Seremet o ujawnianiu informacji ws. Papały
Prokurator generalny Andrzej Seremet zapewnia, że była współpraca między prokuratorami z Łodzi i Warszawy ws. zabójstwa Marka Papały, ale nie mógł im niczego nakazać. Dodał, że nie widział potrzeby zwrotu śledztwa z Łodzi z powrotem do Warszawy.
W czwartek Seremet odniósł się do środowego wyroku uniewinniającego Ryszarda Boguckiego i Andrzeja Z., "Słowika", od zarzutów nakłaniania do zabójstwa Papały. Sąd krytykował prokuraturę za to, że prokuratorzy z różnych jednostek nie byli w stanie współpracować np. co do wymiany informacji na temat sprawy zabójstwa b. szefa policji - po tym jak śledztwo przeniesiono w listopadzie 2009 r. z Warszawy do Łodzi. Według sądu warszawscy prokuratorzy dowiadywali się o ustaleniach łódzkich kolegów "z plotek, z prasy" lub na sali sądu.
Seremet przypomniał, że po przeniesieniu śledztwa odbyło pięć spotkań, m.in. z jego udziałem, między prokuratorami z Łodzi i Warszawy, mających na celu wymianę informacji i koordynację stanowisk. Przyznał, że miał niedosyt po tych spotkaniach.
"Prokurator generalny nie mógł polecić prokuratorom z Warszawy cofnięcia aktu oskarżenia (...) tak jak nie miał uprawnienia do wydania polecenia o, na przykład, umorzeniu śledztwa w Łodzi" - zaznaczył. Podkreślił, że również projekt nowej ustawy o prokuraturze nie przewiduje dania szefowi PG prawa do wydawania poleceń prokuratorom niższego szczebla.
Pytany przez PAP, dlaczego nie przeniósł z powrotem śledztwa z Łodzi do Warszawy, Seremet odparł, że miał taką możliwość, ale nie widział takiej potrzeby. "Mam wysoką ocenę pracy prokuratorów Prokuratury Apelacyjnej w Łodzi w tej sprawie. Decyzję mógłbym podjąć wtedy, gdyby zagrożone było dobro śledztwa" - dodał.
Według Seremeta "było oczywiste, że nowe dowody i informacje z Prokuratury Apelacyjnej w Łodzi musiały być przekazane sądowi i Prokuraturze Apelacyjnej w Warszawie". Zademonstrował dziennikarzom teczkę pełną korespondencji między prokuraturą i sądem w tej sprawie, która w jego przekonaniu potwierdza, że sąd uzyskał wiele informacji o ustaleniach poczynionych w Łodzi.
Zarazem Seremet podkreślił, że łódzka prokuratura była w bardzo delikatnej sytuacji, bo śledztwo z natury rzeczy toczy się niejawnie i przedwczesne przekazanie sądowi materiałów na jawną rozprawę zaszkodziłoby śledztwu. Jak poinformował, pod koniec września 2012 r. również Prokuratura Apelacyjna w Warszawie uzyskała z Łodzi możliwość zapoznania się z ich materiałami, tak aby oskarżyciele z warszawskiego procesu mogli właściwie realizować swe funkcje przed sądem.
Seremet ocenia, że obecnie przedwczesne jest mówienie o ewentualnych konsekwencjach służbowych wobec prokuratorów od sprawy Papały. "Jeżeli warszawski sąd okręgowy w uzasadnieniu pisemnym przeleje na papier to, o czym mówił sędzia o brakach współpracy, to wtedy zobowiążę obu prokuratorów apelacyjnych z Łodzi i Warszawy do zajęcia określonego stanowiska. Przedwczesne byłoby wyciąganie dzisiaj jakichkolwiek konsekwencji służbowych, bo na razie jest za mało informacji" - powiedział szef PG.
Po trwającym od lutego 2010 r. procesie przed Sądem Okręgowym w Warszawie warszawska prokuratura zażądała 15 lat więzienia dla Boguckiego za obserwowanie miejsca zabójstwa Papały i bezskuteczne nakłanianie za 30 tys. dolarów gangstera Zbigniewa G. do zabicia b. szefa policji. Wobec "Słowika" - oskarżonego o nakłanianie za 40 tys. dolarów płatnego zabójcy Artura Zirajewskiego, ps. Iwan, do zabójstwa Papały - prokuratura wnosiła o 8 lat.
W 2012 r. łódzka prokuratura apelacyjna ujawniła zaś, że - według ustaleń opartych na zeznaniach świadka koronnego Roberta P. - do zabójstwa Papały doszło w wyniku napadu rabunkowego, a sprawcy zamierzali ukraść samochód Papały. Podczas napadu Igor M., ps. Patyk (wcześniej Igor Ł. - zmienił nazwisko) miał oddać śmiertelny strzał do b. szefa policji. Zarzuty zabójstwa usłyszeli “Patyk" i Mariusz M.
Według warszawskiej prokuratury wersja ta jest "kompletnie niewiarygodna". Szef PG przyznał, że ma swoją ocenę obu wersji, ale nie ujawnia, która jest mu bliższa.
Skomentuj artykuł