Atak FARC tuż przed zawieszeniem broni
Do ataku na siły kolumbijskie doszło na kilka godzin przed wejściem w życie w sobotę jednostronnego i bezterminowego zawieszenia broni, ogłoszonego w środę przez rebeliantów z Rewolucyjnych Sił Zbrojnych Kolumbii (FARC). W zasadzce zginęło pięciu żołnierzy.
Jak twierdzi armia, rebelianci z FARC zaatakowali wojskowy patrol na zachodzie kraju.
Prezydent Kolumbii Juan Manuel Santos Calderon potępił atak i odrzucił wcześniejszy apel rebeliantów o dwustronne zawieszenie broni ostrzegając, że mogłoby to dać partyzantce czas i możliwość dozbrojenia się.
Od listopada 2012 r. przedstawiciele FARC negocjują z rządem w stolicy Kuby, Hawanie, warunki zakończenia trwającej od przeszło pół wieku wojny domowej. Pochłonęła ona już ponad 220 tys. ofiar śmiertelnych, w większości cywilów. Rozmowy nie doprowadziły na razie do wprowadzenia długotrwałego zawieszenia broni w Kolumbii.
FARC to najstarsza i największa kolumbijska grupa partyzancka, która została utworzona w 1964 r., pierwotnie jako zbrojne skrzydło Kolumbijskiej Partii Komunistycznej. Jest to najdłużej działająca lewicowa partyzantka w Ameryce Łacińskiej.
Wiele państw uważa to zbrojne ugrupowanie za organizację terrorystyczną. FARC utrzymuje się m.in. z porwań dla okupu i handlu narkotykami. Według władz w Bogocie FARC liczy obecnie mniej niż 8 tys. bojowników, w porównaniu z 20 tys. w czasach świetności w latach 90.
Ogłoszenie w środę przez FARC jednostronnego zawieszenia broni z zadowoleniem przyjęła ONZ i Unia Europejska - przypomniał portal BBC News.
Skomentuj artykuł