Zapłacisz za urudnianie kontaktów z dzieckiem

(fot. andreas-photography / flickr.com)
PAP / slo

Rodzic utrudniający kontakt z dzieckiem będzie musiał zapłacić karę rodzicowi, który nie może wyegzekwować swojego prawa do kontaktów - zakłada projekt nowelizacji Kodeksu postępowania cywilnego, nad którym pracuje Sejm. Teraz kary zasądzane są na rzecz Skarbu Państwa.

Proponując takie rozwiązanie resort sprawiedliwości podkreśla, że obecny stan prawny krytykowany jest za brak skuteczności. Resort liczy, że groźba zapłacenia kary pieniężnej na rzecz byłego partnera, na którym rodzic sprawujący opiekę nad dzieckiem chce się odegrać przez ograniczanie kontaktów, będzie skutecznym bodźcem do wykonywania orzeczenia sądu dotyczącego opieki nad dzieckiem.

W myśl projektu już w orzeczeniu sądu byłaby określana możliwość nałożenia kary oraz jej wysokość jako potencjalny środek egzekucyjny. Jak poinformował PAP poseł Witold Pahl (PO), jest to kwota do 10 tys. zł. Zaznaczył jednak, że wynika ona z przepisów ogólnych.

Pahl zaznaczył, że sejmowe komisja nadzwyczajna ds. zmian w kodyfikacjach oraz podkomisja stała do nowelizacji prawa cywilnego zarekomendowały wycofanie z projektu przepisu umożliwiającego przymusowe odebranie dziecka z udziałem kuratora, gdyby kary pieniężne nie odnosiły skutku. - Uważamy, że takie rozwiązanie mogłyby narazić dziecko na niepotrzebny stres - dodał.

Prezes Fundacji Kidprotect.pl Jakub Śpiewak, który brał udział w pracach podkomisji, podkreślił w rozmowie z PAP, że dziecko nie może być elementem przetargu między rodzicami. - Grzywna na rzecz byłego partnera to dobre rozwiązanie, testowane było m.in. w Wielkiej Brytanii i okazało się skuteczne. Niepokoi natomiast możliwość egzekwowania kontaktów z dzieckiem przez kuratora - dodał.

- Obawiamy się, że jeśli taka sytuacja miałaby się powtarzać regularnie, przy każdej próbie kontaktu, byłaby dla dziecka traumatycznym przeżyciem. Czym innym jest jednorazowy wypadek, gdy nie ma innego wyjścia, czym innym, gdy taka sytuacja regularnie się powtarza - zaznaczył. Wyraził nadzieję, że zgodnie z rekomendacją komisji, zapis zostanie usunięty z projektu.

- Negatywne emocje towarzyszą w czasie rozwodu obojgu rodzicom, a eskalacja konfliktu, włączanie w egzekwowanie kontaktów kuratora i policji nie służą dziecku. Wydaje się, że należałoby raczej wspierać mediacje pomiędzy rozwodzącymi się rodzicami oraz dążyć do skrócenia postępowań sądowych o opiekę nad dzieckiem, niż wprowadzać tego rodzaju zapisy - powiedział Śpiewak.

Zgodnie z planowanymi rozwiązaniami, jeśli rodzic nie będzie wykonywać nałożonych na niego obowiązków dotyczących kontaktów drugiego rodzica z dzieckiem, sąd opiekuńczy zagrozi mu nakazaniem zapłaty określonej sumy pieniężnej na rzecz osoby uprawnionej do takich kontaktów. Gdy kontakt nadal nie będzie umożliwiany, sąd nakaże zapłatę określonej wcześniej sumy za każde uniemożliwienie takiego kontaktu.

Analogiczne zasady mają obowiązywać wobec osoby uprawnionej do kontaktów z dzieckiem w przypadku naruszania przez nią wcześniejszych ustaleń, np. samowolnych wydłużeń tych kontaktów i opóźnień w przekazaniu dziecka osobie, pod której pieczą ono pozostaje.

