Zbierają podpisy, by odwołać Gronkiewicz-Waltz
Solidarna Polska rozpoczęła w niedzielę zbieranie podpisów pod wnioskiem o referendum ws. odwołania prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz. SP zarzuca prezydent stolicy m.in. wysokie ceny biletów komunikacji miejskiej oraz opłaty za śmieci.
Solidarna Polska poparła inicjatywę Warszawskiej Wspólnoty Samorządowej, która w czwartek rozpoczęła zbieranie podpisów pod wnioskiem o referendum ws. odwołania Gronkiewicz-Waltz z funkcji prezydenta Warszawy.
Jak powiedział w niedzielę europoseł SP Jacek Kurski, prezydent Gronkiewicz-Waltz jest "złym prezydentem". - Zabiera temu miastu szanse dobrego rozwoju - powiedział dziennikarzom.
Kolejnymi argumentami, jakie wymienił Kurski to podwyżki cen biletów komunikacji miejskiej oraz zwiększenie opłat za użytkowanie wieczyste, ścieki, wodę. - Do tego dochodzi nepotyzm, arogancja, opóźnienia w budowie II linii metra. To wszystko przekroczyło pewną masę krytyczną" - powiedział. Jego zdaniem Warszawa, "która tak kiedyś była za Platformą Obywatelską", powinna pokazać, że ma już dosyć rządów PO. "Zacznijmy od Warszawy, a za Warszawą pójdzie cała Polska - apelował.
Poseł SP Ludwik Dorn podkreślił, że postulat zakończenia rządów PO łączy "większość środowisk, nie tylko partyjnych". - Warszawa jest miejscem bałaganu. Miasto wiecznie zakorkowane. (...) Nie ma panowania nad procesem inwestycyjnym, który odbija się dodatkowymi potężnymi utrudnieniami dla miasta - powiedział dziennikarzom Dorn.
Do poparcia inicjatywy WWS swoich członków i sympatyków zachęcało w czwartek warszawskie PiS. - Podwyżki cen biletów komunikacji miejskiej, wzrost liczby urzędników w ciągu sześciu lat o ponad 2 tys. osób, nieuzasadniony wzrost opłat za odbiór i zagospodarowanie śmieci, ograniczanie wydatków na edukację kosztem bezpieczeństwa dzieci, brak budowy obwodnicy czy chaos związany z budową II linii metra - to tylko kilka powodów do wyrażenia wotum nieufności dla Hanny Gronkiewicz-Waltz i Platformy Obywatelskiej w Warszawie - napisał prezes okręgu warszawskiego PiS Mariusz Kamiński.
Wcześniej przyłączenie się do inicjatywy ws. odwołania Gronkiewcz-Waltz z funkcji prezydenta Warszawy zapowiedział Ruch Palikota.
Rzecznik stołecznego ratusza Bartosz Milczarczyk ocenił w czwartek w rozmowie z PAP, że argumenty przedstawiane za odwołaniem Gronkiewicz-Waltz są nietrafione. - To oskarżenie za to, że się działa - powiedział. Zaznaczył, że za kadencji Gronkiewicz-Waltz ruszyły ważne dla miasta inwestycje, m.in. budowa II linii metra, która co prawda obecnie przyczynia się do utrudnień w centrum, ale wkrótce znacznie polepszy standard życia warszawiaków.
- Warszawiacy znani ze zdroworozsądkowego podejścia, rozglądając się wokół doceniają, jak wiele się zmieniło, że Warszawa stała się stolicą europejską - zaznaczył.
Przypomniał, że prezydent Warszawy poparła obywatelską inicjatywę dotyczącą "janosikowego" oraz że przygotowała dwa projekty, które miały rozwiązać sprawę roszczeń wynikających z dekretu Bieruta.
Zgodnie z ustawą o referendum lokalnym, inicjator referendum powiadamia na piśmie prezydenta miasta o zamiarze wystąpienia z taką inicjatywą. W terminie 60 dni od tego dnia inicjator przeprowadzenia referendum zbiera podpisy mieszkańców uprawnionych do wybierania prezydenta miasta. Później wniosek mieszkańców przekazywany jest komisarzowi wyborczemu, który - jeśli wniosek spełnia wszystkie wymogi formalne - postanawia o przeprowadzeniu referendum.
Aby referendum lokalne mogło się odbyć, pod wnioskiem w tej sprawie musi podpisać się 10 proc. uprawnionych do głosowania, co - według wyliczeń PAP - w przypadku Warszawy oznacza ok. 130 tys. osób.
Referendum w sprawie odwołania organu jednostki samorządu terytorialnego pochodzącego z wyborów bezpośrednich jest ważne w przypadku, gdy udział w nim wzięło nie mniej niż 3/5 liczby biorących udział w wyborze odwoływanego organu.
W wyborach prezydenta Warszawy w 2010 r., w których zwyciężyła Gronkiewicz-Waltz, wzięło udział 649 049 osób. Oznacza to, że referendum w sprawie odwołania Gronkiewicz-Waltz będzie ważne, jeśli weźmie w nim udział co najmniej 389 430 osób.
Skomentuj artykuł