będziemy próbowali na tej podstawie podważyć wyrok" - powiedział Mierzewski. Ujawnił swój sprzeciw wobec jednej takiej tezy sądu - że Zirajewski powinien mieć zarzut podżegania do zabójstwa Papały. Pytany o to przez PAP, Mierzewski odparł, że uznał w śledztwie, iż “materiał jest zbyt mały, by mu takie zarzuty stawiać".
Według Mierzewskiego wskazane przez sąd błędy prokuratury ze śledztwa nie były na tyle znaczące, żeby “na tamtym etapie przesądzały o wyniku postępowania". Podkreślił, że nigdy nie ma bowiem pewności, czy świadek podtrzyma w sądzie swe zeznania.
Obrońcy ocenili, że uniewinnienie było jedynym możliwym wyrokiem. Tylko komisja śledcza jest w stanie zbadać skalę naruszeń i patologii w sprawie wyjaśniania zabójstwa Papały - oceniła broniąca Boguckiego mec. Marta Smołka. "Pozostało wiele do wyjaśnienia, trzeba wyjaśnić, jak to się stało, że przez tak wiele lat Bogucki był uwikłany w tę sprawę. Trzeba pociągnąć do odpowiedzialności osoby za to odpowiedzialne" - powiedziała Smołka po wyjściu z sali sądowej. Mecenas dodała, że nie wyobrażała sobie innego orzeczenia. "Wszystko w tej sprawie było przeprowadzane w sposób niedopuszczalny i pod tezę, do dzisiaj sprawa jest niewyjaśniona" - oceniła. Broniący "Słowika" mec. Piotr Pieczykolan powiedział: "Jakie dowody, takie wnioski i taki wyrok".
"Nie komentujemy tego wyroku" - powiedział PAP naczelnik Wydziału V łódzkiej Prokuratury Apelacyjnej Rafał Sławnikowski. W Łodzi przypominają jedynie, że w październiku 2012 r. prokuratura w Warszawie zapoznała się z całością materiałów łódzkiej prokuratury.
25 czerwca 1998 r. Papała został zastrzelony w Warszawie w samochodzie przed blokiem, w którym mieszkał. W toku śledztwa rozpatrywano kilkanaście wersji, przeprowadzono kilkaset przesłuchań świadków. Sprawę prowadziła najpierw Prokuratura Apelacyjna w Warszawie. W 2009 r. śledztwo przekazano prokuraturze w Łodzi; ostatnio przedłużono je do końca października.
Bogucki odsiaduje wyrok 25 lat więzienia za udział w zabójstwie "Pershinga". "Słowikowi" w pierwszych dniach sierpnia kończy się kara za inne przestępstwo.
Skomentuj artykuł