A prezydent pojechał na urlop... pociągiem
Prezydent Francji Francois Hollande udał się w czwartek na południe kraju na letni wypoczynek nie samolotem, a pociągiem. Tym samym pozostał wierny swym zasadom oszczędności i stylu wolnego od przesady, które zyskały mu przydomek "Monsieur Normal".
Z Paryża Hollande wraz ze swą życiową partnerką, dziennikarką Valerie Trierweiler, pojechał pociągiem szybkich kolei do miejscowości Fort de Bragancon, gdzie francuscy prezydenci tradycyjnie spędzają urlop.
Hollande podróżował wprawdzie wagonem pierwszej klasy, ale i tak jego wybór środka transportu komentowany jest jako duży kontrast w porównaniu ze stylem jego poprzednika Nicolasa Sarkozy'ego, który naraził się francuskiemu społeczeństwu swym zamiłowaniem do luksusu. Sarkozy był wielokrotnie krytykowany, gdy na wakacje udawał się na pokładzie odrzutowca Dassault Falcon 7X lub Airbusa, który został nazwany przez media "Air Sarko One" w nawiązaniu do samolotu prezydenta USA.
Przed odjazdem Hollande zaznaczył, że mniej kosztowne podróżowanie pociągami ma duże znaczenie w czasach, gdy "wielu Francuzów chciałoby wyjechać na wakacje, ale nie może".
Skomentuj artykuł