Zmiany w obsłudze lotnisk są niebezpieczne
Zastępowanie doświadczonych firm, które dotąd zajmowały się obsługą samolotów, przez nieprzygotowane podmioty negatywnie wpływa na bezpieczeństwo - wskazują związkowcy z Solidarności. Wystosowali list otwarty w tej sprawie do ministra transportu.
- Bezpieczeństwo lotnisk i pasażerów nie może być traktowane w kategoriach zysków i strat. Oszczędzanie kosztem redukcji etatów, złe i nieprecyzyjne prawo oraz nieprzestrzeganie obowiązujących przepisów i procedur prędzej czy później doprowadzą do katastrofy - napisali związkowcy.
Według szefa lotniczej "S" Roberta Siarnowskiego na bezpieczeństwo na lotniskach wpływa przede wszystkim coraz częstsza praktyka wymieniania doświadczonych tzw. firm handlingowych, zajmujących się naziemną obsługą pasażersko-bagażową, na nieprzygotowane do tego choć tańsze podmioty.
- Przy wyborze tych firm liczy się tylko jedno kryterium - cena wykonywania usług. (…) Kontrakty podpisują firmy bez odpowiednich certyfikatów, specjalistycznego sprzętu i wykwalifikowanych pracowników - zaznaczył Siarnowski.
- W innym porcie przez całą zimę odladzaniem samolotów zajmowali się pracownicy bez odpowiednich uprawnień. Jeszcze gdzie indziej niewłaściwie rozłożono ładunek w luku bagażowym, przez co samolot był źle wyważony, co spowodowało duże problemy samolotu podczas startu i lotu - wymieniał Siarnowski.
Wskazał też, że wchodzenie nowych firm obsługi naziemnej oznacza zwolnienia wykwalifikowanych pracowników dotychczasowych firm. W Krakowie np. kilka miesięcy temu z dnia na dzień zwolniono ponad sto osób.
Związkowcy sprzeciwiają się też złemu - ich zdaniem - prawu, które np. w ubiegłym roku wprowadziło możliwość ochrony lotnisk przez zewnętrzne firmy ochroniarskie. Wcześniej zadania te wykonywali funkcjonariusze Straży Granicznej i Służby Ochrony Lotnisk.
- Według nowych przepisów ochroniarz, który do południa patrzy na ręce klientom supermarketu, po południu będzie mógł pilnować bezpieczeństwa w międzynarodowym porcie lotniczym, biorąc na siebie odpowiedzialność za życie i zdrowie setek osób - wskazał szef Solidarności w porcie lotniczym w Katowicach Paweł Gałka.
Siarnowski przytoczył też inny przykład przepisów, zgodnie z którymi obsada straży pożarnej w porcie lotniczym powinna być ośmioosobowa, wraz z dowódcą i trzema kierowcami, którzy w trakcie pracy pomp i urządzeń nie mogą odchodzić od samochodów. - Oznacza to, że gdyby rozbił się samolot ze 150-180 osobami, akcję ratowniczą ma przeprowadzić czterech strażaków - wskazał Siarnowski.
Skomentuj artykuł