Zasypany w Tatrach turysta nie żyje
Nie żyje turysta, którego spod lawiny w rejonie Świńskiego Kotła w Tatrach wydobyli w niedzielę wieczorem ratownicy TOPR. To mieszkaniec Ostródy, miał 29 lat. Ratownicy TOPR odnaleźli poszkodowanego po ponad czterech godzinach od zasypania.
Ratownicy TOPR przeszukując sondami lawinisko, natrafili na poszukiwanego turystę. Po odkopaniu poszkodowanego rozpoczęli reanimację, jednak - jak mówi naczelnik TOPR Jan Krzysztof - szanse na przeżycie po tak długim oczekiwaniu są praktycznie zerowe.
Dwoje turystów idąc pieszo granią Goryczkowego Wierchu, weszli na poduchę nawianego śniegu i zjechali z lawiną do Świńskiego Kotła. Jedna z porwanych osób wydostała się spod śniegu i dotarła do stacji meteorologicznej na Kasprowy Wierch, skąd zawiadomiła ratowników Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego.
Z informacji TOPR wynika, że lawina zeszła przynajmniej o godzinie 15.30, a zawiadomienie o poszkodowanym dotarła do ratowników o 16.20. Ratownicy górscy mówią, że przy ratowaniu ofiar lawin czas ma najistotniejsze znaczenie. Największe szanse na przeżycie są do 15 minut od zasypania poszkodowanego. Później bardzo szybko maleją i już po 35 minutach są niewielkie - mówią ratownicy górscy.
Ratownicy na miejsce lawiniska docierali za pomocą kolejki linowej i dalej na nartach z górnej strony lawiniska ora skuterami śnieżnymi z dołu. Akcję utrudniły złe warunki atmosferyczne i zapadający mrok.
Z pierwszy informacji wynikało, że lawina, która porwała turystę, zeszła do Kotła Goryczkowego. W trakcie poszukiwań okazało się, że lawina zeszła do tak zwanego Świńskiego Kotła.
W Tatrach obowiązuje drugi, w pięciostopniowej rosnącej skali, stopień zagrożenia lawinowego. Szlaki powyżej schronisk są w większości nieprzetarte. Do poruszania się w wyższych partiach Tatr niezbędny jest sprzęt zimowy - raki i czekan oraz sprzęt lawinowy - sonda, łopata i detektor lawinowy.
Skomentuj artykuł