Ponadto, według projektowanych zapisów, sąd opiekuńczy nakazywałby od osoby uniemożliwiającej kontakt z dzieckiem zwrot kosztów poniesionych w związku z przygotowaniem tego kontaktu, np. dojazdu, opłat za hotel itp.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Zapłacisz za urudnianie kontaktów z dzieckiem
Komentarze (11)
N
niestety
14 października 2011, 21:44
Do ~~~~~~~ ludzie bardzo potrzebują świętych i mądrych kapłanów, którzy nie boją się że stracą wiernych, jeśli będą odważnie wskazywać gdzie jest zło i co jest grzechem. Dobrze, że jeszcze tacy są, bo w dzisiejszym świecie wszystko się relatywizuje nawet w kościele, i grzech można uznać za dobro.
14 października 2011, 21:24
 Jeśli chodzi o kontakty z dzieckiem, przeważnie to ojciec ma je utrudnione po rozwodzie. I nie jest to sprawiedliwe. To tak a propos sprawiedliwości. Nie każda matka to ta najlepsza i nie każdy ojciec to ten najgorszy ;)
14 października 2011, 21:22
 Szczerze i serdecznie podziwiam tych chrześcijan-katolików, którzy w imię WIARY W JEZUSA walczą o swoje małżeństwa, mimo że zostali porzuceni, odrzuceni, zdradzeni, oszukani (często wielokrotnie wielokrotnie wielokrotnie), którzy ze względu na wiarę wciąż jak lwy walczą o te małżeństwa, a jak już nie ma nic do uratowania, to pomimo, że po ludzku zostali potraktowani przez współmałżonka jak kupa śmieci, modlą się za niego. I ze względu na Jezusa pozostają samotni. TO podziwiam. Wielu z nich wyrzeka się kolejnego związku nie ze względu na brak takiej możliwości, ale ze względu na wiarę. Szacunek i podziw dla Was.
~~~~
14 października 2011, 21:21
U nas niedaleko, ale w innej parafii, kapłan nie pozwolił na to, aby mężczyzna będący w związku niesakramentanym prowadził scholę. Nikt tym nie był zgorszony, wręcz patrzono na sytuację i kapłana jak na bardzo odważnego osobę (notabene - dusza nie człowiek - wszyscy zgodzili się z tą decyzją, nawet mężczyzna, którego to dotyczyło!), ot co: ODWAŻNIE GŁOSIĆ NAUKĘ PANA JEZUSA!   I Z MIŁOŚCIĄ JEZUSA! Tylko święci kapłani tak potrafią.
N
niestety
14 października 2011, 21:09
Barbaro Magdaleno, to, co piszesz, niestety jest winą księży, że POZWALAJĄ temu panu, który porzucił żonę, zasiadać w kościele w pierwszych ławkach z konkubiną. Bo kto ma wskazywać grzech, jeśli nie duchowni?  A nie wierzę, że księża nie znają sytuacji rodzinnej swoich parafian i nie wiedzą kto jest kim. Ale jeśli duchowni używają takich określeń na konkubiny jak "druga żona", a same konkubinaty nazywają "małżeństwami niesakramentalnymi", to nie ma się co dziwić, że szerzy się niewierność nawet w kościele.
OK
OCH KAROL 3
4 sierpnia 2011, 18:16
Uważam, że trzeba zrobić modę na wierność! <a href="http://www.ochkarol3.pl/media">www.ochkarol3.pl/media</a>
T
teresa
5 lipca 2011, 14:08
Przydałby się asystent rozwodowy, opiekun dzieci i poszkodowanych, tak aby wszystko odbywało się z myślą o życiu dziecka,jego wzrastaniu,a nie widzi mi się dorosłych popaprańców. Eksio oznajmił mi w nerwach,że w ogóle nie będzie ze mną rozmawiał na temat naszej nastoletniej córki[Bogu dzięki ma już prawie 16 lat] Pozostaje  mi wierzyć,że córka powie prawdę. Czy prawo pozwala na to,aby drugi rodzić nie był informowany o życiu i stanie dziecka?
BM
Barbara Magdalena
5 lipca 2011, 12:35
Rozwody są ogromnym złem, które przyczynia się do cierpienia nie tylko dwojga małżonków, nie tylko ich dzieci, ale także całej, szerzej rozumianej rodziny! Dlatego za karygodne uważam ukazywanie rozwodów jako sukcesów, a nie - porażek. Ileż to razy popularne osoby chwalą się w telewizji drugim, trzecim i kolejnym związkiem. Są uśmiechnięte, świetnie wyglądają i udają, że epatują szczęściem. A za nimi przecież jest nieszczęście, jest cierpienie, jest niedotrzymanie przysięgi małżeńskiej, jest wielka porażka życiowa. Autorzy takich programów dopuszczają do głosu kłamstwo i przyczyniają się do deprawacji społeczeństwa. Człowiek, który opuścił rodzinę, dzieci - powinien odczuć przynajmniej bojkot towarzyski. Powinien z nową partnerką (partnerem) czuć się niekomfortowo. Niestety, bywa odwrotnie. Znam pana, który po zostawieniu żony z trójką dzieci, sadowi się w pierwszych ławkach w kościele z konkubiną (tam, gdzie siadał wcześniej z żoną) i... nic. Kłania się wszystkim dookoła, rozdaje uśmiechy. Żony się nie widuje. Dzieci snują się bardzo smutne. Uważam, że trzeba zrobić modę na wierność! I trzeba popularyzować pogląd, że rozwód to zwyczajny obciach!
nie żeń się
5 lipca 2011, 11:44
Abyś uniknąć rozwodu wystrczy się nie żenić. Żyj na kocią łapę to najwygodniejsze rozwiązanie. Kredyt łatwiej dostać i dziecko do przedszkola łatwiej zapisać to same zalety.  
D
dotrzymajslowa.pl
5 lipca 2011, 11:25
<a href="http://www.dotrzymajslowa.pl">www.dotrzymajslowa.pl</a> Postulujemy w przypadku małżeństw wychowujących małoletnie dzieci: 1) obowiązkowy przed złożeniem pozwu rozwodowego kurs uświadamiający skutki rozwodu dla dzieci; 2) obowiązkowe posiedzenie pojednawcze na co najmniej 6 miesięcy przed orzeczeniem rozwodu; 3) zakaz orzekania rozwodu w pierwszym roku od zawarcia małżeństwa; 4) obowiązkowy, roczny tzw. okres refleksji poprzedzający pierwszą rozprawę rozwodową. Domagamy się podjęcia systemowych badań oraz inicjatywy ustawodawczej realizującej wymienione postulaty.
RJ
Robert Jęczeń
17 kwietnia 2011, 11:43
Błędy w tytule są niedopuszczalne.