Ahmadineżad wzywa do jedności przeciwko złu
Prezydent Iranu Mahmud Ahmadineżad wezwał w niedzielę nowo wybrany parlament do jedności przeciwko złu, które - według tego ultrakonserwatywnego szefa państwa - otoczyło kraj.
- Dzisiaj zło nadchodzi ze wszystkich kierunków i stawia irański naród pod presją. Usunięcie nacisków, opieranie się im i współpraca są obecnie naszym priorytetem - powiedział Ahmadineżad na sesji inauguracyjnej obrady nowego parlamentu. Przemowę prezydenta nadawała irańska telewizja państwowa.
Agencja Associated Press zauważa, że przemówienie Ahmadineżada można postrzegać jako apel do jego konserwatywnych rywali, którzy zmiażdżyli stronników prezydenta w niedawnych wyborach parlamentarnych.
Oponenci Ahmadineżada zdobyli większość w liczącym 290 miejsc parlamencie już w pierwszej turze wyborów w marcu. Z 65 miejsc, które były do obsadzenia w drugiej turze na początku maja, oponenci prezydenta zdobyli 41, a jego zwolennicy - zaledwie 13. Jedenaście miejsc przypadło kandydatom niezależnym.
O ile Ahmadineżad i konserwatyści podzielają poglądy na temat polityki zagranicznej kraju, to nie zgadzają się w kwestiach gospodarczych. Prezydent utracił poparcie konserwatystów, gdy w zeszłym roku bez powodzenia próbował przeciwstawić się najwyższemu przywódcy duchowo-politycznemu ajatollahowi Alemu Chameneiowi w kwestii obsadzenia stanowiska szefa wywiadu.
Ahmadineżad próbował - jak wskazuje AP - zmienić reguły politycznej gry w Iranie, gdzie prezydent i parlament są podporządkowani przywódcom religijnym, takim jak Chamenei.
Prezydent wezwał w niedzielę deputowanych, aby nie ingerowali w zakres jego władzy. - Wszelkie wysiłki mające na celu ingerencję (...) nie przysłużą się państwu. Takie działanie ma jedynie niszczący charakter - podkreślił Ahmadineżad.
Według irańskich deputowanych prezydent lekceważy ustawy zatwierdzane w parlamencie. Z kolei Ahmadineżad, który jest również szefem rządu, twierdzi, że to parlament całkowicie zmienia proponowane przez rząd ustawy.
Rezultaty wyborów wskazują, że Ahmadineżad będzie miał do czynienia z bardziej agresywnym parlamentem do końca swej drugiej kadencji, upływającej w sierpniu 2013 roku. AP przewiduje, że sojusznicy Ahmadineżada będą usuwani z ważnych stanowisk, a plany prezydenta, dotyczące ograniczania subsydiów gospodarczych, zostaną zakwestionowane. Konstytucja wyklucza ubieganie się przez Ahmadineżada o trzecią kadencję.
Pierwsze cięcia subsydiów wprowadzono w Iranie w grudniu 2010 roku. Rezultatem był czterokrotny wzrost cen benzyny i trzykrotnie wyższa cena chleba. Ceny wzrosły też w Iranie w ostatnich miesiącach, częściowo za sprawą sankcji, nałożonych na ten kraj w związku z jego programem nuklearnym, a częściowo za sprawą doniesień, że rząd zamierza w ogóle zlikwidować subsydia.
Jednoizbowy parlament w Iranie (Islamskie Zgromadzenie Konsultatywne) nie ma wprawdzie wpływu na kluczowe aspekty polityki, takie jak jego kontrowersyjny program atomowy, jednak może zaważyć na wyborze następcy Ahmadineżada i innych ważnych polityków.
Skomentuj artykuł